Nieprzemyślane działanie pod presją, szczególnie gdy chodzi o pieniądze, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Limity paliwa na stacjach benzynowych czy brak gotówki w bankomatach nie są bezpośrednio spowodowane kryzysem w Ukrainie, ale zamieszaniem związanym z niepotwierdzonymi informacjami. Oblężenie stacji benzynowych, banków czy kantorów w jakiejkolwiek innej sytuacji skutkuje niedostępnością tych dóbr.
W każdej niecodziennej sytuacji, a szczególnie podczas wojny, która niesie za sobą długofalowe konsekwencje gospodarcze dla całego świata, rynek walutowy będzie reagował gwałtownie. Jednak czy trzymanie oszczędności w walucie obcej to remedium na słabnący kurs złotego? Eksperci są zgodni, że nie.
W jakiej walucie trzymać oszczędności w 2022 roku?
Kiedy stopy procentowe zaczęły rosnąć, kredyty gotówkowe i inne zaczęły drożeć, natomiast na lokatach od kilku miesięcy można zarobić więcej. Najczęściej wybierane, ale i najwyżej oprocentowane w bankach w Polsce są depozyty w złotówkach. Lokaty walutowe zaś są dostępne głównie w euro, dolarach amerykańskich czy funtach brytyjskich, ale ich oprocentowanie raczej nie przekracza 1 proc. w skali roku.
Wyższe oprocentowanie nominalne mają lokaty złotówkowe (obecnie nawet do 3–4 proc. w skali roku). Jednak złoty aktualnie traci na wartości i pomysłem na zabezpieczenie swojego kapitału może być utrzymywanie oszczędności w walucie obcej. Miałoby to sens, jeżeli byłby prognozowany długoterminowy spadek kursu złotego.
Ekonomiści uspokajają jednak, że jak pokazuje historia, po osłabieniu waluty następuje jej wzmocnienie, a wahania kursu w dużej mierze spowodowała masowa zamiana złotówek na euro i dolary przez zwykłych obywateli, ale i spekulantów na rynkach finansowych.
Eksperci twierdzą, że najlepszym wyjściem z sytuacji jest zachowanie spokoju i niereagowanie na niesprawdzone informacje. Co prawda wojna w Ukrainie uderzyła w kurs złotego, ale Narodowy Bank Polski ma rezerwy walutowe, które sięgają już 145 mld dolarów i angażuje je do przeprowadzania interwencji.
Czy warto kupić dolary?
Z danych podanych przez kantor internetowy Cinkciarz.pl wynika, że Polacy w ostatnim czasie trzykrotnie chętniej niż zazwyczaj wymieniali złotówki na dolary. Kurs dolara w przeddzień rosyjskiej inwazji wynosił 4,06 zł, natomiast obecnie skoczył do poziomu 4,48 zł.
Amerykańska waluta jest pewna i stabilna, więc ulokowanie w niej części oszczędności może zwiększyć poczucie naszego finansowego bezpieczeństwa. Jednak trzeba pamiętać, że obecny kurs jest naprawdę wysoki i nieco oderwany od rzeczywistości. Można spodziewać się tego, że panika wkrótce zacznie wygasać, a złoty umocni swoją pozycję względem dolara.
Nie wiemy, kiedy górka nadejdzie, ale kupowanie amerykańskiej waluty przy obecnym, wysokim kursie nie da szansy na wysokie zyski ani tym bardziej nie pozwoli w pełni zabezpieczyć swojego kapitału przed kryzysem i inflacją.
Oszczędności w euro – czy to dobry pomysł?
Kuszące może też się wydawać utrzymywanie oszczędności w euro, w końcu kurs w porównaniu do 23 lutego wzrósł z 4,59 zł do 4,90 zł i jest najwyższy od 13 lat. Tutaj podobnie wahania są spowodowane niepokojem na rynku i należy się spodziewać, że wkrótce sytuacja wróci do normy. Dokonywanie zakupów walutowych teraz wiąże się z ryzykiem, że kurs zacznie wkrótce spadać, a my stracimy na takiej transakcji. Dlatego trzeba unikać zamiany na euro całego swojego kapitału.
Jedyną dobrą radą na to, co robić z pieniędzmi w czasach kryzysu, jest dywersyfikacja. Tylko podzielenie kapitału i ulokowanie go w kilku miejscach daje najlepszą odporność na ryzyko. Na pewno nie opłaca się szturmować teraz kantorów i wszystkich swoich oszczędności wymieniać na jakąkolwiek walutę obcą, bo kursy podlegają dużym wahaniom, szczególnie gdy sytuacja jest tak dynamiczna, jak teraz.