"Byłem zszokowany, brak kontroli". Współzałożyciel PiS o aferze Funduszu Sprawiedliwości
Jestem nie tyle zbulwersowany listem pana prezesa, ile tym, co się później dzieje - powiedział Stanisław Kostrzewski, były skarbnik PiS. Chodzi o ujawniony list Kaczyńskiego z 2019 r. Zakazał w nim liderowi Solidarnej Polski wydawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii.
- Zszokowany byłem i jestem tym, że dla prezesa nie miało znaczenia łamanie prawa, nadużywanie stanowisk, brak kontroli, brak oceny moralnej takich postępowań - mówi Stanisław Kostrzewski, współzałożyciel PiS i wieloletni skarbnik tej partii. W programie "Jeden na jeden" w TVN24 był pytany o ujawniony list Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry z 2019 r. Prezes PiS zabronił wówczas kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej.
Przypomnijmy, że podczas przeszukania w domu Marcina Romanowskiego znaleziono pismo z 2019 r. do Zbigniewa Ziobry podpisane przez Jarosława Kaczyńskiego. Zakazał on liderowi ówczesnej Solidarnej Polski wydawania środków Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej. "Przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą" - pisał prezes PiS.
- Jestem nie tyle zbulwersowany listem pana prezesa, ile tym, co się później dzieje - podkreślił Kostrzewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Suwerenna Polska może mieć problemy? "Ich wpływy znacznie osłabną"
Co PKW zrobi ze sprawozdaniem PiS?
Według "Gazety Wyborczej", list jest dowodem, że Zbigniew Ziobro miał pełną świadomość, że finansowanie kampanii z FS jest nielegalne a także, że Kaczyński "słyszał o nadużyciach już w 2019 r., ale ograniczył się do wysłania listu. A potem tolerował proceder, bo Ziobro kompletnie zlekceważył apel prezesa PiS".
Resort sprawiedliwości postuluje, by Państwowa Komisja Wyborcza sprawdziła, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego – przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych. Partii Jarosława Kaczyńskiego grozi utrata subwencji wyborczej.
Kostrzewski nie ma wątpliwości, że doszło do nieprawidłowości. - PKW powinna odrzucić sprawozdanie z tego względu, że komitet wyborczy pozwolił sobie na to, by kto inny niż tylko on sam, prowadził kampanię - podkreślił były skarbnik PiS. Jego zdaniem sprawa będzie się toczyć tylko, "jeśli będą naciski".
Śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości prowadzi Prokuratura Krajowa, która do tej pory postawiła zarzuty dziesięciu osobom, z których trzy trafiły do aresztu. Podejrzani to m.in. beneficjent Funduszu Sprawiedliwości, a także byli i obecni urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, zajmujący się funduszem, którego głównym celem jest pomoc ofiarom przestępstw.