Co z nowymi połączeniami LOT-u do USA? Szef biura siatki wskazuje warunek
W 2019 r. LOT ogłosił połączenia do San Francisco i Waszyngtonu, których do dziś nie otworzył. - Są na krótkiej liście - mówi money.pl Robert Ludera, dyrektor Biura Siatki Połączeń i prokurent PLL LOT. Wskazuje, co musi się stać, by tras polskiego przewoźnika - nie tylko do USA - było więcej.
Marcin Walków, money.pl: LOT uruchamia kolejne połączenie z pominięciem Warszawy — ze Stambułu do Gdańska. Dlaczego?
Robert Ludera, dyrektor Biura Siatki Połączeń PLL LOT: Lotnisko Chopina w Warszawie jest już niemal całkowicie zapełnione. Zdarzają się dni, w których nie da się uruchomić żadnej dodatkowej operacji startu czy lądowania z uwagi na osiągnięcie limitu środowiskowego liczby operacji dobowych. To pierwszy aspekt. Drugi to fakt, że pasażerowie z Gdańska mają jeden z najwyższych udziałów w przesiadkach w Warszawie na rejsach do Stambułu. Wprowadzenie bezpośredniego połączenia pozwala więc nie tylko lepiej odpowiedzieć na ich potrzeby, ale także zwalnia miejsca na odcinku Warszawa-Stambuł dla pasażerów z innych kierunków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europa ma problem. "CPK może być lekarstwem"
Z jakich kierunków?
Z innych portów krajowych, a także z krajów skandynawskich i bałtyckich. Widzimy, że nawet z miast, które mają bezpośrednie połączenia do Stambułu, część pasażerów i tak wybiera podróż z przesiadką przez Warszawę. Powody bywają różne – od braku dostępnych miejsc po bardziej atrakcyjną cenę.
Jakie znaczenie ma bilateralna umowa z Turcją sprzed ponad pół wieku? Czy ogranicza rozwój połączeń?
Mimo że umowa o ruchu lotniczym między Polską a Turcją jest już wiekowa, jej zapisy nie stanowiły bariery ani dla Turkish Airlines, ani dla Pegasus Airlines. Obie linie w ostatnich latach uruchamiały nowe połączenia i zwiększały częstotliwość rejsów w ramach obowiązujących zapisów. Obecna umowa bilateralna stwarza więc moim zdaniem wciąż duży potencjał do dalszego rozwoju oferty między Polską a Turcją.
Czy są kierunki, gdzie bilateralne umowy faktycznie ograniczają rozwój?
Nie zawsze chodzi o ich archaiczność – czasem współczesna, ale restrykcyjna umowa może być równie problematyczna. Sztandarowymi przykładami są dla nas Chiny i Korea Południowa. Liczymy, że uda się wypracować rozwiązanie, bo wielokrotnie podkreślaliśmy, że chcielibyśmy mieć więcej możliwości operowania do Seulu.
Jakie plany ma LOT w kontekście siatki połączeń do USA? Czy wrócą zapowiadane przed pandemią rejsy do Waszyngtonu i San Francisco?
Rejsy te miały wystartować w czerwcu 2020 roku, jednak pandemia to uniemożliwiła. Obecnie są na krótkiej liście kierunków, które rozważamy — obok kilku innych miast w Ameryce Północnej i Azji. Aby jednak uruchomić nowe połączenia dalekiego zasięgu, musimy najpierw pozyskać kolejne samoloty. Dziś cała nasza flota Boeingów 787 Dreamliner jest w pełni wykorzystywana.
Dostawy nowych Dreamlinerów są planowane dopiero w przyszłej dekadzie. Pozyskali państwo dwa egzemplarze od Thai Airways. Czy planowane są kolejne zakupy z rynku wtórnego?
Monitorujemy sytuację na rynku i prowadzimy rozmowy z kilkoma podmiotami w sprawie pozyskania używanych samolotów. Jesteśmy otwarci na taką opcję – przykładem są chociażby wspomniane dwa egzemplarze użytkowane dotychczas przez Thai Airways.
Na mapie świata przybywa miejsc, które trzeba omijać z powodu konfliktów zbrojnych. Jak wpływa to na operacje LOT-u?
Szczególnym wyzwaniem są dla nas połączenia do Azji. Od początku wojny w Ukrainie musimy omijać rosyjską przestrzeń powietrzną, co wydłuża czas lotów do Seulu czy Tokio o 1 do 3 godzin. Przy siedmiu rejsach tygodniowo do Tokio to kilkanaście dodatkowych godzin operacyjnych, co ogranicza możliwość wykorzystania samolotów na innych trasach.
Również połączenia do Indii są obecnie wyzwaniem – najpierw z powodu zamknięcia części przestrzeni powietrznej między Indiami a Pakistanem, a ostatnio ze względu na napięcia na Bliskim Wschodzie. W tym przypadku rejsy są dłuższe o niecałą godzinę. To wszystko wpływa na planowanie i efektywność operacji.
Jakie są najbardziej nieoczywiste połączenia realizowane z przesiadką przez Warszawę?
Naszym celem jest zapewnienie pełnej siatki połączeń dla portów w Europie Środkowo-Wschodniej. Czasami trafiamy na ciekawe kombinacje — jak podróże przez Warszawę między Reykjavikiem a Salonikami. To nie są duże liczby pasażerów, ale takie niszowe tranzyty pokazują, że nasza oferta — zarówno pod względem czasu podróży, jak i ceny — odpowiada na realne potrzeby.
Czy na liście potencjalnych nowych połączeń znajdują się kierunki w Ameryce Południowej?
Nie. Przynajmniej do czasu uruchomienia CPK nie planujemy bezpośrednich połączeń rozkładowych do Ameryki Południowej.
Jak otwarcie CPK wpłynie na planowanie siatki połączeń?
Największą zmianą będzie możliwość realizowania operacji lotniczych przez całą dobę. To otworzy nowe możliwości dla naszej siatki.
Dlaczego dla tradycyjnego przewoźnika tak ważny jest pasażer przesiadkowy?
Dzięki pasażerom tranzytowym możemy oferować większą częstotliwość lotów także dla podróżnych udających się bezpośrednio do danego miasta. Dobrym przykładem są połączenia do Erywania i Los Angeles — sam ruch lokalny nie uzasadniałby codziennych rejsów, ale dzięki transferom między tymi miastami możemy je oferować siedem razy w tygodniu.
Czy LOT nadal lata do Tokio nad Biegunem Północnym?
Tak, ta trasa nie była jednorazowym eksperymentem. Decyzja o wyborze konkretnej trasy podejmowana jest na bieżąco, w zależności od warunków atmosferycznych i dostępności tras. Ostateczny wybór należy do kapitana.
Nowe Airbusy A220 będą obsługiwać również najkrótsze trasy, np. do Lublina czy Bydgoszczy. Czy to nie za duże samoloty?
Embraery pozostaną z nami jeszcze przez kilka lat. Wymiana floty regionalnej będzie stopniowa, co daje czas na rozwój kierunków z mniejszym popytem. Będziemy analizować sytuację i nie wykluczamy dostosowań – np. w częstotliwości rejsów – ale na razie nie przewidujemy radykalnych zmian.
Gdyby miał pan możliwość — bez żadnych ograniczeń — uruchomienia dowolnego kierunku, co by to było?
To jedno z tych pytań, na które jako dyrektor Biura Siatki Połączeń muszę odpowiadać z dużą ostrożnością, by nie zdradzać kierunków naszych przyszłych działań ani moich osobistych preferencji. Mogę jednak zapewnić, że każdy nowy kierunek, który rozważamy, jest wynikiem gruntownej analizy potencjału rynkowego i biznesowego. Cieszę się, że wiele z tych strategicznych "marzeń" już się zmaterializowało i funkcjonuje z sukcesem, czego doskonałym przykładem jest Reykjavik – mam nadzieję, że wkrótce sam będę miał okazję tam polecieć.
Czy były połączenia, które nie odniosły sukcesu?
Trasy, które w ostatnim czasie uruchomiliśmy, spełniają nasze oczekiwania. Nawet kierunki mniej popularne turystycznie, jak Oradea czy Koszyce, mają uzasadnienie dzięki generowanemu ruchowi przesiadkowemu. Zdarza się natomiast, że zewnętrzne czynniki ograniczają dzisiaj potencjał danej trasy. Przykładem jest Innsbruck, gdzie brak dostępnych slotów w soboty ogranicza liczbę pasażerów, którą moglibyśmy obsłużyć, co nieco modyfikuje nasze pierwotne założenia dotyczące pełnego potencjału tej trasy.
A jak radzi sobie Radom?
Radom rozwija się dobrze. Ostatnio uruchomione połączenie do Barcelony osiąga dobre wyniki sprzedażowe.
Rozmawiał Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl