Uwaga! Wyższy VAT będziemy płacić nawet do 2018 roku

Uwaga! Wyższy VAT będziemy płacić nawet do 2018 roku

Fot. PAP/Paweł Kula

Premier Donald Tusk, zapowiadając ratujące budżet podwyżki stawek podatkowych VAT o jeden punkt procentowy obiecywał, że to rozwiązanie jedynie na trzy lata. Tymczasem nowa ustawa przewiduje powrót do 22-procentowego VAT nawet dopiero po ośmiu latach - wynika z oficjalnego rządowego dokumentu, który przeanalizowali eksperci Money.pl.

VAT zostanie podniesiony, jeśli nasz dług publiczny przekroczy w ciągu najbliższych trzech lat 55 procent Produktu Krajowego Brutto. Eksperci alarmują, że ten scenariusz staje się coraz bardziej prawdopodobny i może się ziścić już nawet w 2012 roku. Podwyżka ma dać budżetowi rocznie średnio siedem miliardów złotych dodatkowych przychodów - wynika z obliczeń rządu.

Prawa jeszcze nie ma - Rostowski już je poprawia

Pierwszą podwyżkę VAT z obecnie obowiązujących stawek: 22-procentowej podstawowej i 7-procentowej obniżonej, na 23 i 8 procent premier zapowiedział na początku sierpnia.

Wtedy też zapewniał nas, że wzrost podatku jest tylko tymczasowy i po trzech latach stawki z całą pewnością wrócą do obecnego poziomu. Rzeczywiście takie rozwiązania zawiera projekt nowelizacji ustawy VAT, nad którym obecnie pracuje jeszcze Sejm. Jednak choć przepisy te jeszcze nie zostały uchwalone, to rząd już przyjął ich nowelizację.

Nowe przepisy, modyfikujące ustawę o podatku od towarów i usług (czyli VAT) znalazły się w projekcie zmian do ustawy o finansach publicznych.

Pierwotna wersja ustawy zakładała, że jednopunktowa podwyżka, wprowadzana od stycznia 2011, przestanie obowiązywać od 2014 roku. Nowelizacja dodała do niej pięcioletni mechanizm kolejnych wzrostów podatku oraz jego powrotu do stawek 22 i 7 procent.

Gdy polski dług publiczny przekroczy próg ostrożnościowy 55 proc. PKB, w kolejnych latach obligatoryjnie wprowadzane będą kolejne jednopunktowe podwyżki. Po osiągnięciu stawek 25 i 10 procent w następnych latach VAT ma sukcesywnie spadać o jeden punkt procentowy rocznie - aż do obecnie obowiązujących 22 i 7 procent.

Później przekroczymy próg - podwyżka zostanie na dłużej

W przypadku, gdy próg ostrożnościowy przekroczony będzie w 2011 roku - od lipca 2012 do lipca 2013 roku obowiązywać mają zamiast 23 i 8 procent stawki 24 i 9. Następnie - obligatoryjnie, z mocy ustawy - od połowy 2013 i podczas całego 2014 roku VAT wzrasta do 25 i 10 procent. I nie ma tu znaczenia, jaką wysokość osiągnie dług publiczny w tych latach. To wprawdzie koniec podwyżek - jednak jeszcze nie powrót do obiecywanego 22 i 7 procentowego podatku.

Resort finansów broni potrzeby podniesienia VAT
Przez cały rok 2015 obowiązywać mają z powrotem stawki 24 i 9, a przez 2016 rok - 23 i 8 procent. Do obecnej, obiecywanej przez rząd wartości, wrócilibyśmy dopiero w 2017 roku.

Nie jest to jednak scenariusz najbardziej pesymistyczny. Jeszcze dłużej wyższy VAT będziemy płacić w przypadku, gdy próg ostrożnościowy przekroczymy w roku 2012 - wtedy pięcioletnie schodki podatkowe rozpoczną się w 2013 a zakończą w 2017 roku.

W najgorszej wersji natomiast - gdy dług publiczny przekroczy limit w 2013 - do dzisiejszych stawek, powrócimy nie - jak obiecywał Tusk - w 2014, a dopiero w 2018 roku, czyli o cztery lata później.

Zmiany podatku VATŹródło: Money.pl

Eksperci alarmują - rząd twierdzi: będzie dobrze

W uzasadnieniu do ustawy rząd stara się uspokoić podatników, bo dług nie powinien osiągnąć poziomu 55 proc. PKB. Rozwiązania te są jedynie warunkowe - czytamy w uzasadnieniu. Jednak niezależni eksperci są tu mniej optymistyczni. Co więcej - ich zdaniem - grozi nam opcja, w której podwyżka zakończy się w 2018 - czyli najbardziej pesymistyczna.

Podwyżkę VAT odczujemy już w tym roku
Zdaniem ekonomistów, z którymi rozmawiał Money.pl przekroczenie progu ostrożnościowego jest zdecydowanie bardziej prawdopodobne w latach 2012 - 2013, niż w roku 2011.

- Oszczędności, które przyszłorocznym budżecie wprowadza rząd, to działania jednorazowe, takie jak konsolidacja publicznych rachunków oraz prywatyzacja - mówi prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. - Dla budżetów na lata 2012-2013 nie będą one już miały znaczenia. W tych latach istnieje ryzyko przekroczenia tego progu - uważa ekonomista.

Tego samego zdania jest prof. Witold Orłowski, główny ekonomista PriceWaterhouseCooper. - Na pewno w ciągu kolejnych dwóch - trzech lat przekroczymy ten poziom, jeśli nadal będą tak wysokie coroczne deficyty - uważa Orłowski. - Nawet jednak jeśli rząd będzie realizować obiecywaną politykę obniżania deficytów, bez systemowych reform mamy wysokie prawdopodobieństwo, że dług będzie powyżej limitu.

Nawet rząd, choć zdecydowanie bardziej optymistyczny, w Strategii Zarządzania Długiem dostrzega, że margines bezpieczeństwa na najbliższe lata jest niewielki. Według dokumentu w w 2012 roku od przekroczenia progu dzielić nas będzie zaledwie 0,7 punktu procentowego.

źródło: MF, *prognoza

- Sam fakt zapisania w ustawie działań, które mają być wdrożone z automatu po przekroczeniu limitu 55 procent oznacza, że rząd się z tym niebezpieczeństwem liczy - zauważa prof. Gomułka. - Dziwne tylko, że przeciwdziałanie jest tak skromne. Rząd podejmuje tu działania typu podawanie aspiryny, gdy potrzebna jest operacja - podsumowuje ekonomista.

KOMENTARZ MONEY.PL

Agnieszka Zawadzka,
Money.pl

Muszę przyznać, że przy tej nowelizacji rząd naprawdę rzetelnie się postarał.

Zebrał w jednym miejscu pociski, którymi strzelać mogą weń krytycy, zapewne, żeby przytłoczeni ich nadmiarem komentatorzy nie wiedzieli w co najpierw uderzyć. Mamy więc kolejną złamaną obietnicę - nawet do ośmiu lat podwyżki zamiast zapowiadanych zaledwie dwa miesiące temu trzech. Przykład fatalnej metody ustawodawczej i dowód na pisanie prawa na kolanie - czyli nowelizowanie nowelizacji, która jeszcze nie została uchwalona.

Jest też niespójność działań rządowych, mechanizm wprowadzony w ustawie na wszelki wypadek przy zapewnieniach, że konieczność jego stosowania nie wystąpi, bo nie przewiduje tego inny rządowy dokument, czyli Strategia Zarządzania Długiem. Tu przy okazji dostaliśmy też przykład zaklinania rzeczywistości przez papierowe dekretowanie co ma zrobić gospodarka - jak w najlepszym PRL-u.

Do tego wszystkiego, jeśli przekroczymy z długiem 55 procent PKB, na następny rok budżet potrzebować będzie co najmniej 40 mld zł dodatkowo - więc 7 miliardów z podwyżek VAT to kropla w morzu - mamy też, wobec tego, kompletne niedostosowanie działań do potrzeb, czyli pokaz kolejnego PR-owego działania pod hasłem: Nie martw się, narodzie, będzie dobrze, a jakby miało być źle to i tak mamy wszystko pod kontrolą.

Rozwiązaniem kłopotów znów staje się dla liberalnego Tuska podwyżka podatków, zamiast niepopularnych cięć. Największym grzechem tej i wielu poprzednich ustaw jest niszczenie gospodarki poprzez kolejne podnoszenie obciążeń fiskalnych. A poza tym Kartagina powinna zostać zburzona.

Czytaj w Money.pl
Rostowski: Dług raczej nie przekroczy 55 proc. PKB
Jeśli nie będzie gwałtownego wzrostu długu, rząd nie planuje dalszych podwyżek VAT.
Wyższy VAT obejmie Polaków jeszcze w grudniu?
Potrzebne zmiany w planach dotyczących wyższego podatku.
Masz dzieci? Przez wyższe podatki stracisz najwięcej
Rząd Donalda Tuska chce ratować budżet likwidując ulgi, ograniczając zasiłki i podwyższając VAT.

Money.pl
Czytaj także
Polecane galerie
rtyruytuiyiyiouio
80.68.235.* 2010-11-26 15:36
Jak człowiek chce pracować na stanowisku kierowniczym, to musi mieć wykształcenie kierunkowe, studia podyplomowe, doświadczenie zawodowe...

A ci, co nami rządzą i majstrują gospodarką nic nie muszą spełniać:
TUSK= historyk
FEDAK- Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Wrocławskiego.
itd.
SIKORSKI- ukończył studia w UK uzyskując tytuł zawodowy Bachelor of Arts (licencjat) na kierunku "filozofia, nauki polityczne i ekonomia" (PPE). Później uniwersytet ten na wniosek Radosława Sikorskiego i po wniesieniu drobnej opłaty wystawił mu także dyplom magistra.
KLICH= lekarz psychiatra, historyk sztuki
Bieńkowska= ukończyła w 1988 iranistykę na UJ.
Grabarczyk= Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego
itd.
KOMOROWSKI=historyk
mmmmmmmmm
80.68.235.* 2010-11-26 15:17
Proponuję dawać więcej ulg podatkowych obcym koncernom i zarzynać polskie firmy, a na pewno będzie więcej $$$ w kasie państwa...
2010-11-03 11:47
A może wszyscy poprosimy o kolejny rozbiór Polski?? Do tego to wszystko zmierza...

Niemcy chciały po wojnie Śląsk, nie dano im go, ponieważ socjaliści chcieli mieć dla siebie "czarne złoto".
Jak to wszystko wygląda u nas po 30 latach??
Wszystko rozkradzione... A ktoś podpisuje umowy o współpracy z chińczykami - import węgla do Polski za połowę ceny...

Mieszkam w Niemczech... Możecie zwyzywać mnie od czego tam chcecie... Tolerancja, ekologia, wyższe zarobki... Udało mi się?? Nie - trzeźwo patrzę od kilku lat na to, co w PL się wyprawia...
Zobacz więcej komentarzy (207)