Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. MAB
|
aktualizacja

Niemcy zdziwieni tym, co dzieje się w Polsce? "Polityczna transakcja"

571
Podziel się:

Ursula von der Leyen potrzebuje polskich głosów, by pozostać szefową KE. Polski rząd natomiast potrzebuje pieniędzy z UE - wskazuje publicysta dziennika "Berliner Zeitung" Klaus Bachmann. Ocenia, że von der Leyen i Tusk zawarli polityczną transakcję, na której wszyscy zyskują, ale nad Wisłą nadal panuje prawny chaos.

Niemcy zdziwieni tym, co dzieje się w Polsce? "Polityczna transakcja"
Donald Tusk i Ursula von der Leyen (GETTY, NurPhoto, Contributor)

Tą polityczną transakcją ma być konkretnie zamknięcie procedury z artykułu 7 przeciwko Polsce. Przypomnijmy: 6 maja Komisja Europejska zapowiedziała, że zakończy tę procedurę przeciwko naszemu krajowi. Ma to nastąpić najwcześniej 21 maja.

Skąd ta decyzja? KE tłumaczy, że w jej ocenie w Polsce nie ma już "wyraźnego zagrożenia" dla rządów prawa w rozumieniu tego artykułu. Według Komisji "Polska podjęła wiele legislacyjnych i nielegislacyjnych działań", by odpowiedzieć na wątpliwości związane z niezawisłością sądownictwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Co grozi Obajtkowi? Prawnik wylicza. "Kara nawet do 25 lat więzienia"

Decyzja KE i wiele pytań o realne zmiany

Po tej zapowiedzi KE, którą potwierdziła też osobiście szefowa Komisji Ursula von der Leyen, część komentatorów poddawała w wątpliwość, czy Polska faktycznie już w tym momencie "zasłużyła" na zdjęcie presji, jaką była procedura z artykułu 7.

Z pytaniem, co zmieniło się w Polsce, skoro de facto żadne zmiany w prawie nie weszły jeszcze w życie, musiał zmierzyć się rzecznik KE.

Jak argumentował, polski rząd przyznał, że istnieje zagrożenie naruszenia praworządności, przedstawił plan, by mu przeciwdziałać i zaczął go realizować. "Po raz pierwszy od lat widzimy jasne zobowiązanie Polski do rozwiązania problemów" - stwierdził Christian Wigand.

Podobnie odpowiadała szefowa KE. Pytana, co się zmieniło z perspektywy KE i czy jest to związane z konkretnymi działaniami rządu w Polsce, powiedziała, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy KE widziała pracę polskiego rządu na rzecz przywrócenia praworządności w kraju.

- Silny głos Polski pokazał nam, że gotowi jesteście państwo wzmacniać demokrację. To umożliwiło komisji zaproponowanie zamknięcia procedury w ramach artykułu 7 - mówiła szefowa KE podczas wizyty w Polsce na Europejskim Kongresie Gospodarczego.

Bachmann o chaosie w Polsce

Publicysta "Berliner Zeitung" całą sprawę widzi nieco inaczej.

"Von der Leyen dostaje wsparcie przy reelekcji, nowy polski rząd dostaje wstrzymane środki, a Polacy większą i tańszą ochronę klimatu, czyste powietrze, te same co dotychczas socjalne dobrodziejstwa i mocniejszą dzięki transferom walutę. Tylko, że nie ma to nic wspólnego z reformami praworządności" - pisze Klaus Bachmann, którego cytuje serwis dw.com.

Zaznacza, że polski premier chciał po rządach PiS zreformować wymiar sprawiedliwości, ale prezydent Andrzej Duda blokuje zmiany. Ale zaraz stwierdza gorzko, że:

Powstał chaos, a szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen odwraca wzrok.

Według Bachmanna nie można stwierdzić, że po pół roku rządów Tuska Polska jest bardziej praworządna niż za czasów rządów Beaty Szydło czy Mateusza Morawieckiego.

"Bruksela zawiesiła postępowanie przeciwko Polsce nie dlatego, że Polska stała się krajem praworządnym, lecz dlatego, że polski rząd obiecał przywrócić praworządność" - cytuje słowa publicysty dw.com.

Bachmann nie jest odosobniony w tej ocenie. John Morijn, ekspert ds. praworządności, profesor na wydziale prawa Uniwersytetu w Groeningen w Holandii także uważa, że decyzja o zakończeniu postępowania z art. 7 była polityczną decyzją Ursuli von der Leyen i częścią jej kampanii przed wyborami europejskimi.

- Obawiam się, że decyzja Komisji Europejskiej była całkowicie polityczna. Była wyrazem sympatii von der Leyen do partyjnego kolegi, ponieważ Donald Tusk - podobnie jak ona - należy do Europejskiej Partii Ludowej. Była też elementem kampanii wyborczej szefowej KE, która ubiega się o kolejny mandat - stwierdził Morijn w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Ekspert uważa, że upolitycznienie mechanizmów ochrony praworządności wytrąca UE z rąk potężną broń, która umożliwiała Wspólnocie kontrolę nad stanem rządów prawa w państwach członkowskich.

Procedura z art 7 została uruchomiona w 2017 r. w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy. KE krytykowała wówczas wprowadzone 13 ustawami przez ówczesne władze zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Chodziło zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, prokuraturze, sądach powszechnych i Krajowej Radzie Sądownictwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(571)
Polak
5 dni temu
Możemy to zmienić, przestańmy głosować na naszych wrogów.
tak
7 dni temu
Kiedys na grobie Tuska postawią toaletę publiczną
Huko
7 dni temu
Dla każdego " oszusta" od lewa do prawa, rządzącego w Polsce rozwiązaniem jest wciągnięcie Polski w wojnę komika. Wtedy spokój.
To tyle
7 dni temu
Tak się handluje Polską i durnym narodem, zmanipulowanym przez media trzeciej RP.
Gość
1 tyg. temu
Poprostu nie bylo zagrożenia praworządności. Nie ma czego przywracać.
...
Następna strona