Hulajnogi poza kontrolą. Szara strefa rośnie szybciej niż regulacje
Polskę zalewają dziesiątki tysięcy hulajnóg elektrycznych niespełniających norm bezpieczeństwa – alarmuje Polskie Stowarzyszenie Lekkiej Elektromobilności. Za część z nich nie są płacone cło i VAT, bo sprzęt trafia do sprzedaży online. Efekt? Rosnące ryzyko wypadków, straty dla budżetu i bezradność państwa wobec szarej strefy.
W Polsce hulajnoga elektryczna do transportu osobistego nie może ważyć więcej niż 30 kilogramów ani osiągać prędkości wyższej niż 20 kilometrów na godzinę. Wymogi te miały zwiększyć bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego. W praktyce jednak stały się wodą na młyn szarej strefy. Jak alarmuje Polskie Stowarzyszenie Lekkiej Elektromobilności (PSLE), polski rynek zalewają importowane towary spoza Unii Europejskiej, które nie spełniają obowiązujących norm. Dostawcy skutecznie omijają przy tym fiskusa oraz służby celne.
Tysiące hulajnóg poza normą. Rynek wart setki milionów
– Pracujemy nad oszacowaniem skali problemu. Z naszych dotychczasowych obserwacji, zawężonych do analizy ofert sprzedażowych na jednej z platform internetowych, wynika, że od stycznia do końca listopada tego roku do użytku prywatnego trafiło nawet 20 tysięcy nienormatywnych hulajnóg elektrycznych. Im więcej takich urządzeń pojawia się w przestrzeni miejskiej, tym większe ryzyko wypadków. Boomu spodziewamy się na wiosnę – mówi money.pl Mateusz Szarek, prezes PSLE.
Stowarzyszenie zrzesza przedsiębiorców, producentów, operatorów oraz użytkowników lekkich pojazdów elektrycznych. Powstało, by wspierać rozwój polskiej branży oraz reprezentować jej interesy wobec administracji publicznej, samorządów i opinii publicznej. Łączny przychód firm członkowskich przekracza 500 mln zł rocznie.
Brawurowa jazda na "hulajnodze". Zrobił to na oczach policjantów
Wstępne szacunki PSLE wskazują, że rocznie w Polsce może być sprzedawanych od 40 do 60 tys. elektrycznych hulajnóg, które nie spełniają krajowych norm bezpieczeństwa. Wartość nielegalnej sprzedaży hulajnóg elektrycznych w tym roku stowarzyszenie szacuje na co najmniej 200 mln zł. Ponieważ analizy nie obejmują sprzedaży za pośrednictwem chińskich platform internetowych – ze względu na ograniczony dostęp do danych – skala problemu może być istotnie niedoszacowana. Dla porównania: urządzeń spełniających normy bezpieczeństwa może być obecnie w użytku prywatnym około 2 mln sztuk.
Wraz z rosnącą popularnością hulajnóg elektrycznych, wynikającą m.in. z niskich kosztów eksploatacji (2–3 zł za 100 km), rośnie handel w szarej strefie – wskazuje PSLE. Kluczową rolę odgrywa tu cena, która może wynosić zarówno około tysiąca złotych, jak i kilka tysięcy. Według obserwacji stowarzyszenia atrakcyjność ofert internetowych bardzo często wynika z nielegalnego unikania zobowiązań celno-skarbowych, niedopełniania wymogów bezpieczeństwa określonych w unijnych normach oraz nieprzestrzegania przepisów o ochronie konsumenta, w tym obowiązków gwarancyjnych – czego klienci nie zawsze są świadomi.
Cło, VAT i "zasłona dymna". Jak działa szara strefa
– Jeżeli hulajnoga o wartości np. 2000 zł trafia do Polski bez zgłoszenia do odprawy, pomijane są dwie kluczowe opłaty: VAT (23 proc.) oraz cło – tłumaczy prezes PSLE.
W praktyce oznacza to często około 550 zł utraconych danin od jednej hulajnogi. Pomnożone przez tysiące sztuk pozwala to zrozumieć, zdaniem naszego rozmówcy, dlaczego szara strefa tak silnie obciąża budżet państwa, zaburza uczciwą konkurencję i premiuje nieuczciwy import. O tym problemie członkowie PSLE niejednokrotnie alarmowali fiskusa.
Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) podjęła działania. W trakcie kontroli przeprowadzonej w powiecie sochaczewskim (woj. mazowieckie) przeszukano m.in. siedziby firm, magazyny oraz biuro księgowe. Zabezpieczono ponad 2 tys. szt. elektrycznych rowerów i hulajnóg oferowanych do sprzedaży w internecie, a także dokumentację księgową i transportową, komputery, telefony oraz nośniki danych.
W sprawie nadzorowanej przez Prokuraturę Okręgową w Płocku przesłuchano już kilkadziesiąt osób. Ze wstępnych ustaleń śledztwa wynika, że podejrzani narazili budżet państwa na stratę co najmniej 168 mln zł z tytułu niezapłaconego cła i podatku VAT. O sprawie KAS powiadomiła w oficjalnym komunikacie z 14 listopada.
Tego samego dnia UOKiK poinformował o wynikach wspólnej, ogólnokrajowej akcji Krajowej Administracji Skarbowej, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcji Handlowej, która wykazała, że 85 proc. kontrolowanych modeli rowerów elektrycznych nie spełniało wymagań bezpieczeństwa. Taka skoordynowana kontrola, obejmująca cały kraj, nie dotyczyła jednak hulajnóg elektrycznych. W przypadku tego rodzaju maszyn miała miejsce mniejsza akcja. 4 wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej (czyli wyspecjalizowanego organu UOKiK-u) - w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu - sprawdziły 10 modeli hulajnóg. Efekt: połowa z nich miała błędy w oznakowaniu.
"W laboratorium zweryfikowaliśmy wytrzymałość uchwytów oraz słupka kierownicy – wszystkie modele zaliczyły testy pozytywnie" – poinformował UOKiK w komunikacie z 17 października.
Handel "podrasowanymi" hulajnogami kwitnie, bo jest na nie popyt, a egzekwowanie przepisów dotyczących bezpieczeństwa ruchu drogowego pozostaje dużym wyzwaniem. Po śmiertelnym wypadku w Błoniu, w którym w zderzeniu z ciężarówką zginęli 30- i 20-latek jadący hulajnogą elektryczną drogą krajową, policja rozpoczęła szeroko zakrojone kontrole użytkowników e-hulajnóg w Warszawie. W ciągu dwóch dni funkcjonariusze wylegitymowali 481 osób, z czego co czwarta została ukarana mandatem. Łączna kwota nałożonych kar wyniosła 12,5 tys. zł, a sześć spraw trafiło do sądu. O akcji media informowały we wrześniu.
Na wzrost liczby wypadków z udziałem hulajnóg zwraca uwagę także Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. W 2023 roku na Mazowszu doszło do 66 takich zdarzeń, a w 2024 roku – do końca sierpnia – już do 123. Z danych wynika również, że obniża się wiek sprawców wypadków. W 2024 roku najczęściej byli to użytkownicy w wieku od 18 do 24 lat, natomiast do połowy bieżącego roku – dzieci i młodzież w wieku od 7 do 14 lat.
Kontrole, wypadki i nowe prawo. Czy państwo nadąża?
Możliwości operacyjne KAS i policji są jednak ograniczone. Platformy internetowe nie mają obowiązku weryfikacji ofert sprzedawców. Z obserwacji PSLE wynika, że część handlu odbywa się z wykorzystaniem swoistej "zasłony dymnej" – hulajnogi elektryczne opisywane są jako "pojazdy elektryczne". Choć brzmi to absurdalnie, taka praktyka bywa skutecznie wykorzystywana przez sprzedawców. PSLE monitoruje takie oferty na własną rękę i interweniuje w sprawie nielegalnych urządzeń wprowadzanych do powszechnego użytku. Jak twierdzi nasz rozmówca, stowarzyszeniu udało się zablokować sprzedaż online dwóch modeli niespełniających norm bezpieczeństwa.
7 listopada prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę o nadzorze nad ogólnym bezpieczeństwem produktów. Nowa regulacja obowiązuje od 13 grudnia i nakłada szereg obowiązków na sklepy internetowe, ale obejmuje również producentów, importerów, dystrybutorów oraz platformy sprzedażowe. UOKiK oraz wojewódzcy inspektorzy Inspekcji Handlowej zyskali rozszerzone kompetencje kontrolne – sprzedawca internetowy musi m.in. na własny koszt dostarczyć produkt do badań, możliwa jest także kontrola zdalna oraz wydanie nakazu usunięcia oferty.
W innych krajach problem szarej strefy rozwiązano jednak bardziej systemowo. Niemcy wprowadziły wymóg zgłaszania i rejestrowania importowanych urządzeń w urzędzie dozoru technicznego oraz obowiązkowe ubezpieczenie OC dla hulajnóg przekraczających prędkość 6 km/h. W Czechach z kolei obowiązkowe OC dotyczy hulajnóg elektrycznych przekraczających określone parametry – prędkość powyżej 25 km/h lub masę powyżej 25 kg.
W Polsce ubezpieczenie OC dla hulajnóg elektrycznych nie jest obowiązkowe, choć można je wykupić. Rynek takich polis dopiero się kształtuje – oferuje je zaledwie kilka towarzystw ubezpieczeniowych.
– To perspektywiczny segment produktowy dla branży ubezpieczeniowej, na tym etapie jednak dla większości zbyt ryzykowny, by działać w formule niezależnego produktu ubezpieczeniowego. Wyzwaniem jest ustalenie odpowiedniego i atrakcyjnego poziomu składki w relacji do potencjalnych odszkodowań, a także sam proces likwidacji szkód. Aby polisa faktycznie działała w praktyce, wymagane jest użytkowanie urządzenia zgodnie z przepisami prawa, a z tym – jak pokazuje praktyka – bywa różnie – tłumaczy money.pl Piotr Gnat z Mentora, brokera ubezpieczeniowego.
Brak obowiązkowego ubezpieczenia sprawia, że odpowiedzialność za szkody często pozostaje po stronie poszkodowanych lub samych użytkowników hulajnóg. W efekcie ryzyko jest rozproszone i trudne do oszacowania – w przeciwieństwie do krajów, które połączyły wymogi techniczne z obowiązkiem ubezpieczenia.
Zdaniem prezesa PSLE Polska nie potrzebuje dziś dalszego "dokręcania śruby" w przepisach, lecz skuteczniejszej presji państwa na nielegalny handel. – W 2026 roku będziemy szukać rozwiązań, jak uszczelnić sprzedaż nielegalnych hulajnóg z krajów trzecich w Polsce – deklaruje Mateusz Szarek.
Zwróciliśmy się do Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Infrastruktury z prośbą o komentarz i pytaniami, czy obecna sytuacja nie wymaga zmiany przepisów i/lub większej determinacji w ich egzekwowaniu. Odpowiedzi opublikujemy, gdy tylko je dostaniemy.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl