Wyciął las bez zgody. Dostał milionową karę. Deweloper nie rezygnuje
Wyciął kilka hektarów lasu na widokowym wzgórzu pod Wieliczką, choć nie miał zgody na wycinkę. Miasto naliczyło mu ponad 1,4 mln zł kary, a prokuratura szykuje zarzuty. Deweloper nie rezygnuje – złożył wniosek o pozwolenie na budowę, ale na nową spółkę - opisuje "Gazeta Wyborcza".
Na przełomie marca i kwietnia 2024 roku ciężki sprzęt wjechał pomiędzy drzewa na wzgórzu w Raciborsku. W ciągu kilku dni zniknęły drzewa i krzewy porastające ponad 4,5 ha terenu, na którym – jak alarmują mieszkańcy – rosły chronione lilie złotogłów i żyły zagrożone gatunki płazów oraz gadów.
– Naginanie prawa zdarzało się już wcześniej, ale z jawnym złamaniem mamy do czynienia po raz pierwszy. Na przełomie marca i kwietnia zeszłego roku zdewastowano środowisko przyrodnicze na obszarze ponad 4,5 ha – mówią mieszkańcy Raciborska.
– Sprzęt mielił od razu wszystko na drzazgi. Nie pozostawiał śladu po drzewach, krzewach i wszystkim, co tutaj żyło, a nie zdążyło uciec – relacjonuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pan Michał ze Stowarzyszenia EkoPanorama.
– Kilka razy wzywaliśmy policję, dokumentowaliśmy, że to nielegalna wycinka i niszczone są siedliska chronionych gatunków. Jeśli wycinka dotyczy terenu powyżej 1 hektara, musi być decyzja środowiskowa, a tu karczowano kilka hektarów! – dodaje Monika, również członkini stowarzyszenia.
Dom postawili w 2 dni. Jego cena was zaskoczy
Kara i śledztwo
Urzędnicy z Wieliczki po ponad roku postępowania nałożyli na spółkę Villa Nova karę w wysokości 1,4 mln zł za "wycięcie drzew i krzewów bez uzyskania zezwolenia". Jak ustalono, usunięto ponad 270 drzew i krzewy z powierzchni 5,7 tys. mkw. Mieszkańcy uważają, że to i tak zaniżone dane.
– Naszym zdaniem deweloper, przysyłając mulczer, doskonale wiedział, co robi i jakie narusza przepisy. Metoda prowadzenia prac polegająca na zmieleniu dowodów, nie została wybrana przypadkowo – uważają protestujący.
Po zawiadomieniu mieszkańców sprawą zajęła się prokuratura w Wieliczce, prowadząc śledztwo w sprawie "zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach". Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", po uzyskaniu opinii biegłego śledczy zdecydowali się postawić zarzuty inwestorowi. Miał stawić się 30 października, ale się nie pojawił.
Deweloper odpiera zarzuty
Arkadiusz Nytko, prokurent spółki Villa Nova i GRC Beton, przekonuje, że jego działania były zgodne z przepisami. – Działania te były doprowadzeniem działki do stanu faktycznego i prawnego zgodnego z planem zagospodarowania – tłumaczy.
– Nasze działania nie miały znamion czynu niezgodnego z prawem, nie ma żadnej prawomocnej decyzji administracyjnej w tym zakresie – dodaje Nytko.
Jednocześnie deweloper odwołał się od decyzji o karze i twierdzi, że planuje budowę zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. W sierpniu złożył wniosek o pozwolenie na budowę 28 domów jednorodzinnych, osiedlowej oczyszczalni ścieków i parkingu – tym razem na inną spółkę, GRC CH 12. Starostwo wielickie odmówiło wydania zgody.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", mieszkańcy chcą, by teren objęto ochroną jako użytek ekologiczny. – Po wycince grunt się osuwa, w tej okolicy stwierdzono kilkanaście osuwisk, kilka z nich aktywnych. Usunięcie drzew, które korzeniami stabilizowały teren, może doprowadzić do katastrofy – ostrzegają członkowie EkoPanoramy.
Gmina jednak nie przyjęła ich projektu, a Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odmówiła jego uzgodnienia. – Dostaliśmy sygnał, że już wszystko wycięto i nie ma co chronić – mówią mieszkańcy.
Deweloper natomiast ostrzega, że ustanowienie użytku ekologicznego byłoby – jego zdaniem – "ingerencją w prawo własności" i mogłoby skutkować roszczeniem o odszkodowanie nawet na 20 mln zł.
Źródło: Gazeta Wyborcza