Wielka euforia i rozczarowanie. W Niemczech nie zanosi się na "wielki wybuch"

Trzy partie polityczne, które utworzą prawdopodobnie nowy niemiecki rząd, przedstawiły umowę koalicyjną. Jej realizacja, wraz z uzgodnionym już wcześniej rozluźnieniem polityki fiskalnej, byłaby bodźcem do rozwoju dla największej gospodarki Europy. Ale na "wielki wybuch", na który liczyli ekonomiści, się nie zanosi.

Chairman of the Christian Democratic Union (CDU) party and faction Friedrich Merz arrives for a fraction meeting, in Berlin, Germany, 09 April 2025. The Christian Democratic Union (CDU), the Christian Social Union (CSU) and the Social Democratic Party (SPD) have successfully concluded coalition negotiations. EPA/HANNIBAL HANSCHKE Dostawca: PAP/EPA.Partiom, które mają stworzyć nowy rząd z Friedrichem Merzem na czele (na zdjęciu), udało się wypracować umowę koalicyjną
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/HANNIBAL HANSCHKE
Grzegorz Siemionczyk
75

"Z fiskalnego kapelusza nie wyciągnięto żadnego królika" – napisali ekonomiści z Deutsche Banku, komentując przedstawioną w środę umowę koalicyjną chadeków z CDU i CSU oraz socjaldemokratów z SPD. To dokument wyznaczający główne kierunki polityki rządu, na którego czele stanąć ma przewodniczący CDU Friedrich Merz.

"Wygląda to jak długa lista życzeń, w tym wielu dobrych, które jednak ostatecznie mogą się nigdy nie ziścić z powodu ograniczeń budżetowych" – zauważył Carsten Brzeski, główny ekonomista ING.

"To nie jest wielkie porozumienie między centroprawicą i centrolewicą, którego Niemcy potrzebują aby na dobre wrócić na ścieżkę energicznego wzrostu" – dodali Holger Schmieding i Salomon Fiedler, ekonomiści z banku Berenberg. Według nich potencjalne tempo wzrostu PKB Niemiec – tzn. możliwe do osiągnięcia, gdy gospodarka działa na pełnych obrotach, ale się nie przegrzewa – wynosi dzisiaj zaledwie 0,4 proc., a dzięki zapisom z umowy koalicyjnej powinno się nieco zwiększyć. Wątpią jednak, aby udało się je podwoić, na co wcześniej liczyli. Tego samego zdania są analitycy Deutsche Banku, choć oni potencjalne tempo wzrostu Niemiec szacują na około 1 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.

Lista życzeń zamiast konkretnego planu

Wszyscy ci komentatorzy są zgodni, że koalicjantom zabrakło ambicji. Zamiast porozumieć się w sprawie głębokich reform strukturalnych, kompromis osiągnęli zapisując w umowie wszystkie swoje propozycje, nawet takie, które wzajemnie się wykluczają. W dokumencie, który liczy w rezultacie aż 144 strony, brakuje wyraźnych priorytetów. "Umowa koalicyjna wygląda trochę tak, jak gdyby partie nie miały czasu – albo woli – zdecydować o priorytetach, więc spisały wszystko co leży im na sercu" – ironizuje Brzeski.

Co się w niej znalazło? Najwięcej pochwał ekonomistów zbierają propozycje, które mogą przyczynić się do zwiększenia podaży pracy. To przede wszystkim zachęty podatkowe do pracy po godzinach oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Dodatkowo zaostrzone mają zostać kryteria przyznawania zasiłku obywatelskiego (tzw. Burgergeld), aby nie zniechęcał on do podejmowania pracy. A do połowy kadencji nowy rząd ma w planach obniżenie podatków dochodowych dla osób o niskich i średnich dochodach. Uzupełnieniem polityki mobilizującej do aktywności zawodowej ma być stworzenie nowej cyfrowej agencji ds. imigracji.

Te działania pomogą złagodzić deficyt pracowników. Ale szacunki sugerują, że utrzymanie stałej liczby osób w wieku produkcyjnym wymaga rocznej imigracji na poziomie 400 tys. osób netto. Biorąc pod uwagę skalę tego wyzwania, propozycje z umowy koalicyjnej mogą nie iść wystarczająco daleko. W rezultacie, kurcząca się populacja osób w wieku produkcyjnym i niedobór wykwalifikowanych pracowników pozostaną istotnym hamulcem wzrostu potencjalnego – przewidują ekonomiści z Deutsche Banku.

Ekonomiści z banku Berenberg zauważają z kolei, że w umowie koalicyjnej zabrakło propozycji ograniczenia uprawnień emerytalnych, które w ich ocenie są dość hojne. Co więcej, zaplanowano zwiększenie dostępności dodatków do emerytur dla matek. Przyszły rząd nie ma też pomysłów na zahamowanie wzrostu składek na ubezpieczenia zdrowotne i opiekuńcze, które w coraz większym stopniu obciążają pracę, zniechęcając do jej świadczenia.

Moda na deregulację dotarła nad Ren

Jednym z celów rządu Merza będzie rozruszanie inwestycji w Niemczech, a w szczególności zwiększenie nakładów na innowacje. Służyć temu ma nowy fundusz inwestycyjny, wyposażony w 100 mld euro, który wspierał będzie rozwój start-upów oraz innowacyjnych małych i średnich firm. 10 mld euro pochodziło będzie z budżetu, reszta od prywatnych inwestorów.

W ocenie analityków z Deutsche Banku to jedna z tych propozycji, które mogą mieć największe pozytywne przełożenie na wzrost gospodarczy nad Renem.

Ekonomiści chwalą też pomysł wprowadzenia "turbo przyspieszonej" amortyzacji inwestycji w latach 2025-2027 oraz zapowiadane na 2028 r. stopniowe obniżki podstawowej stawki podatku od zysków spółek z 15 do 10 proc. Dzięki temu efektywna stopa opodatkowania niemieckich przedsiębiorstw zmaleje do około 24 proc. z około 29 proc. obecnie, zbliżając się do unijnej średniej na poziomie 19 proc. Powinno to zwiększyć atrakcyjność inwestycyjną Niemiec.

Koalicja chadeków i socjaldemokratów zamierza ponadto na kilka innych sposobów ułatwić firmom działalność, a w ten sposób zwiększyć ich konkurencyjność. Zapowiada zmiany podatkowe, które obniżą koszty energii, a także popularną ostatnio na świecie deregulację biznesu.

Roczne koszty wypełniania rozmaitych obowiązków biurokratycznych przez firmy zmaleć mają o 25 proc., czyli – szacunkowo – o 16 mld euro. Zawieszona zostanie ustawa zobowiązująca duże firmy do monitorowania całego łańcucha dostaw pod kątem jego oddziaływania na środowisko i społeczeństwo.

Fiskalna "bazooka" podgrzeje koniunkturę, ale chwilowo

Paradoksalnie, najważniejsza decyzja nowego rządu, która będzie miała wpływ na inwestycje i wzrost gospodarczy w Niemczech w najbliższych latach, została podjęta zanim ten jeszcze powstał.

Ugrupowania, które stworzą koalicję, w marcu uzgodniły utworzenie pozabudżetowego funduszu, który ma zainwestować 500 mld euro w infrastrukturę transportową i energetyczną, a także poluzowanie reguł fiskalnych, aby nie paraliżowały wydatków zbrojeniowych i inwestycyjnych. Te zmiany przyjąć musiał jeszcze parlament poprzedniej kadencji, w którym CDU/CSU i SPD oraz Zieloni dysponowali łącznie większą liczbą głosów niż w nowym.

Poluzowanie polityki fiskalnej nad Renem pociągnęło za sobą rewizję prognoz wzrostu gospodarczego w Niemczech. Ale, jak podkreślali ekonomiści, bodźce fiskalne będą działały tylko przejściowo.

"Choć są imponujące i mają wymiar historyczny, same w sobie zrobią niewiele aby zwiększyć konkurencyjność Niemiec. Nowoczesna infrastruktura jest oczywiście potrzebna dla jednej z największych gospodarek świata, ale to nie ona jest napędem innowacji i transformacji sektorowej" – komentował wtedy Carsten Brzeski.

Dlatego, jak przekonywał ekonomista z ING, Niemcy potrzebują przede wszystkim reform strukturalnych, które nie będą krótkotrwale zwiększały popytu w gospodarce, tylko podwyższą jej zdolności produkcyjne. Pod tym względem umowa koalicyjna jest rozczarowująca.

Ekonomiści z banku Berenberg zauważają w tym kontekście, że przyszły rząd, który prawdopodobnie zostanie utworzony w maju, zaplanował wiele reform, które będą kosztowne, a nie przyniosą gospodarce żadnych korzyści. To na przykład obniżka stawki VAT w gastronomii. W rezultacie, jak ostrzegają, przestrzeń fiskalna, którą stworzyło rozluźnienie reguł fiskalnych, może zostać niewłaściwie wykorzystana.

"Ogólnie, pakiet reform strukturalnych jest raczej mało ambitny. Nie znaleziono rozwiązań istotnych problemów, szczególnie związanych z systemem emerytalnym" – konkludują ekonomiści z Deutsche Banku. Zauważają też, że koalicjanci nie zdecydowali się na żadne dodatkowe, krótkoterminowe bodźce dla gospodarki, które mogłyby złagodzić negatywny wpływ podwyżki ceł w USA.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Wybrane dla Ciebie

"Usuwamy rosyjski złom z Polski". Porzucony zbiornikowiec opuszcza Gdynię
"Usuwamy rosyjski złom z Polski". Porzucony zbiornikowiec opuszcza Gdynię
USA włączą się w wojnę z Iranem? Biały Dom przekazał, kiedy Trump ogłosi decyzję
USA włączą się w wojnę z Iranem? Biały Dom przekazał, kiedy Trump ogłosi decyzję
Grecja wprowadza nowy podatek. Zapłacą go pasażerowie wycieczkowców
Grecja wprowadza nowy podatek. Zapłacą go pasażerowie wycieczkowców
Pierwsza taka decyzja w Australii. Nałożyli sankcje na rosyjską "flotę cieni"
Pierwsza taka decyzja w Australii. Nałożyli sankcje na rosyjską "flotę cieni"
Łatwiejsze rozwody to spadek dzietności? PSL blokuje pomysł. "Musimy się przyzwyczaić" [OPINIA]
Łatwiejsze rozwody to spadek dzietności? PSL blokuje pomysł. "Musimy się przyzwyczaić" [OPINIA]
5 proc. PKB na obronność. Kraj na zachodzie Europy mówi stanowcze "nie"
5 proc. PKB na obronność. Kraj na zachodzie Europy mówi stanowcze "nie"
Gospodarcza opcja atomowa Iranu. "Jedna z opcji w odpowiedzi na ataki Izraela"
Gospodarcza opcja atomowa Iranu. "Jedna z opcji w odpowiedzi na ataki Izraela"
Berlin bije rekordy. "Eksplozja czynszów" w niemieckich miastach
Berlin bije rekordy. "Eksplozja czynszów" w niemieckich miastach
Kryzys antymonowy uderza w Zachód. Chiny grają twardo
Kryzys antymonowy uderza w Zachód. Chiny grają twardo
Wizz Air zawiesza loty z Krakowa do Abu Dhabi
Wizz Air zawiesza loty z Krakowa do Abu Dhabi
Gigantyczna kara dla Google. TSUE nie zmieni zdania?
Gigantyczna kara dla Google. TSUE nie zmieni zdania?
Frankowicze wygrywają, banki... trochę też. TSUE zmienia zasady gry. Nowy wyrok
Frankowicze wygrywają, banki... trochę też. TSUE zmienia zasady gry. Nowy wyrok