Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Elektryczne znaczy lepsze

1
Podziel się:

Auta na prąd nadjeżdżają w szybkim tempie. Liderzy motoryzacji nieprzypadkowo wydają miliardy na mobilną rewolucję. Są bowiem pewni, że nowa generacja „elektryków” zakończy erę samochodów spalinowych.

Elektryczne znaczy lepsze
(impact)

Samochody elektryczne przez kilkanaście lat postrzegane były najpierw jako fanaberia, później ciekawostka, aż wreszcie – jako moda. Tymczasem u progu nowej dekady XXI wieku, argumenty „za” e-samochodami przeszły z poziomu emocjonalnego do twardych faktów. „Elektryki” podbiją świat i serca kierowców – to już nie ulega wątpliwości. Dlaczego? Bo jak przekonują sami producenci aut, przestawiający swoją produkcję na zeroemisyjne tryby – elektryczne znaczy po prostu lepsze. I to w wielu aspektach.

Baterie w cenie TDI

Jeszcze kilka lat temu samochody elektryczne miały jedną podstawową wadę – wysoką cenę. Dziś ten argument przestaje mieć znaczenie: e-samochody mają coraz wyższe zasięgi, a ich ceny spadają. Jak to możliwe? Konkurencja i rozwój technologii wśród producentów baterii sprawia, że od 2010 r. baterie potaniały średnio o 85 proc. per kWh mocy. Spadek cen o kolejne 70 proc. do 2024 r. już prognozują analitycy z BloombergNEF.

- Nowy, elektryczny Volkswagen ID.3 kosztować będzie tyle, ile porównywalny Golf TDI. Do tego w wielu krajach klienci mogą liczyć na dofinansowanie ze strony państwa, zmniejszyły się też bieżące koszty utrzymania elektrycznego samochodu. W końcu energia elektryczna jest tańsza niż benzyna czy olej napędowy, niższe są także podatki dla takich aut, a koszty serwisowania wynoszą tylko około 30-35 proc. kosztów serwisu konwencjonalnych samochodów. Zatem tego typu pojazd jest w zasięgu portfela szybko rosnącej liczby ludzi i firm – podkreśla Łukasz Zadworny, dyrektor marki Volkswagen, uczestnik nadchodzącego Impact mobility rEVolution’19 w Katowicach. Dodatkowym atutem jest atrakcyjne finansowanie elektrycznych samochodów marki, które już wkrótce zaoferuje Volkswagen Financial Services.

Akcja stacja

Według sceptyków, posiadanie e- samochodu wiąże się jednak z inną, podstawową niedogodnością: brakiem stacji szybkiego ładowania. Jednak ten argument również nie wytrzymuje próby czasu, ponieważ każdego dnia w Europie oddawanych jest co najmniej kilkadziesiąt punktów pełnych ładowarek, nie tylko przy stacjach benzynowych i dealerskich, ale również przy hotelach i supermarketach oraz dużych firmach. To dzieje się także w Polsce, gdzie ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych nakłada na gminy obowiązek stworzenia (do końca 2020 r.) od 60 punktów ładowania w gminach liczących do 100 tys. mieszkańców, aż po 1000 stacji w ponad milionowych obszarach. Swoje dokładają też liderzy e-motoryzacji, oferując samochody o zasięgach ponad 400 lub nawet 500 kilometrów.

- Posiadacz karty We Charge Volkswagena docelowo będzie mógł korzystać z energii elektrycznej na każdej ze 100 tys. stacji zasilania w całej Europie – zapowiada Łukasz Zadworny.

Zresztą, jak pokazują badania, ładowanie w publicznych miejscach to raczej epizod w życiu e-kierowcy. Aż 70 procent ładowań przypada bowiem na dom lub miejsce pracy użytkownika „elektryka”.

ID.zie nowe

Z punktu widzenia klienta, najbardziej istotny jest oczywiście aspekt finansowy. Ile będzie kosztować wymarzony „elektryk”? No i przede wszystkim czy i w jakiej sytuacji posiadanie takiego auta będzie opłacalne?

Zdaniem ekspertów Volkswagen Financial Services, auta elektryczne będą przede wszystkim użytkowane, a nie posiadane. Szacuje się, że w finansowaniu VWFS znajdzie się nawet osiem na dziesięć wyprodukowanych przez Grupę Volkswagen aut o takim napędzie. To dlatego Volkswagen Financial Services przygotował ofertę opartą na niskich ratach, ale także powołał zespół doradców, którego zadaniem jest bezpieczne przeprowadzenie firm przez wzburzone fale nadchodzącej mobilnej e-rewolucji.

– Kluczem do stworzenia atrakcyjnej propozycji było opracowanie modelu pozwalającego na oszacowanie wartości rezydualnej samochodów elektrycznych. Ten model kosztowy zostanie zaimplementowany w ofercie na VW ID.3. Teraz każdemu kto zdecyduje się na to auto, zagwarantujemy, że po 3 latach użytkowania będzie mógł po prostu je oddać, nie ponosząc żadnego finansowego ryzyka związanego z utratą wartości samochodu w tym okresie – tłumaczy Daria Zielaskiewicz, dyrektor departamentu marketingu i brand managementu Volkswagen Financial Services i dodaje, że najlepsze dopiero nadejdzie.

Wraz z rozwojem elektromobilności liderzy motoryzacji oddadzą też w ręce kierowców i dyrektorów finansowych spójne ekosystemy produktów mobilnych, takich jak car sharing, płatności online przy użyciu samochodu czy rozwiązania podobne do kart paliwowych przy ładowaniu aut elektrycznych. Zatem – gaz do dechy!

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
Stan
4 lata temu
Bez rewolucji w magazynowaniu energii elektryki są skazane jedynie na "modę" jak kiedyś hybrydy w USA. 10 lat temu ludzie płacili tu sporo ponad $30.000 za Priusa, gdy wtedy Civic kosztował 16-17.000. Spalanie Hybrydy powiedzmy 2-3 litry mniej na 100 km. Niech będzie 3 litry mniej. Przez 10 lat i 100 tys. mil żadne z aut się nie zepsuło. Koszt serwisu przyjmijmy podobny. Różnica na paliwie to -5400 litrów na korzyść hybrydy. W polskich cenach benzyny niech to bedzie 25.000 zł. W stanach o połowę mniej. To gdzie jest sens? Tylko kosztowna moda. W Polsce chciałem kupić apartament z miejscem w garażu. Pytam o ładowanie auta. Teoretycznie możliwe do doprowadzenia. Pan wystąpi do energetyki, do wspólnoty, zrobi projekt, znajdzie wykonawcę,uzyska większy przydział mocy, zapłaci większą comiesieczną opłatę przesyłową od tej podwyższonej mocy i za rok, półtora, po poniesieniu wszystkich kosztów może się uda.