Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|
aktualizacja

Nasze dzieci będą żyły w biedniejszym kraju? Polska wyróżnia się w rankingu

435
Podziel się:

Jeśli nic się nie zmieni, nasze dzieci będą żyły w biedniejszym kraju - wynika z raportu OECD. Scenariusz jest hipotetyczny, ale dobrze pokazuje, że wpływ demografii na gospodarkę jest w Polsce wyjątkowo duży. Ponadto w dyskusji o wieku emerytalnym zapominamy o kilku kwestiach.

Nasze dzieci będą żyły w biedniejszym kraju? Polska wyróżnia się w rankingu
Wysokość PKB zależy m.in. od liczby osób w wieku produkcyjnym. Według OECD zmiany demograficzne obniżą PKB na osobę w Polsce o 18 proc. do 2050 roku. (money.pl)

Zmiany demograficzne powodują, że polskie społeczeństwo się starzeje i w kolejnych dekadach coraz mniej będzie w gospodarce ludzi w wieku produkcyjnym (20-64 lat).

Jeśli nie zmieni się poziom aktywności zawodowej w Polsce, spadnie liczba osób pracujących. A mniej pracujących to mniej ludzi wytwarzających Produkt Krajowy Brutto (PKB). Jeżeli pominiemy inne czynniki, do 2050 roku zmiany demograficzne obniżą PKB na osobę w Polsce o 18 proc. - szacuje w raporcie OECD. To prawie najwięcej wśród czterdziestu krajów ujętych w zestawieniu.

Oczywiście mowa o pewnej sytuacji teoretycznej. Na PKB wpływa bowiem bardzo wiele czynników. Ten hipotetyczny scenariusz jest jednak bardzo ciekawy, pokazuje bowiem, że wpływ czynnika demograficznego na wzrost gospodarczy jest w Polsce wyjątkowo duży na tle innych państw.

Zobacz także: Lockdown nawet do kwietnia. Przedsiębiorcy usłyszeli to na spotkaniu z minister

Co oznaczałby spadek PKB per capita o 18 proc.? PKB na mieszkańca nie jest miernikiem idealnym, ale odzwierciedla bogactwo kraju, jest miarą dobrobytu. Spełnienie takiego hipotetycznego scenariusza oznaczałoby zatem, że dzieci, które obecnie uczą się w podstawówce, jako 30-, 40-latkowie będą żyły w biedniejszym kraju niż dziś.

Czy spadek PKB na osobę o 18 proc. to dużo? – To bardzo dużo, taki spadek mógłby się wiązać m.in. z obniżeniem średniej płacy. Dlatego dla zrównoważenia tego efektu i utrzymania efektywności na rynku pracy potrzebujemy dwóch innych czynników: szybkiego postępu technologicznego oraz wyższej aktywności zawodowej, czyli mobilizacji tych osób, które mogłyby, ale nie pracują – ocenia Jakub Sawulski, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

Wyjaśnia, że pierwszy czynnik zależy głównie od tego, jak szybkie będą zmiany technologiczne na świecie i jak szybko będziemy potrafili je adoptować w naszej gospodarce.

Na drugi, czyli na aktywność zawodową, duży wpływ ma polityka publiczna. Ekonomista zwraca uwagę, że największe rezerwy aktywności zawodowej mamy w trzech grupach: wśród młodych (którzy późno wchodzą na rynek pracy), wśród kobiet (które nie pracują z powodu opieki nad dziećmi i domem) oraz wśród osób starszych (które stosunkowo wcześnie przechodzą na emeryturę).

OECD przedstawia też drugi, optymistyczny scenariusz. Jeśli udział osób w wieku 50+ na rynku pracy w Polsce wzrośnie do poziomów jak u obecnych liderów, którymi są Nowa Zelandia czy Islandia, może nam to w przyszłości dać o jedną trzecią wyższe PKB na osobę.

Jest zatem o co walczyć. Rozbieżność między czarnym scenariuszem a wariantem optymistycznym pokazuje, jak duże znaczenie dla wzrostu gospodarczego w Polsce ma demografia.

W Polsce ostatnio sporo się mówi się o podniesieniu wieku przejścia na emeryturę. Jednak w swoim raporcie OECD nie skupia się tylko na wieku emerytalnym. – Znaczenie ma nie tylko niski wiek emerytalny w Polsce, w szczególności dla kobiet. Istotny jest także słaby stan zdrowia osób starszych, zwłaszcza tych z niskimi kwalifikacjami czy najczęściej także niskimi dochodami – zauważa Jakub Sawulski.

Jeżeli mamy pracować dłużej, musimy być zdrowi, również w jesieni życia. A liczba lat przeżytych w zdrowiu wciąż jest w Polsce zbyt mała. Przede wszystkim - zauważa Wojciech Wiśniewski z think tanku Public Policy - z powodu niezbyt zdrowego trybu życia, ale też kłopotów z dostępem do świadczeń zdrowotnych, rehabilitacji czy do badań przesiewowych.

Wielopokoleniowe zespoły bardziej produktywne

Prognozy nie zostawiają złudzeń. Jak szacuje Eurostat, za kilka dekad odsetek seniorów w stosunku do osób w wieku produkcyjnym będzie w Polsce najwyższy w UE. Co jeszcze, oprócz poprawy systemu ochrony zdrowia można zatem zrobić, aby aktywizować zawodowo nie tylko seniorów, ale też osoby w wieku 50+?

Problemem rynku pracy jest m.in. dyskryminacja ze względu na wiek. Wielu pracodawców woli zatrudniać osoby młode, nawet jeśli mają one takie same lub nawet niższe kwalifikacje niż osoby starsze.

– To błąd. Badania pokazują, że zatrudnianie osób starszych podnosi produktywność firm, a młodzi są bardziej produktywni i mają wyższe zarobki wtedy, gdy pracują w wielopokoleniowych zespołach – zauważa Sawulski.

Z badań przeprowadzonych w kilku państwach - jak podaje OECD - wynika, że najbardziej produktywne firmy mają starszą kadrę kierowniczą niż firmy o niskiej produktywności.

Jak pokazują inne międzynarodowe badania przytaczane w raporcie, ponad połowa pracowników (57 proc.) chciałaby stopniowo przechodzić na emeryturę, zamiast nagle kończyć aktywność zawodową. – Wyzwanie w Polsce to raczej mała skłonność do zatrudniania na część etatu – zauważa Sawulski.

Zdrowie, zatrudnienie, wykształcenie

W kontekście aktywizacji zawodowej różnych grup wiekowych warto też wziąć pod uwagę wykształcenie. Mamy jedną z największych w OECD różnic w zatrudnieniu osób w wieku 55-64 lata. W tej grupie stopa zatrudnienia osób z wyższym wykształceniem wynosi 72 proc., ze średnim wykształceniem 48 proc., a z niskim zaledwie 29 proc.

Jedną z przyczyn powyższego zjawiska może być stan zdrowia. Mamy też bowiem jedną z największych w OECD różnic w długości trwania życia w zależności od wykształcenia.

Jednocześnie, co pocieszające, wzrostowi aktywności zawodowej w Polsce powinien sprzyjać wzrost kwalifikacji osób w grupie wiekowej 55-64 lata. Dzisiaj tylko 15 proc. Polaków w tym wieku ma wyższe wykształcenie. W 2048 roku będzie to już 44 proc. To ogromna zmiana, którą warto wykorzystać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(435)
Kol
3 lata temu
Niemcy potrzebują biednej Polski i tanią siłę roboczą.Nawet tego nie ukrywają.
odpowiadam.
3 lata temu
Największy, ale jak widać mało zauważalny problem - nikt nie pyta kobiet CZEMU nie chcą rodzić dzieci, oraz JAKIE mają zdanie o polskich mężczyznach. Panowie poczytajcie czasem babskie fora to wam się oczy otworzą. Kobiety w naturze mają tak że szukają faceta z najlepszym zestawem genów, jak już gdzieś zobaczą/ poznają tego najlepszego, to trudno im potem zejść "poniżej oczekiwań" (czyli związać się z brzydszym lub biedniejszym facetem), a jeśli koniec końców zrobią tak albo będą do tego niejako zmuszone, potraktują to jako życiową tragedię, i nigdy nie będą szanowały swojgo męza. Kobiety majac na myśli "facet" myślą o tych 5 % najlepszych facetów. Tutaj 3 grosze dorzucają komedie romantyczne, aplikacje randkowe jak tinder i wszelkie portale typu instagram. Kobiety naoglądają się "idealnych" modeli z zagranicy (przystojnych, wysportowanych, bogatych, prowadzących "ciekawe" życie) i potem zwykły Przemek czy Marcin z sąsiedztwa zarabiający te średnią krajową mieszkający w bloku obok jest dla naszej "księżniczki" za brzydki, za biedny, i za nudny.
30latek
3 lata temu
pim - oj racja, szkoda że u nas się niczego nie kontroluje. Kult robienia "kariery", idziesz do pracy to wymagają znajomosci 10 róznych programów komputerowych, 3 języków obcych, odporności na stres i tym podobne, a potem z 1800 netto po 3 latach pracy awansujesz "ambitnie" do 1900 netto zarobków. Tyle to warte. Kupić za to mieszkanie? Założyć rodzinę? Zapomnij. Młodych i niedoświadczonych życiowo wysyła się na studia, które w 90% nie pomagają w znalezieniu zawodu, rodzice i nauczyciele którzy wymagają by synek i córcia ukończyli studia i byli wykształceni (i to nauczyciele jeszcze nie tak dawno temu w gimnazjach dziwili się że ktoś nie chce na studia iść - rodzice nadal się dziwią - "zwariowałeś? Będziesz rowy kopał!"), nauczyciele którzy nie potrafią ogarnąć że wszyscy nie mogą kończyć studiów i jednocześnie pracować, brak podstaw ekonomii w szkołach i potem ludzie głosują w wyborach na tego kto ma ładniejszy garnitur albo "da więcej", rząd który od 30 lat nie potrafi podwyższyć kwoty wolnej od podatku, nie potrafi skontrolować tego że 90% polskich "wyższych uczelni" nadaje się na śmietnik i kolejne pokolenie młodzieży marnuje czas zdobywając bezwartościowe papierki, oczywiście wtedy najlepiej wieszać psy na młodych, że mieszano im w głowach wizją "wielkiej kariery i pieniędzy", wypychano ich na studia, a potem jeden z drugim skończył prawo czy ekonomię i przerzuca frytki w macu, bo przecież starsze pokolenia i rządzący są głusi, ślepi i nie mają żadnego życiowego doświadczenia, to młodzi sami przecież powinni przewidzieć co się stanie (ostatnie słowa to ironia), dorzucić do tego brak przemysłu, nieznajomość Polaków odnośnie tego czym jest "kapitał" i tego że "kapitał ma narodowość" i wieczne kompleksy naszego narodu (a wiele mediów niestety tutaj nie pomaga w ich leczeniu) - i mamy już prawie pełny obraz naszych narodowych "tragedi".
amen
3 lata temu
Dzieci i wnuki będą musiały spłacać co pis zniszczył,rozdał i ukradł. To jest pewne. Zarobki do cen,kosztów tracą jak nigdy a jeszcze co najmniej trzy lata rabunkowej gospodarki kaczystów to pogłębią . Młodzi będą na takim etapie jak starsi w latach 90 -tych ,będą zaczynać od nowa tylko dla tego że grupa mafijna komunistów ma takie życzenie i chce szybko i za darmo zostać milionerami.
mark
3 lata temu
Wystarczy wprowadzić wysokie premie za urodzenie dziecka i sytuacja gwałtownie się poprawi. Problemem jest niska dzietnosć , a pieniądze to jedyny sposób by ją zwiększyć. Ludzie nie chcą mieć dzieci , bo im się to nie opłaca.
...
Następna strona