Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Wielu Polaków mieszkających na Wyspach rezygnuje z przylotu do kraju na Wielkanoc

383
Podziel się:

5 tys. funtów – tyle ma wynosić grzywna za nieuzasadniony wyjazd z Wielkiej Brytanii za granicę. Podróże wakacyjne oraz w odwiedziny do rodziny są wykluczone – podkreślają brytyjscy epidemiolodzy. Pod wpływem nowych restrykcji, które mają zacząć obowiązywać na Wyspach już od najbliższego poniedziałku, wielu Polaków mieszkających tam na stałe zmienia swoje plany i odwołuje przyjazdy do kraju na Święta Wielkanocne.

Wielu Polaków mieszkających na Wyspach rezygnuje z przylotu do kraju na Wielkanoc
5 tys. funtów – tyle ma wynosić grzywna za nieuzasadniony wyjazd z Wielkiej Brytanii za granicę. (PAP)

- W związku z planowanymi ograniczeniami podróży zagranicznych wielu Polaków zmieniło lub odwołało plany wyjazdu do Polski na Święta Wielkanocne – mówi money.pl Alicja Donimirska z organizacji YMCA w Wielkiej Brytanii.

Potwierdza to również Barbara Mirkowska z tygodnika polonijnego "Polish Express" (polishexpress.co.uk). Przyznaje, że sprawa wyjazdów zagranicznych jest obecnie bardzo szeroko komentowana przez Polonię na Wyspach.

- Z informacji podanych przez naszych czytelników, którzy w ostatnim czasie byli sprawdzani na granicy także przy powrocie na Wyspy, wynika, że służby brytyjskie bardzo skrupulatnie sprawdzają powody wyjazdu z Wielkiej Brytanii. Nawet w przypadku wyjazdu do Polski na pogrzeb, Polacy są proszeni o podanie dowodów i uprzedzani są o wizycie policji po powrocie – podaje przykład dziennikarka.

Zobacz także: Nowe obostrzenia. Będzie zakaz przemieszczania się? Adam Niedzielski ucina spekulacje

Największe tanie linie lotnicze, Ryanair, na okres Wielkanocy już zredukowały połączenia z Polską. Od 2 do 6 kwietnia do podwarszawskiego Modlina zostanie wykonanych łącznie tylko pięć rejsów z Wysp. Jak informuje szef biura handlowo-marketingowego lotniska Marek Rymkiewicz, w normalnych warunkach byłoby tych połączeń kilkakrotnie więcej.

Podróż tylko z uzasadnieniem

Zdaniem Mirkowskiej wprowadzając zakaz opuszczania Wysp przez obywateli bez istotnego powodu pod groźbą kary brytyjski rząd daje mocny przekaz, że przepisy te będą bez wyjątku egzekwowane.

Udowodnienie "istotnego powodu" do wyjazdu może być trudne. Przykładowo, jak podaje Alicja Donimirska, o ile osoba samodzielnie podróżująca może uzasadnić wyjazd pracą, edukacją czy opieką nad chorym, o tyle trudniej, aby takie uzasadnienie zostało przyjęte od pięcioosobowej rodziny.

Zgodnie z zapowiedziami rządu w projekcie ustawy, która w czwartek trafi pod obrady Izby Lordów, za uzasadnione będą uznawane wyjazdy tylko w szczególnych przypadkach, tj. w związku z pracą, nauką, udziałem w wyborach, przeprowadzką, sprzedażą lub wynajmem nieruchomości, opieką nad dzieckiem, asystą przy porodzie, odwiedzinami u umierającego krewnego lub bliskiego przyjaciela, udziałem w pogrzebie lub we własnym ślubie (ewentualnie krewnego), leczeniem i co ciekawe – w razie ucieczki przed prześladowaniem. W tym projekcie są też zapisy o karze 5 tys. funtów.

- Polacy komentują różnie te pomysły, jednak przeważa wyraźne niezadowolenie, szczególnie gdy takie obostrzenia pojawiają się w okresie świątecznym – mówi Mirkowska, ale też dodaje, że wielu naszych rodaków liczyło się z tym, że wyjazd do Polski na długi świąteczny weekend nie będzie możliwy. Zwłaszcza że z dużym wyprzedzeniem brytyjski rząd zastrzegł, iż najwcześniejszą datą poluzowania restrykcji związanych z podróżami zagranicznymi będzie 17 maja.

Zmiana decyzji w ostatniej chwili?

Jednak decyzja o zakazach podróżowania pod karą grzywny już od najbliższego poniedziałku jest sporym zaskoczeniem.

Jak przypomina brytyjski dziennik "The Daily Telegraph", jeszcze 23 marca premier Boris Johnson podczas konferencji prasowej przy Downing Street twierdził, że żadne decyzje dotyczące podróży zagranicznych nie zapadły.

Jednocześnie więcej światła rzucała wypowiedź dra Mike'a Tildesley'a, członka grupy doradczej rządu Spi-M (Naukowa Grupa ds. Grypy Pandemicznej ds. Modelowania). W wywiadzie dla BBC powiedział wprost, że istnieje niebezpieczeństwo, że podróżni mogą przywieźć na Wyspy nowe warianty koronawirusa - takie jak ten, który pojawił się w Afryce Południowej - które są mniej podatne na szczepionki.

"Naprawdę niebezpieczne jest to, że zagrozimy naszej kampanii szczepień, mając te warianty, w przypadku których szczepionki nie działają tak skutecznie" – skwitował krótko.

Znacząca była też niedawna wypowiedź wiceministra zdrowia lorda Bethella, który w Izbie Lordów powiedział, że konieczne może być wprowadzenie drastycznych środków i umieszczenie wszystkich europejskich krajów na tzw. czerwonej liście.

"Wszyscy wiemy, że może się okazać, iż będziemy zmuszeni umieścić na czerwonej liście wszystkich naszych europejskich sąsiadów. Jednak uczynimy to z dużym żalem, gdyż nasz kraj opiera się na handlu, współpracujemy z innymi krajami. Jesteśmy zależni od innych państw w kwestii niezbędnych dostaw, nie tylko leków, ale też jedzenia" – powiedział lord Bethell.

Oskarżył europejskich sąsiadów o "odrzucanie" szczepionek. W Unii Europejskiej 10 proc. dorosłych otrzymało pierwszą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19, a w Wielkiej Brytanii ponad 50 proc.

Lekarze: to bolesne, ale niezbędne!

Według dra Pawła Grzesiowskiego, głównego doradcy Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw pandemii, działania podejmowane przez Brytyjczyków dla wielu Polaków mieszkających na Wyspach są bardzo bolesne, ale niezbędne, by nie zmarnować całego wysiłku włożonego w szczepienia.

– Brytyjczycy boją się rozprzestrzenienia się brazylijskiej odmiany koronawirusa, która już pojawiła się na Wyspach – tłumaczy dr Grzesiowski i dodaje, że stąd ograniczenia świątecznych wyjazdów, szczególnie do państw, w których nadzór epidemiologiczny jest bardzo słaby.

Zdaniem dra Grzesiowskiego powinniśmy brać przykład z Brytyjczyków, jeśli chodzi o ochronę naszych granic przed nowymi mutacjami.

Przypomnijmy, odwiedziny Polaków pracujących na Wyspach w czasie Bożego Narodzenia przyczyniły się do przywleczenia i rozprzestrzenienia w kraju, bardziej zjadliwej i zakaźnej odmiany koronawirusa.

Odmiana ta, jak przyznał niedawno Neil Ferguson, epidemiolog z Imperial College London, jest aż o 30 proc. bardziej śmiertelna od dotychczasowych szczepów, które mieliśmy w Europie. W grupie osób powyżej 60 r.ż. zakażenie tym szczepem niesie ze sobą aż 1,3 krotnie większe ryzyko zgonu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(383)
xxx
3 lata temu
normalnie nieda sie tego czytac,ile zawisci.niech tam siedza,niech nie wracaja.wychodzi cala natura Polaka.jednak jest zazeosny i zawisistny.
cała prawda
3 lata temu
Podziękujmy brytyjczykom ,że nie pozwoliły na dalszy transport wirusa do Polski.Zrobili to czego nie potrafił zrobić rząd Polski.Bo to właśnie ten rząd ma na rękach krew Polaków .To ten rząd wbrew jakiejkolwiek logice sprowadził zakażonych Polaków i bez jakiegokolwiek badania pozwolił na rozprzestrzenienie sie wirusa po całym kraju.Gdyby tego nie zrobił dziś mielibyśmy dużo mniej zachorowań i dużo mniej zgonów.
czl
3 lata temu
Co to w ogóle jest! Nas się zamyka w domach. A do Polski sobie można przylecieć z gorączka i bez testów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A potem, że pandemia przez prywatnych lekarzy.
prawda
3 lata temu
już byli w grudniu, niech sobie tam zostaną ze swoimi prezentami, kasą i wirusami. Władza propaguje ZOSTAŃ W DOMU. posłuchajcie się ten jeden raz
Vic
3 lata temu
Rzadu pozwala na podroze ,loty , granice powinny by uszczelnione....zadnych wakacji zagranuicznych bo w ten sposob nigdy z tego sie nie wyjdzie
...
Następna strona