Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

Wojna o gaz. Biznes buntuje się przeciwko podwyżkom. Zagrożony jest rozwój regionu

489
Podziel się:

Pod koniec roku państwowy koncern podniósł przedsiębiorcom w krótkim czasie ceny o ponad 600 proc. – Takie działanie nie ma uzasadnienia. To gaz wydobywany z lokalnych źródeł – oburzają się poszkodowani.

Wojna o gaz. Biznes buntuje się przeciwko podwyżkom. Zagrożony jest rozwój regionu
Wysokie ceny gazu uderzyły szczególnie mocno w przedsiębiorstwa z branży motoryzacyjnej w województwie lubuskim. fot. Adobe Stock.

W ubiegłym roku pisaliśmy o drastycznych podwyżkach gazu, które dotknęły mieszkańców wielkopolskich gmin. Na firmę G.EN Gaz Energia, która podniosła ceny gazu mieszkańcom, posypały się wtedy gromy. Spółka tłumaczyła się tym, że jej ceny podniósł PGNiG, od którego kupuje krajowy gaz. Państwowy koncern tłumaczył z kolei podwyżkę wzrostem cen gazu na światowych giełdach.

Oburzeni mieszkańcy jednak argumentowali, że chodzi o krajowe złoża gazu i ceny na światowych giełdach nie powinny mieć z tym związku.

Dziś z podobną sytuacją mierzą się przedsiębiorcy z sektora przemysłu w województwie lubuskim, którzy kupują błękitne paliwo bezpośrednio od PGNiG.

Przypomnijmy, że chodzi o gaz zaazotowany dostarczany z krajowych źródeł, należących do państwowej spółki. Właścicielem kopalni tego gazu jest PGNiG, a sprzedaje go inna spółka PGNiG OD należąca do tej samej grupy kapitałowej, która ustala ceny. W efekcie firmy działające w tym regionie są zmuszone kupować gaz od PGNiG po cenach, jakie dyktuje im koncern.

Do tej pory sytuacja przedsiębiorców była stabilna, bo mieli podpisane z PGNiG dwuletnie kontrakty, ale pod koniec ubiegłego roku czekała ich przykra niespodzianka. Dowiedzieli się, że na przedłużenie dotychczasowej umowy nie mają szans, dodatkowo w ciągu kilku miesięcy PGNiG podniósł im ceny, co najmniej pięciokrotnie, a cena błękitnego paliwa skoczyła o ponad 600 proc.

Podwyżki dotknęły międzynarodowe korporacje i polskie przedsiębiorstwa. Szczególnie mocno uderzyło to w 17 firm z branży motoryzacyjnej, których roczne zużycie gazu zaazotowanego wynosi ponad 25 mln metrów sześciennych. Wzrost cen dotknął także firmy z sektora spożywczego. W efekcie wiele z nich stanęło przed widmem bankructwa.

PGNiG sam ustala zasady gry

Zdeterminowani przedsiębiorcy zbuntowali się. Wyrazili to w piśmie przesłanym m.in. do prezesa PGNiG Obrót Detaliczny, Prezesa URE oraz UOKiK. Redakcja money.pl dotarła do jego treści.

"Jesteśmy pracodawcami z województwa lubuskiego (gminy Nowa Sól, Zielona Góra i Szprotawa), którzy są uzależnieni od państwa polityki cenowej dotyczącej gazu ziemnego zaazotowanego. Stanowi on istotny czynnik kosztowy naszej produkcji, a nie mamy innej możliwości dostępu do tego surowca. To pismo jest wyrazem naszego sprzeciwu w stosunku do realizowanej przez państwo polityki na tym obszarze" - informują.

Dodają, że nie dostali żadnego racjonalnego wytłumaczenia podwyżek. PGNiG powołał się tylko na uwarunkowania międzynarodowe (w tym m.in. politykę gazową Rosji).

Tymczasem ich zdaniem mała skala obrotu gazem zaazotowanym sprawia, że brakuje infrastruktury rynku hurtowego dla tego paliwa. Nie ma też mechanizmów ułatwiających nim obrót. To sprawia, że przedsiębiorcy nie mają możliwości długoterminowego zarządzania polityką cenową.

Zobacz także: Rosja nie zdecyduje się na wojnę z Ukrainą? Ekspert tłumaczy

Przedsiębiorca: firmy uciekną z Polski

Przedsiębiorcy dotknięci podwyżkami gazu uważają, że z tego powodu Polska traci dziś konkurencyjność.

- Jesteśmy międzynarodowym przedsiębiorstwem dostarczającym komponenty do produkcji samochodów. Do ich wytwarzania niezbędna jest duża ilość gazu. Do tej pory mogliśmy planować biznes i podpisywać długoterminowe kontrakty, co w branży motoryzacyjnej jest koniecznością - mówi prezes jednej ze spółek, podpisanej się pod listem.

Jego firma od października ubiegłego roku starała się o przedłużenie umowy z PGNiG. - Odpowiedziano nam, że w tym roku będzie inaczej. Ceny gazu się zmieniają i teraz będziemy działać według cennika. Dostaliśmy nowy, z którego wynikało, że będziemy płacić trzy razy więcej niż przez ostatnie dwa lata. To jednak nie koniec, pod koniec roku dostaliśmy jeszcze kolejne cenniki z nowymi cenami. W ostatnim cena gazu została ustalona na 771 zł za jedną MWh (megawatogodzinę). Czyli w ciągu roku mieliśmy podwyżkę w sumie o ponad 600 proc. - mówi przedsiębiorca.

Jego firma próbowała interweniować w PGNiG. - W odpowiedzi usłyszeliśmy, że zarząd PGNiG podjął taką decyzję i teraz nie ma możliwości podpisywania kontraktów w dłuższym terminie, a ceny będą ustalane w oparciu o cennik i wyceny na światowych giełdach - dodaje.

Nasz rozmówca uważa, że państwowy koncern jednak sam sobie zaprzecza. - W grudniu ubiegłego roku podniesiono nam ceny gazu, po tym, gdy skoczyły na światowych giełdach - cena za 1 MWh wzrosła do ponad 800 zł. Po dwóch tygodniach cena gazu na giełdzie ustabilizowała się jednak na poziomie 340-380 zł za MWh. Mimo to PGNiG nie skorygował cennika. Mówienie o tym, że ceny odnoszą się do rzeczywistych poziomów na giełdach, jest mijaniem się z prawdą - dodaje.

Właściciele jego firmy po ostatnich podwyżkach gazu w Polsce zastanawiają się, czy nie przenieść produkcji za granicę. W tej chwili dla nich bardziej konkurencyjnymi krajami są Czechy, Słowacja, a nawet Serbia. - Na polityce cenowej PGNiG może stracić cała gospodarka. Koncern może na tym krótkoterminowo skorzysta, ale potem może nie mieć komu sprzedawać gazu, bo firmy uciekną - mówi nasz rozmówca.

"Branża motoryzacyjna w Polsce w większości produkuje głównie na eksport. W momencie, gdy nie można długoterminowo zakontraktować cen gazu, nie można planować biznesu, zwłaszcza jeżeli co miesiąc firma spotyka się z inną ceną" - przyznaje dr hab. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.

Dodaje, że w podobnej sytuacji jak firmy z sektora motoryzacyjnego są spółki z branży spożywczej działające w tym regionie. W ich przypadku dalszy wzrost cen może wiązać się z koniecznością całkowitego zawieszenia działalności.

- Stabilność cen gazu w przemyśle to podstawa. Ostatnie wahania cen gazu nie dotyczyły np. przedsiębiorców, którzy zakontraktowali długoterminowo ceny gazu wysokometanowego w połowie ubiegłego roku. Tymczasem klientom biznesowym, którzy działają w oparciu o krajowy gaz zaazotowany takiej szansy nie dano - twierdzi Zajdler.

Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan, dodaje, że polityka cenowa PGNiG prowadzona w stosunku do przedsiębiorców w Lubuskiem może być próbą odrabiania przez PGNiG strat wynikających ze skutków regulacji cen przez URE dla odbiorców indywidualnych. - Usztywnienie ceny dla klienta indywidualnego spowodowało nieuzasadnione podniesienie cen dla przedsiębiorców, wszystkich rodzajów gazu - wyjaśnia.

Różne ceny za ten sam gaz

Tymczasem okazuje się, że w innych rejonach kraju, gdzie występuje zaazotowany gaz biznes może liczyć na dużo niższe ceny, niż przedsiębiorcy w woj. lubuskim. W dodatku jest on oferowany przez pośredników, czyli firmy, które kupują zaazotowany gaz od PGNiG. Do cen zaoferowanych przez koncern muszą doliczyć jeszcze swoją marżę. Mimo to jest on tańszy od cen oferowanych bezpośrednio przez PGNiG.

Na przykład firma G.EN. Gaz Energia oferuje klientom około 400 zł za jedną MWh. Z kolei przedsiębiorstwo Anco sprzedaje go nawet poniżej 250 zł za MWh. - Dlaczego my mamy wyższe ceny skoro chodzi o ten sam gaz, w dodatku kupujemy go bezpośrednio od PGNiG? - pyta prezes jednej firm spożywczych dotkniętych podwyżkami.

Przedsiębiorca zastanawia się także, dlaczego polski rynek gazu zaazotowanego jest wciąż nieuregulowany. - W przypadku rynku polskiego gazu wysokometanowego, który również jest wydobywany w kraju, jego odbiorcy mają możliwość jego zakupu na warunkach identycznych jak w przypadku gazu importowanego. Dlaczego my tego nie możemy zrobić? - dziwi się.

Okazuje się, że problemy związane z rynkiem gazu zaazotowanego w Polsce były sygnalizowane już kilka lat wcześniej przez KGHM, który również prowadzi działalność w woj. lubuskim. Spółka jest zarazem największym odbiorcą tego gazu w Polsce.

Kilka lat temu KGHM przedstawił swoje postulaty na spotkaniu Komisji Gospodarki Narodowej w Sejmie. Mimo upływu lat wciąż są aktualne.

Koncern zaproponował, aby ceny gazu zaazotowanego w taryfach traktowano jako maksymalne, a obie strony umowy miały możliwość negocjacji warunków umowy, w taki sposób, aby można było cenę paliwa obniżyć w umowach pomiędzy sprzedawcami i odbiorcami.

Zaproponował też, aby taryfy dla gazu ze źródeł krajowych były kalkulowane w oparciu o rzeczywiste koszty pozyskiwania tego gazu ze źródeł krajowych, a nie w oparciu o drogi gaz z kontraktów zagranicznych. Postulował także, aby stworzyć odbiorcom biznesowym korzystającym z gazu zaazotowanego możliwość zakupu tego gazu na wolnym rynku.

- Do dziś nie zostało to spełnione. Od początku transformacji rynku gazu ziemnego w Polsce nie zadbano, aby klienci nabywający gaz zaazotowany mogli kupować go na warunkach rynkowych - twierdzi Robert Zajdler.

Dodaje, że w Niemczech rozwiązano ten problem. Ceny gazu ziemnego zaazotowanego są tam powiązane z gazem ziemnym wysokometanowym, w wyniku czego nabywcy gazu mogą korzystać z konkurencyjnych ofert na rynku hurtowym i mogą kontraktować umowy na okres kilku lat.

To wszystko wina Gazpromu

Poprosiliśmy PGNiG o komentarz. Z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy wynika, że nie ma ekonomicznego uzasadnienia, aby gaz z krajowego wydobycia był wyceniany inaczej niż z importu.

"Niezależnie od tego, czy mówimy o gazie zaazotowanym, czy wysokometanowym, wartość 1 MWh jest taka sama, niezależnie od źródła pochodzenia gazu. Gdyby firma zajmująca się wydobyciem gazu ziemnego, sprzedawała go poniżej cen rynkowych, można by uznać, że działa na własną szkodę, albo stosuje nieuczciwe praktyki. Samo wydobycie i oczyszczenie gazu ziemnego to też koszty" - twierdzi PGNiG.

Zdaniem PGNiG na tej samej zasadzie niższych cen mogliby domagać się mieszkańcy terenów w sąsiedztwie elektrowni – a przecież płacą takie same ceny za prąd jak inni.

Ponadto wyższe ceny gazu wynikają z polityki Gazpromu, co w połączeniu z niskim poziomem zapełnienia magazynów gazu przekłada się na wzrosty cen.

Podobne tłumaczenie dostaliśmy z UOKiK. "Widzimy problem podwyżek. Wynikają one z praktyk rosyjskiego Gazpromu i dotykają całego rynku. Zwracamy uwagę na znaczące ograniczenie tranzytu gazu do UE za pośrednictwem gazociągu Jamalskiego, co przekłada się na trudności uzupełnienia zapasów gazu przed rozpoczęciem sezonu zimowego" - informuje UOKiK.

Przyznaje jednocześnie, że w latach 2018-2020 prezes UOKiK kontrolował PGNiG pod kątem stosowanej przez spółkę formuły cenowej w sprzedaży gazu zaazotowanego. Jednak zdaniem UOKiK nie było podstaw do postawienia PGNiG zarzutu naruszenia prawa ochrony konkurencji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(489)
Bant
2 lata temu
Dokąd będzie trwało to szaleństwo kto powstrzyma rozpad państwa
Kasia
2 lata temu
To sabotaż, oni unicestwili świetnie prosperujące państwo, tak samo jest z benzyną jak była droższa w hurcie niż jest teraz i płaciliśmy 5 zł a teraz jest tańsza w hurcie i płacimy ponad 7 zł, dlaczego Obajtek narzuca tak wielką marżę powodując inflację
Fila
2 lata temu
Niszczenie polskiej gospodarki według Pis ciąg dalszy
Joanna
2 lata temu
czy ktoś się orientuje, dlaczego skoro u mnie w bloku jest kotłownia gazowa, to zawsze jak nie ma prądu przez kilka godzin to kaloryfery są zimne i woda też leci zimna, gdy odkręcam kurek z ciepłą wodą?
BOL&rot
2 lata temu
Nowe lata 30te już nadchodzą. 100 lat minie od ostatniego globalnego kryzysu juz niebawem. Proponuję przypomnieć sobie skąd się wziął, jak wygladał i czym się skończył. Materialów do powtórki masa. Jedno jest pewne, zaraz pojawią się silni liderzy wskazujący kogo ukarać za ten stan rzeczy i wszyscy im uwierzymy. Nasze dzieci pójdą w kamasze z pieśnią na ustach, tak jak to m miejsce od zawsze.
...
Następna strona