Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Deficyt budżetowy. Miał być zerowy, a może być najwyższy od 2010 roku

416
Podziel się:

Rząd wytacza ciężkie działa przeciw koronawirusowi. Niestety odbije się to na budżecie, który nie tylko nie zbilansuje się, ale deficyt może okazać się najwyższy od 10 lat. Ekonomiści szacują, że w czarnym scenariuszu może sięgnąć nawet 7,7 proc. Uspokajają jednak, że finanse publiczne to wytrzymają.

Minister finansów Tadeusz Kościński (w środku) będzie musiał się nagimnastykować przy tegorocznym budżecie.
Minister finansów Tadeusz Kościński (w środku) będzie musiał się nagimnastykować przy tegorocznym budżecie. (East News, Tomasz Jastrzebowski/REPORTER)

Tarcza antykryzysowa rządu według dotychczasowych zapowiedzi ma zasilić polską gospodarkę kwotą 212 mld zł. Pieniądze te mają stworzyć poduszkę finansową po to, by Polska możliwie jak najłagodniej przeszła przez kryzys wywołany epidemią koronawirusa.

Skąd rząd weźmie na to pieniądze? Ekonomiści pytani przez money.pl wskazują na konieczność pożyczenia dziesiątek miliardów złotych. Efektem walki z koronawirusem może być też spory deficyt w budżecie państwa. A przypomnijmy, że jeszcze przed wybuchem epidemii rząd zapowiadał pierwszy w historii zrównoważony budżet, a więc taki, w którym nie będzie deficytu.

Jak duży będzie minus w kasie państwa? Coraz głośniej mówi się o tym, że dziura w budżecie będzie znacznie większa niż dopuszczają to limity narzucane przez Unię Europejską (3 proc. PKB). Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys wskazuje, że deficyt może przekroczyć 6 proc.

Zobacz także: Koronawirus. Pakiety dla upadających firm. "Taka jest intencja rządu"

- Rząd ma dużą przestrzeń, by w tym roku zwiększyć wydatki budżetowe i powiększyć deficyt nawet do 6 proc. PKB, a może i więcej, by te pieniądze trafiły na ochronę rynku pracy i do sektora przedsiębiorstw - szacuje Paweł Borys.

Jeśli tak się stanie, będzie to najwyższy deficyt (procentowo) od dekady. W latach 2009-2010 przekraczał 7 proc. I był to efekt ówczesnego kryzysu. Od tamtej pory nie przekraczał 5 proc.

Ekonomiści nie mają złudzeń

Niestety scenariusz dużego deficytu, nawet przekraczającego 6 proc., kreślą m.in. ekonomiści Credit Agricole.

"Szacujemy, że w przypadku realizacji naszej obecnej prognozy wzrostu gospodarczego (1,2 proc.) deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniesie 6,1 proc. PKB. W przypadku materializacji scenariusza recesyjnego, deficyt wzrósłby do 7,7 proc. PKB" - prognozują. Zaznaczają, że może być gorzej, jeśli wydłuży się czas walki z epidemią.

Wiele zależy właśnie od dochodów budżetowych, bo wydatki nakreślone w ramach tarczy antykryzysowej są dosyć jasno określone. Ekonomiści Credit Agricole uważają, że ze względu na panujące warunki rynkowe najprawdopodobniej nie zostanie zrealizowane przekształcenie OFE w IKE, co oznacza utratę jednorazowych wpływów do budżetu w wysokości 18,7 mld zł (0,8 proc. PKB).

Wskazują także na weekendowe zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy dotyczące zwolnienia z płacenia składek na ZUS na trzy miesiące samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców, jeśli ich przychody spadły o więcej niż 50 proc. Oceniają, że przy założeniu, że 60 proc. wspomnianych osób (i ich pracowników) zakwalifikuje się do umorzenia składek, utracone dochody FUS to około 16 mld zł (0,7 proc. PKB).

Deficyt nie zagrozi finansom publicznym

Wyraźnego przekroczenia limitu 3 proc. PKB spodziewają się też ekonomiści BOŚ Banku. Oceniają, że deficyt w 2020 roku wyniesie od 4 do 5 proc. PKB. Zastrzegają, że finanse publiczne nie powinny w związku z tym mieć wielkiego problemu.

"Analizując bieżącą sytuację rynkową, nie sądzimy, aby rząd miał problem ze sfinansowaniem wyższej skali deficytu (potrzeby pożyczkowe wyższe o ok. 60-70 mld zł),biorąc pod uwagę bieżącą bardzo korzystną sytuację płynnościową Ministerstwa Finansów, wysokie ceny polskich skarbowych papierów wartościowych oraz zapowiedziane przez NBP zakupy obligacji" - oceniają.

Dodają, że choć taki poziom deficytu będzie oznaczał wysoki wzrost względem poprzednich lat, nie powinien to być czynnik wysokiego ryzyka.

"Można powiedzieć, że w przypadku polskiej gospodarki, tak silny wzrost deficytu w większym stopniu jest odzwierciedleniem przestrzeni dla luzowania fiskalnego i stabilizowania gospodarki, niż objawem kryzysu finansów publicznych" - wskazują eksperci BOŚ.

Zawracają przy tym uwagę na dług publiczny, który daje pole manewru.

"W naszej ocenie w 2020 roku sytuacja gospodarcza Polski na tle sytuacji w Europie i tak będzie przedstawiała się korzystnie" - podsumowują.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(416)
Escobare Jube...
4 lata temu
najważniejsze że pewne nagranie z SOWY się sprawdzi wybrani w lukrze a rezata za michę ryżu
Escobare Jube...
4 lata temu
najważniejsze że pewne nagranie z SOWY się sprawdzi wybrani w lukrze a rezata za michę ryżu
Taki plan
4 lata temu
Taki moment to czas na szybki kurs świadomości ekonomicznej społeczeństwa oraz wprowadzenia reform sektora budżetowego. Moje propozycje to: Od jutra na czas kryzysu, maksymalne wynagrodzenie w jednostkach budżetowych i Spółkach Skarbu Państwa ściąć do poziomu 5000 zł. maksymalne świadczenie wypłacane z ZUSu na 4000 zł. Zweryfikować wypłatę 500 + odcinając rodziny dobrze sytuowane. Zawiesić wypłatę wszelkich 13 tek , 14 stek z wyjątkiem wypłaty dla emerytów o najniższych świadczeniach. Zaoszczędzone środki przesyłamy na służbę zdrowia i ratowanie polskich małych i średnich firm. I na koniec, jeśli uda nam się przetrwać ten kryzys - zaproponowane wartości dochodów powiększamy max o 2% ponad osiągnięte PKB. Tak widzę program solidarnościowy dla społeczeństwa z wizją na nowy ład gospodarczy już z po.
ha ha
4 lata temu
Nie będzie żle, platforma odzyska wyprowadzone miliardy. Wiedzą jak to zrobić.................... A może nie?
mmm
4 lata temu
Wystarczy znieść przywileje emerytalne dla różnych cwaniaczków. Słynny agent został emerytem w wieku 34 lat, a ani grosza składek nie wpłacił. Przywileje kosztują nas 60 mld rocznie = 160 mln zł dziennie.
...
Następna strona