Czy Polakom grożą podwyżki cen prądu?Rzecznik rządu o nowym celu klimatycznym UE
We wtorek rzecznik rządu Adam Szłapka odniósł się do kwestii głosowania dotyczącego systemu ETS2 oraz negocjacji w sprawie Zielonego Ładu. Podczas briefingu prasowego został zapytany, czy polski rząd jest zadowolony z negocjacji w sprawie Zielonego Ładu i czy w związku z planem klimatycznym grożą podwyżki cen prądu.
Rzecznik rządu potwierdził, że stanowisko rządu w sprawie wyznaczenia nowego celu klimatycznego na rok 2040, nad którym od poniedziałku debatuje Bruksela, jest niezmienna. - Z tego co wiem, przed chwilą jeszcze uzyskiwałem informację od Pani Ambasador Bartol, to posiedzenie jeszcze trwa. Co do polskiego stanowiska, to jest bardzo jasne. My uważamy, że najważniejsza jest konkurencyjność europejskiej gospodarki i wszelkiego rodzaju cele, które by obniżały tę konkurencyjność, są dla nas nie do przyjęcia. I nie jesteśmy w tym sami. Także raczej spodziewamy się zmian tutaj niż sytuacji takiej, która będzie dla nas trudna - stwierdził.
Adam Szłapka zapewnił też, że rząd będzie konsekwentnie bronił polskich interesów w negocjacjach europejskich.
Nasze stanowisko w obu tych głosowaniach na tym etapie jest negatywne, jeśli nie będą zrealizowane nasze postulaty. Przypomnę, że na ostatnim posiedzeniu Rady Europejskiej, kiedy była ta sprawa dyskutowana, polski postulat o tym, że jest potrzebna rewizja, a nie tylko przegląd tych kwestii związanych z ETS-em, te postulaty zostały wpisane, więc nasze stanowisko na pewno tu będzie bardzo twarde - dodał Adam Szłapka.
Głosowanie nad celem klimatycznym na 2040 rok
We wtorek w Brukseli ministrowie państw członkowskich UE odpowiedzialni za środowisko mają zdecydować w sprawie ustanowienia nowego celu klimatycznego UE na 2040 rok. Chociaż ich decyzja nie będzie ostateczna, ponieważ nowy cel będzie wymagał jeszcze porozumienia z Parlamentem Europejskim, to przełom wśród stolic ma utorować drogę do przyjęcia nowych zobowiązań w ramach porozumienia paryskiego. Ten międzynarodowy traktat, podpisany w 2015 roku, zobowiązuje sygnatariuszy do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych, co ma ograniczyć wzrost temperatury na świecie do poziomu poniżej 2 stopni Celsjusza w stosunku do epoki przedprzemysłowej.
Strony porozumienia paryskiego mają przedstawić swoje nowe ambicje na szczycie COP30, który zaczyna się w czwartek w Brazylii. Przełom w sprawie nowego celu klimatycznego UE nie jest jednak przesądzony. Jeśli do niego dojdzie, Wspólnota będzie musiała zmniejszyć emisję o 90 proc. do 2040 roku w stosunku do 1990 roku. Przed wtorkowym posiedzeniem ministrowie niektórych krajów nadal sygnalizowali zastrzeżenia.
Wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta zgłosił, że Polska chce, by udział tzw. kredytów węglowych służących kompensowaniu emisji poprzez finansowanie zielonych projektów w krajach trzecich wynosił 10 proc., a nie 3 proc., jak proponuje sprawująca prezydencję Dania. Według unijnych dyplomatów pomimo dodania do kompromisowego tekstu kilku bezpieczników, w tym klauzuli rewizyjnej, o którą upominała się Polska, decyzja jest wciąż na ostrzu noża.
Wynik głosowania nie jest przesądzony. W piątek wyglądało na to, że wśród państw członkowskich nie ma wymaganej do przyjęcia nowego celu większości kwalifikowanej, czyli co najmniej 15 państw stanowiących 65 proc. ludności UE. Zanim we wtorek dojdzie do głosowania, nastąpi zapewne dalsze rozwadnianie unijnego celu, co może zmienić układ sił z korzyścią dla jego przyjęcia. Poprawki, które pojawiły się w weekend, wyszły naprzeciw oczekiwaniom Włoch i Francji, zwłaszcza jeśli chodzi o pochłanianie dwutlenku węgla oraz możliwość użycia kredytów węglowych.
W ramach nowego celu Unia Europejska ma zobowiązać się do zmniejszenia ilości emitowanych gazów cieplarnianych o 90 proc. względem 1990 roku. Uzupełni to obecnie obowiązujące w UE prawo klimatyczne, zgodnie z którym w 2030 roku wspólnota obniży emisje o 55 proc., a w 2050 roku stanie się klimatycznie neutralna, co oznacza, że wszelkie emisje mają być równoważone poprzez pochłanianie.
Do głosowania ministrów środowiska nad nowym celem początkowo miało dojść we wrześniu, ale zostało ono odroczone ze względu na wątpliwości większości stolic. Sprawa najpierw musiała stanąć na najwyższym politycznym szczeblu, czyli unijnym szczycie, który odbył się w Brukseli 23 października. Wówczas szefowie państw i rządów wezwali do obudowania nowego celu kilkoma bezpiecznikami.
Jednym z nich jest klauzula rewizyjna, która ma umożliwić zmianę unijnego celu, jeśli realizacja celu nie będzie sprzyjać unijnej gospodarce. O to zabiegała między innymi Polska. Premier Donald Tusk powiedział na szczycie, że taka rewizja uczyni nowy cel klimatyczny mniej bolesnym i bezpieczniejszym także dla Polski. Od czasu zakończenia szczytu w Brukseli trwały prace nad dostosowaniem projektu noweli prawa klimatycznego do żądań przywódców. Sprawująca prezydencję Dania jeszcze w niedzielę przekazała państwom członkowskim kolejny kompromisowy tekst przepisów.
Rewizja czy rewolucja?
Z dokumentu tego wynika, że zapisy dotyczące klauzuli rewizyjnej zostały uzupełnione o kolejne elementy, które Komisja Europejska będzie musiała brać pod uwagę dokonując przeglądu celu na 2040 rok. Chodzi między innymi o ceny energii, globalną konkurencyjność, postęp technologiczny czy kondycję przemysłu w krajach członkowskich. Ponadto tekst w sprawie klauzuli rewizyjnej został wzmocniony poprzez wprowadzenie wymogu, aby KE w stosownych przypadkach dołączała do sprawozdania z przeglądu wnioski ustawodawcze, w tym dotyczące rewizji celu pośredniego na 2040 rok. KE ma prezentować sprawozdanie z możliwością zmiany celu co dwa lata.
W negocjacjach nad nowym celem klimatycznym pojawiła się też kwestia rozszerzenia systemu handlu pozwoleniami do emitowania CO2 na transport i ogrzewanie, co ma nastąpić w 2027 roku. Przywódcy na szczycie wezwali KE do przedstawienia zmienionych ram wdrożenia systemu ETS2. Polski premier powiedział wówczas, że umożliwi to zablokowanie wejścia w życie nowego systemu.
Zapisy prawa klimatycznego nie odnoszą się bezpośrednio do wprowadzenia ETS2, ale ponieważ zarówno ten system, jak i kwestia standardów CO2 dla samochodów jest powiązana z celem na 2040 rok, spodziewane są we wtorek rozmowy także o tym. Obecny na posiedzeniu komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra ma co najmniej powtórzyć zobowiązanie przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Przywódczyni zapowiedziała niedawno rozwiązanie problemu zbyt wysokich lub zmiennych cen w ramach ETS2, a także stopniowe i płynne wprowadzanie ETS2.
Pomocą w realizacji celów klimatycznych mają być kredyty węglowe, które pozwolą na wliczanie do redukcji emisji inwestycji w zielone rozwiązania w krajach trzecich. Duńska prezydencja zaproponowała, by kredyty węglowe mogły w 2036 roku stanowić 3 proc. całego wysiłku redukcyjnego, ale część państw chce podnieść ten wskaźnik do 5 proc. Rozwiązanie postrzegane jest jako kontrowersyjne, bo rynek kredytów węglowych dzisiaj nie istnieje. Wprowadzenie zapisów o kredytach węglowych może więc de facto oznaczać zmniejszenie celu klimatycznego, choć na papierze nadal pozostanie 90 proc.
W noweli prawa klimatycznego ma także zostać zapisana większa elastyczność jeśli chodzi o cele dotyczące pochłaniania CO2. Francja podnosiła, że ambicje UE powinny uwzględniać fakt, że prace nad wdrożeniem na dużą skalę technologii pochłaniania wciąż trwają i ich wpływ na redukcję CO2 jest niepewny. Dlatego w kompromisowym tekście znalazł się hamulec bezpieczeństwa.
Najbardziej ambitne cele na świecie
Komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra ocenił, że cele klimatyczne UE są najbardziej ambitne na świecie, a pod względem skali zobowiązań wyprzedza wspólnotę tylko Wielka Brytania. Przestrzegł przed konsekwencjami, jakie dla porozumienia paryskiego będzie miało wyjście z niego USA i niski cel klimatyczny Chin. Stany Zjednoczone nie będą reprezentowane na szczycie klimatycznym w Brazylii przez delegację wysokiego szczebla. Zgodnie z zapowiedzią prezydenta Donalda Trumpa USA wycofają się z porozumienia paryskiego.
Hoekstra stwierdził, że decyzja USA o wycofaniu się jest bardzo znacząca, ponieważ mowa o najpotężniejszym podmiocie na arenie międzynarodowej, największej gospodarce i drugim co do wielkości emitencie gazów cieplarnianych na świecie, odpowiedzialnym za około 11 proc. globalnych emisji. Ma to więc bardzo poważne konsekwencje dla międzynarodowej polityki klimatycznej. Znaczące będzie też, jeśli Chiny przyjadą do Brazylii z celem zredukowania ilości CO2 niższym niż 30 proc. do 2035 roku, który według naukowców jest konieczny dla osiągnięcia założeń porozumienia paryskiego.