Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Zwolnienia w TVP. Telewizja publiczna wyznacza dziwne standardy

0
Podziel się:

Telewizja Publiczna zdecydowała, że zwolni około stu swoich pracowników. O ich losie rozstrzygnąć ma dziwna weryfikacja.

Juliusz Braun, prezes zarządu Telewizji Polskiej
Juliusz Braun, prezes zarządu Telewizji Polskiej (Andrzej Hulimka/REPORTER)

TVP w białych rękawiczkach zwalnia ponad setkę pracowników. Tych, którzy rok temu przeniesieni zostali do firmy zewnętrznej. O tym, kogo zwolnić, ma zadecydować "weryfikacja kompetencji".

W połowie zeszłego roku kilkuset pracowników TVP trafiło do firmy Leasing Team w ramach programu restrukturyzacyjnego. Prezes Juliusz Braun argumentował, że to jedyny sposób na ratowanie spółki, która ma coraz mniejsze wpływy abonamentowe.

"Dzięki outsourcingowi nie trzeba przeprowadzać dalszych zwolnień pracowników, wynikających z limitów zatrudnienia" - przekonywał Braun w liście dementującym rzekomo nieprawdziwe informacje związkowców.

Pracownicy grozili strajkiem, pisali pisma do premiera i ministrów, donosili do Inspekcji Pracy i NIK (te dwie instytucje nie dopatrzyły się nieprawidłowości). Związkowcy twierdzili, że roczne gwarancje zatrudnienia to tylko zasłona dymna, bo zaraz po tym okresie pracowników wyrzuci się hurtowo.

Kilka dni temu ten scenariusz zaczął się realizować. Leasing Team poinformował, że szykuje się do zwolnień grupowych. Etaty stracić ma od 84 do 128 pracowników. Większość to osoby, które zajmują się pracą redakcyjną w TVP. Na przyjęcie wypowiedzenia powinno się przygotować od 25 do 30 redaktorów.

Kto dokładnie straci pracę? To wyjaśnić ma weryfikacja. Jak informuje Leasing Team, o tym, kto zostanie, a kto nie, zdecyduje test "kwalifikacji merytorycznych, umiejętności realizacji zadań, umiejętności interpersonalne i społeczne". Kto ma weryfikować? Na to pytanie ani Leasing Team, ani TVP nie były w stanie nam odpowiedzieć.

Zwolnienia są pewne. Tylko kto je przeprowadzi?

Choć pracownicy formalnie zatrudnieni w Leasing Team pracują wyłącznie dla TVP, to rzecznik prasowy telewizji publicznej odcina się od procesu zwolnień. - To nie my dokonujemy zwolnień grupowych. To Leasing Team - mówi nam Jacek Rakowiecki.

A Leasing Team? Nie udało nam się od wtorku uzyskać od spółki komentarza. Mailowo przekazano nam jedynie, że "pytania dotyczą naszego klienta, TVP S.A. i zgodnie z obowiązującą umową musimy mu je przesłać przed udostępnieniem panu".

Jak mówią nam związkowcy, informację o sprawdzianach kompetencji pracownicy telewizji dostali w piątkowe południe. Termin testów wyznaczono już na niedzielę. Rzecznik TVP zaś twierdzi, że taka sytuacja dotyczyła tylko jednej osoby.

- Odmówiłem uczestniczenia w tej zabawie, bo wykorzystują kruczki prawne, by poddać nas testom. A ja im pomagać w ich spełnieniu nie zamierzam. Oni i tak listę do zwolnień pewnie mają przygotowaną. Na dodatek Leasing Team robi całą akcję nieporadnie: wysłali maila z zaproszeniem do niemal wszystkich pracowników z TVP, a nie tylko swoich. Widać też, że z jakichś względów strasznie zależy im na czasie - mówi Money.pl anonimowo pracownik telewizji.

Według związku zawodowego Wizja w niedzielę kilkanaście osób poinformowało Leasing Team, że nie zamierzają poddać się weryfikacji. Ostatecznie do testów psychologicznych przystąpiło tylko dwóch pracowników.

[AKTUALIZACJA] _ W piśmie przesłanym nam po publikacji tekstu rzecznik TVP poinformował, że jak dotąd weryfikację przeszło ponad 70 osób. Nie podał ile osób z pośród ponad 300 zatrudnionych przez Leasing Team nie podeszło do testów. _

- Nie mam złudzeń, że nie chodzi tu o żadne sprawdziany kompetencji. To fikcja, mająca na celu tylko i wyłącznie przeniesienie zwolnień grupowych z TVP do Leasing Team - mówi Jacek Dybowski, wiceprzewodniczący związku zawodowego Wizja.

TVP tnie koszty jak kapitalista

Dybowski w rozmowie z Money.pl zauważa, że przeniesieni do Leasing Team pracowali w TVP często przez ponad kilkanaście lat, przez co w ramach zwolnień grupowych dostaliby kilkumiesięczne odprawy. A teraz będzie to co najwyżej jednomiesięczne wynagrodzenie.

[AKTUALIZACJA] _ W piśmie skierowanym do Money.pl już po publikacji tekstu Jacek Rakowiecki pisze: __ "Jest rażącym kłamstwem stwierdzenie wiceprzewodniczącego związku Wizja, że odprawy w razie zwolnień grupowych w LT będą „najwyżej jednomiesięczne”. I przekonuje, że pod uwagę będzie brany łączny staż pracy w TVP i LT. _

Część pracowników boi się, że oprócz weryfikacji kompetencji nastąpi weryfikacja politycznych zapatrywań. Od jednego z telewizyjnych dziennikarzy usłyszeliśmy, że w ostatni weekend zdjęto z anteny TVP Info konferencję Andrzeja Dudy. I to mimo że kandydata PiS na żywo pokazywały konkurencyjne Polsat News i TVN 24.

Decyzję miał podjąć szef TVP Info Tomasz Sygut. Według naszego informatora to pierwszy od dłuższego czasu tak wyraźny przypadek wywierania nacisku na wydawców i reporterów stacji. Część osób łączy go jednak właśnie z faktem przygotowań do zwolnień grupowych.

- To też trochę dziwne, że Sygut został niedawne włączony do kapituły Nagrody Gospodarczej Prezydenta. Pieniędzy pewnie za to nie dostanie, ale w okresie kampanii wyborczej to trochę śmiesznie wygląda - słyszymy od pracownika telewizji publicznej.

Próbowaliśmy o sytuacji z soboty porozmawiać z Tomaszem Sygutem. Szef TVP Info oznajmił jednak, że nie chce komentować ani tematu rzekomego pominięcia na antenie Andrzeja Dudy, ani udziału w konkursie organizowanym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego i odesłał nas do rzecznika TVP.

- Nie widzimy problemu, że weryfikacja jest robiona w okresie wyborczym. Nie dajmy się zwariować. Wybory są niemal w każdym roku. To nie jest wymyślone ad hoc pod kalendarz. Proces restrukturyzacji jest prowadzony od roku i na tyle daliśmy gwarancje zatrudnienia - tłumaczy Rakowiecki.

Zwalniamy, ale zaraz możemy zatrudnić

Rzecznik dodaje też, że zwolnienie w Leasing Team wcale nie oznacza rozstania z publicznym nadawcą. Według Rakowieckiego osoby objęte programem zwolnień grupowych mogą założyć swoją działalność gospodarczą i dalej z TVP współpracować. Byle tylko nie miały etatów.

Stoi to wprawdzie w sprzeczności z oficjalnym powodem przeprowadzanej restrukturyzacji. Ta według Leasing Team wynika bowiem ze... zmniejszenia się zamówień ze strony TVP na usługi dziennikarskie i montażowe.

- Nie widzę, by ludzi było za dużo. Wręcz przeciwnie: ściąga się pracowników z regionów, bo pracy ostatnio jest coraz więcej. Jak pracowałem po kilkanaście godzin, tak pracuję i teraz. Stawki się tylko zmniejszyły. No i wszystkich wypycha się na działalność gospodarczą - mówi nasz informator.

Jak dodaje, TVP oszczędza dzięki temu w taki sam sposób, jakby zatrudniała na śmieciówce. Przede wszystkim gdy taki pracownik idzie na urlop, to nie dostaje żadnych pieniędzy. Można z nim w każdej chwili też rozwiązać umowę. A osoby prowadzące działalność nie mogą założyć związku zawodowego.

- To nie jest tak, że dziś w polskich mediach jest praca tylko etatowa. To wiedzą ludzie we wszystkich innych mediach. W zdecydowanej większości redakcji przeważają umowy zlecenie, o dzieło albo właśnie działalność gospodarcza. TVP było ostatnim bastionem zatrudniającym na etat. I nawet mimo przeprowadzenia cięć nadal będzie w większości w ten sposób zatrudniać - przekonuje Rakowiecki.

Na pytanie dlaczego telewizja publiczna nie chce wyznaczać standardów, rzecznik TVP nie umiał już odpowiedzieć.

Czytaj więcej w Money.pl
Nowe prawo dla firm w maju trafi do Sejmu Wicepremier zapewnia, że w projekcie uwzględniono wiele zgłoszonych do niego uwag.
TVP grozi Polsatowi sądem. Chodzi o siatkówkę Telewizja publiczna domaga się unieważnienia przetargu na prawa do transmisji meczów Mistrzostw Europy. Grozi sądem.
Alkohol w koszty? To zależy od okoliczności Ministerstwo Finansów uważa, że każda sprawa powinna być przedmiotem odrębnej oceny pod kątem okoliczności, w jakich doszło do poniesienia omawianych wydatków.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)