Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|
aktualizacja

Zużycie wody będzie droższe. O ile? Wody Polskie nie chcą ugiąć się pod presją miejskich spółek

34
Podziel się:

Polacy muszą przygotować się na kolejne wzrosty cen. Podwyżki, tym razem opłat za wodę, mają nadejść pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Miejskie spółki wodociągowe już teraz zasypują regulatorów wnioskami o zmiany taryf. Wody Polskie niechętnie jednak udzielają zgody na podniesienie stawek, szczególnie w większych miastach. Dlaczego? Jak zaznacza rząd, woda musi być dostępna dla wszystkich.

Zużycie wody będzie droższe. O ile? Wody Polskie nie chcą ugiąć się pod presją miejskich spółek
Ceny wody w górę. Co czeka nas jesienią? (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK)

Od 7 czerwca 2001 r., kiedy zaczęła obowiązywać ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, stawki zatwierdzały gminy. Tak było przez 16 lat. Od 2017 r. zajmuje się tym Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które 1 września bieżącego roku zacznie ponowny proces taryfikacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nadchodzi czas "zaciskania pasa". Rząd jednak woli dosypać pieniądze wszystkim

Ceny za wodę. Nadchodzą podwyżki

Liczba wniosków nadesłanych przez miejskie spółki wodociągowe do Wód Polskich ws. zmiany taryf jest ogromna. Wodociągowcy tłumaczą, że muszą decydować się na taki krok, bo w przeciwnym razie czekają ich cięcia w inwestycjach. "Od kilku miesięcy drożeją energia elektryczna, gaz, paliwa, a to odbija się na kondycji spółek wodociągowych" - pisze "Rzeczpospolita", cytując Zofię Koszutską-Taciak z poznańskiej firmy wodociągowej Aquanet.

W razie braku wzrostu taryf konieczne będzie znaczące ograniczenie inwestycji, w tym mających na celu spełnienie legislacji polskiej i europejskiej. A to skutkować może karami nakładanymi na Polskę - mówi Koszutska-Taciak.

Przedstawicielka firmy Aquanet dodaje, że niewykluczone jest nawet ograniczenie bieżącej działalności, w tym tej obejmującej naprawy awarii sieci wodociągowej.

Miejskie wodociągi pod ścianą

W ubiegłym roku przeprowadzono proces zatwierdzania nowych taryf dla wody i ścieków na kolejne trzy lata. Zatwierdzono wówczas 90 proc. nadesłanych wniosków. W tym roku do regionalnych zarządów gospodarki wodnej zgłosiło się prawie 300 spółek wodociągowych domagających się dostosowania cen do panujących warunków. Jak informowała pod koniec lipca "Rzeczpospolita", zgody wydano w zaledwie kilkunastu przypadkach przy ponad 80 odmowach. Negatywne decyzje argumentowano m.in. "brakiem uzasadnienia zmian warunków ekonomicznych oraz wielkości usług i warunków ich świadczenia, które mogłyby stanowić podstawę do skrócenia taryfy".

O weryfikację stawek wnioskuje m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie. Spółka motywuje prośbę przede wszystkim wzrostem cen zakupu energii elektrycznej na poziomie 369 proc., wzrostem kosztów wywozu i zagospodarowania odwodnionych osadów ściekowych o 260 proc. oraz rekordowym poziomem inflacji. Obecnie na terenie gminy cena netto za dostarczoną wodę wynosi 3,89 zł za metr sześcienny, a za odprowadzanie i oczyszczanie ścieków 5,16 zł.

Co ciekawe, są wyjątki. W tym roku o podwyżce nie myślą m.in. Wodociągi Kieleckie. Spółka przekonuje, że nie musi starać się o zmianę taryf dzięki poczynionym oszczędnościom i inwestycjom.

Dlaczego Wody Polskie niechętnie godzą się na podniesienie stawek? - To, że wznawiamy proces (taryfikacji - przyp. red.), nie oznacza też, że będziemy ślepo akceptować wszystkie propozycje. Będziemy dokładnie analizować wszystkie czynniki. Szczególnie fakt wypłacania przez przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne dywidend samorządom, co miało wcześniej miejsce - powiedział na początku sierpnia ówczesny prezes Wód Polskich Przemysław Daca.

Warunki łatwo spełnić

- W najgorszej sytuacji są małe gminne jednostki, które mają niewielu odbiorców, a takie same wysokie ceny energii i gazu. Zapewne ich dążenie do wyższych podwyżek będzie bardziej uzasadnione niż w przypadku największych miast, które owszem ponoszą koszty, ale rozkładają się one na dużą liczbę mieszkańców - mówił z kolei Daca w rozmowie z portalem Business Insider.

Takie podejście może dziwić, biorąc pod uwagę słowa prezesa Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie" Krzysztofa Dąbrowskiego. - Do głównych przyczyn wpływających na konieczność szybkiej korekty taryf, zaliczyliśmy wzrost energii elektrycznej i gazu, wzrost cen materiałów eksploatacyjnych, inflację i konieczność wzrostu płac. Uznaliśmy, iż te wnioski o zmiany taryf, które skupią się na tych elementach, mają szansę - powiedział Dąbrowski. Powyższe kryteria wydają się łatwe do spełnienia przez wnioskujących.

Na razie trudno ocenić, o ile wrosną ceny jesienią lub zimą. Stawki w skali kraju są zróżnicowane. W maju tego roku średni wzrost cen za wodę wynosił 8,33 proc. Łącznie średnie wzrosty za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków w Polsce kształtowały się wówczas na poziomie 9,42 proc. "Większość podwyżek sięga kilku procent, zdarzają się jednak wnioski, w których przedsiębiorstwa chcą podwyższyć cenę o kilkadziesiąt, a nawet 100 proc." - pisał wiosną portal "wGospodarce".

Rząd uspokaja: bez drastycznych podwyżek

Przemysław Daca, zanim został zdymisjonowany w związku z katastrofą ekologiczną na Odrze, podkreślał, że "najważniejszy jest interes odbiorcy końcowego" i na pewno nie będzie zgody na "drastyczne podwyżki".

Wysokie podwyżki będą też wpływać proinflacyjnie, dlatego apeluję do samorządowców, aby ograniczyli przerzucanie kosztów na mieszkańców. Rozwiązaniem ograniczającym podwyżki jest też zmniejszenie opłat dzierżawnych czy czasowe zmniejszenie podatków za infrastrukturę wodno-kanalizacyjną - powiedział były prezes Wód Polskich.

W podobnym tonie wypowiada się rząd. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że czasy są ciężkie. Wszystkich nas dotykają skutki wojny i rosnącej inflacji. Dlatego zależy nam na tym, by ceny za wodę i ścieki drastycznie nie wzrastały. Jednak jeśli już wzrost jest konieczny, nie doprowadził do wykluczeń społecznych. Woda musi być dostępna dla wszystkich - mówił w lipcu Marek Gróbarczyk, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodnej. Ponowna taryfikacja powinna zakończyć się do końca 2022 r.

Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(34)
Seba
2 lata temu
Oby duża cena wody nie wymusiła u odbiorców, chęci kopania studni głębinowych. Na You Tube, pan kopie studnię w bardzo prosty sposób.
woda
2 lata temu
Co ma gaz do wody? Energia elektryczna i owszem pozyskanie wody i jej uzdatnianie. Tu jest rola Wód Polskich aby zmusić firmy "sprzedające" wodę obowiązkowo na stacjach uzdatniania i stacjach poboru wody miały instalacje fotowoltaiczne i wtedy nie będzie dyrdymał o wzrostach cen energii ukryte podnoszenie swoich kosztów wzrost rachunku o kilka tysięcy a suma podwyżek dla odbiorcy kilkanaście tysięcy i prezes zaciera ręce. Chory świat jak można sprzedawać coś czego się nie wytworzyło tylko dzięki układom się dorwało do dystrybucji dóbr ogólnospołecznych. Kto jest producentem wody? Kto produkuje walory klimatyczne? skoro jest opłata klimatyczna. Może czas się otrząsnąć z tego chocholego tańca w kagańcu.
asdd
2 lata temu
Jak się budżet nie spina to się robi zwolnienia grupowe w takich przedsiębiorstwach.
Holecky
2 lata temu
miejmy nadzieję, że dzięki wspaniałości rządu podwyżki nie przekroczą 40%
gość123
2 lata temu
Ciekawe jak woda będzie dostepna przy podwyżkach prądu. Wiadrami będą ją wyciągać ze studni głębinowych? I kto?
...
Następna strona