Fala bankructw w Niemczech. Upadają firmy z ponad 100-letnią historią
Niski popyt, rosnące koszty i zawirowania na rynkach międzynarodowych sprawiają, że w Niemczech, największej europejskiej gospodarce, upadają firmy z ponad 100-letnią historią - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
W pierwszym półroczu w Niemczech upadło niemal 12 tys. firm - o 9,4 proc. więcej niż przed rokiem i najwięcej od dekady. Fala upadłości dotyka przede wszystkim mniejsze i średnie firmy, które były w stanie utrzymywać się na rynku przez ponad 100 lat - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Wniosek o ochronę przed wierzycielami w sądzie w położonym w Badenii-Wirtembergii Hechingen złożyła właśnie firma Meyer & Cie, jeden z czołowych producentów maszyn dziewiarskich na świecie. To utworzony w 1905 r. rodzinny biznes, zarządzany przez czwarte pokolenie przedsiębiorców.
Przed upadkiem broni się także działająca od 1921 r. firma Brüder Schlau, zarządzająca siecią ponad 180 marketów budowlanych Hammer oraz ok. 60 hurtowni Schlau. Pracę może stracić 3,9 tys. pracowników. Kryzys nie omija również branży motoryzacyjnej, upadłość ogłosiła niedawno firma Kiekert, producent zamków do samochodów - wymienia "DGP".
Spór o dom jednorodzinny z 30 pokojami. Deweloper: to jest normalna inwestycja
Kryzys w branży, która była dumą Niemiec
Niemiecki przemysł motoryzacyjny cierpi z powodu spadku sprzedaży, wysokich kosztów pracy i energii oraz konkurencji z Chin. Niemcy zainwestowali miliardy euro w rozwój samochodów elektrycznych, ale zainteresowanie ich pojazdami jest mniejsze, niż oczekiwano.
Volkswagen ogłosił, że przez pięć lat zmniejszy liczbę pracowników o 35 tysięcy. Kilkanaście tysięcy osób straci pracę też w motoryzacyjnej gałęzi Boscha oraz w ZF Friedrichshafen - dostawca części samochodowych zwolni 14 tys. osób do 2028 r.
Cięcia czekają też pracowników Continentala (10,5 tys.), Audi (7,5 tys.), Schaefflera (4,7 tys.), Porsche (1,9 tys.) oraz w fabryce pojazdów elektrycznych Forda w Kolonii (1 tys.). Sytuacji nie poprawiają cła na samochody ciężarowe wprowadzone przez Donalda Trumpa. Po ich ogłoszeniu spadły akcje Daimler Truck oraz Tratona - spółki zależnej Grupy Volkswagen.
Bloomberg, powołując się na dane niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA), podkreśla, że przez ostatnie dwa lata w niemieckiej branży motoryzacyjnej zlikwidowano już 55 tys. miejsc pracy.
- Ogłoszenie znacznych zwolnień w firmie Bosch to dopiero początek poważnej restrukturyzacji przemysłowej w Niemczech. W najbliższych latach będziemy świadkami wielu kolejnych zwolnień, a także bankructw - ocenił Marcel Fratzscher, prezes niemieckiego instytutu badawczego DIW, cytowany przez Bloomberga.
Zatrudnienie w dół. Obawy rosną
Dziennik analizuje też najnowsze dane, które spłynęły z niemieckiego rynku pracy. Federalny urząd statystyczny poinformował, że w sierpniu zatrudnienie w Niemczech spadło o 33 tys. osób. Liczba pracujących, po osiągnięciu rekordowego poziomu 46,1 mln osób w listopadzie zeszłego roku, obniżyła się o ponad 300 tys. - do 45,8 mln w sierpniu. Zarejestrowano ponad 3 mln bezrobotnych. Tak fatalnych danych nie było od 10 lat - podkreśla "DGP".
Produkt krajowy brutto Niemiec spadł w II kwartale 2025 roku o 0,3 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem, co oznacza głębszy spadek niż wstępnie szacowano. Główną przyczyną rewizji danych były gorsze wyniki produkcji przemysłowej oraz budownictwa - podaje niemiecki urząd statystyczny.
"DGP" przypomina kryzys z początku XXI w., gdy Niemcy nazywane były "chorym człowiekiem strefy euro". Bez pracy pozostawało wówczas ponad 5 mln osób, a stopa bezrobocia przekraczała 12 proc. Czy możliwa jest powtórka? Ekonomiści oceniają, że raczej nie.
Niektóre wskaźniki pokazują pewne odbicie na rynku pracy. Jednocześnie ciągłe zapowiedzi cięć kosztów w branży motoryzacyjnej i innych, a także ciągły wzrost liczby bankructw sugerują, że sytuacja może się pogorszyć, zanim się poprawi - napisali eksperci agencji Creditreform w analizie, którą cytuje gazeta.