Godziny do decyzji. Oto co zaraz może stać się z kredytami Polaków
Dziś po południu Rada Polityki Pieniężnej ogłosi swoją decyzję w sprawie wysokości stóp procentowych. Ekonomiści są podzieleni: część spodziewa się pierwszej od dawna obniżki o 25 punktów bazowych, inni wskazują na czynniki, które mogą skłonić RPP do wstrzymania się z łagodzeniem polityki pieniężnej.
Zostały godziny do decyzji RPP w sprawie stóp procentowych. Polacy, którzy czekają na spadek "kosztu pieniądza" i w konsekwencji niższe raty kredytów, nie mogą mieć żadnej pewności, że stopy spadną. Świadczą o tym spore rozbieżności w przewidywaniach ekspertów. Tym bardziej że za każdą z prognoz stoją solidne argumenty.
Analitycy Credit Agricole zaliczają się do pesymistów. W swoim najnowszym komentarzu wskazują, że spodziewają się utrzymania stóp na obecnym poziomie wynoszącym 5 proc. Jako główny argument przytaczają niepewność związaną z cenami energii elektrycznej w czwartym kwartale. Problem wynika z weta prezydenta Karola Nawrockiego wobec ustawy, która miała przedłużyć zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych. To wprowadza dodatkowy element niepewności do prognoz inflacyjnych.
Bank zwraca również uwagę na kwestie budżetowe, które mogą zaniepokoić członków Rady. Deficyt sektora rządowego i samorządowego zaplanowany na 2026 rok ma wynieść 6,5 procent PKB, a w tym roku prawdopodobnie sięgnie nawet 6,9 procent - znacznie więcej niż wcześniej zakładano. Do tego dochodzi niepewność związana ze sprzeciwem prezydenta wobec wprowadzenia podatku cukrowego i podwyższenia akcyzy na alkohol, co komplikuje planowanie fiskalne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorąco wokół Glapińskiego. "Kłamał"
Credit Agricole podkreśla, że jeśli RPP zdecyduje się utrzymać stopy bez zmian, to może to wzmocnić złotego i lekko podnieść rentowności polskich obligacji. Rynek bowiem w większości oczekuje obniżki - konsensus analityków zakłada cięcie o 25 punktów bazowych.
Dopuszczamy jednak materializację scenariusza alternatywnego, w którym polityka pieniężna zostanie złagodzona w tym tygodniu. W takim wariancie kolejne obniżki byłyby najprawdopodobniej odłożone dalej w czasie - czytamy w komentarzu Credit Agricole.
Inflacja zaskakuje pozytywnie
A jakie argumenty przemawiają za obniżeniem stóp? Koronnym są ostatnie dane inflacyjne. Według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego, inflacja w sierpniu spadła do 2,8 proc. rok do roku, wobec 3,1 proc. w lipcu. To wynik lepszy od oczekiwań rynkowych, które zakładały 2,9 proc.
Spadek inflacji miał szeroki charakter - ceny rosły wolniej we wszystkich głównych kategoriach. Paliwa potaniały o 7,7 proc. rok do roku (w lipcu spadek wynosił 6,8 procent), żywność i napoje bezalkoholowe drożały o 4,8 procent (wobec 4,9 proc. miesiąc wcześniej), a nośniki energii o 2,3 proc. (poprzednio 2,4 proc.).
Ekonomiści Credit Agricole szacują, że inflacja bazowa - wskaźnik oczyszczony z najbardziej zmiennych cen żywności i energii - również spadła, do około 3 proc. z 3,3 proc. w lipcu. To ważny sygnał, że presja inflacyjna w gospodarce wyraźnie słabnie. Bank prognozuje, że średnioroczna inflacja wyniesie 3,7 proc. w 2025 roku i spadnie do 2,9 proc. w roku 2026, utrzymując się w dopuszczalnym paśmie odchyleń od celu NBP wynoszącego 2,5 proc.
Budżet jako hamulec dla obniżek
Jednym z głównych argumentów przeciwko obniżce stóp jest sytuacja fiskalna państwa. Opublikowany w piątek projekt budżetu na 2026 rok zakłada wysoki deficyt i kontynuację luźnej polityki fiskalnej. To może zniechęcić część członków RPP do łagodzenia polityki pieniężnej, obawiając się, że połączenie ekspansywnej polityki fiskalnej z niższymi stopami procentowymi mogłoby nadmiernie pobudzić gospodarkę i ponownie rozbudzić inflację.
Analitycy Santander Bank Polska w swoim komentarzu podkreślają, że decyzja o stopach nie jest oczywista właśnie ze względu na informacje budżetowe. Zwracają uwagę na impas między rządem a prezydentem w kwestii podwyżek podatków, co wprowadza dodatkową niepewność do planów fiskalnych i może skłonić RPP do ostrożności.
Ekonomiści banku zauważają, że rozmiar planowanego deficytu budżetowego i długu publicznego będzie głównym tematem dyskusji ekonomicznych w najbliższym czasie. Te czynniki mogą wpłynąć na bardziej ostrożne podejście Rady do polityki pieniężnej, zwłaszcza że Polska ma obecnie drugi najwyższy deficyt w Unii Europejskiej.
Gospodarka rozpędza się
Dodatkowym czynnikiem komplikującym decyzję RPP jest stan polskiej gospodarki. Według prognoz ING Banku Śląskiego, PKB Polski może wzrosnąć w tym roku nawet o 3,5 procent, podczas gdy reszta krajów Europy Środkowej rozczarowuje słabszymi wynikami. To sprawia, że argumenty za obniżką stóp nie są jednoznaczne - z jednej strony spada inflacja, z drugiej gospodarka radzi sobie bardzo dobrze i być może nie potrzebuje dodatkowego bodźca w postaci niższych stóp procentowych.
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, zwraca uwagę na strukturalne problemy polskiej polityki fiskalnej. Jego zdaniem próba jednoczesnej realizacji hojnej polityki socjalnej, ogromnych wydatków obronnych oraz potrzeb inwestycyjnych prowadzi do nadmiernego deficytu. Ekonomista podkreśla, że Polska jest już w czołówce krajów UE pod względem hojności polityki socjalnej, a prawdziwe potrzeby leżą w obszarze inwestycji, które konkurują o finansowanie z rozbudowanymi programami socjalnymi.
Benecki przyznaje jednak, że Polskę "ratuje" silny wzrost gospodarczy. Jego zdaniem agencje ratingowe będą wyrażać zaniepokojenie wysokim deficytem, ale prawdopodobnie ograniczą się do ostrzeżeń i wyczekiwania na dostosowanie polityki budżetowej w przyszłości. Gospodarka jest na tyle silna, że jest w stanie udźwignąć obecne potrzeby pożyczkowe.
Co mówią inni analitycy
Ekonomiści PKO BP zwracają uwagę, że spadła również inflacja bazowa - według ich szacunków do około 3 procent w ujęciu rocznym, co jest najlepszym wynikiem od końca 2019 roku. To dowód, że ceny w głównych kategoriach towarów nie odczuwają już skutków kryzysów związanych z pandemią i wojną w Ukrainie.
Analitycy banku przewidują, że w kolejnych miesiącach inflacja bazowa będzie dalej spadać w kierunku oficjalnego celu NBP. Pomoże w tym spowolnienie wzrostu wynagrodzeń, co przyczyni się do obniżenia inflacji w sektorze usług. W ich ocenie sierpniowe dane były prawdopodobnie zaskoczeniem dla RPP, a połączenie lepszych danych inflacyjnych z hamowaniem wzrostu płac skłania do rewizji prognozy - bank spodziewa się obniżki o 25 punktów bazowych.
Bartosz Sawicki z Exante zwraca uwagę na szerszy kontekst - luźną politykę fiskalną, wciąż wysoką realną dynamikę wynagrodzeń, rozpędzającą się gospodarkę i niepewność regulacyjną dotyczącą cen energii. Jego zdaniem ewentualne dostosowanie RPP powinno mieć skalę 25 punktów bazowych, ale na kolejną obniżkę trzeba będzie poczekać do listopada, kiedy zostanie opublikowana nowa projekcja inflacyjna NBP.
Analitycy ING podsumowują krótko: "wrześniowa obniżka niemal przesądzona, ale na kolejne będziemy musieli poczekać". Wskazują na wypowiedzi członków RPP, którzy podkreślają, że bank centralny nie jest w cyklu obniżek oraz wyrażają zaniepokojenie wysokim deficytem fiskalnym na 2026 rok.
Decyzja na ostrzu noża
Dzisiejsza decyzja RPP zapowiada się jako jedna z najtrudniejszych w ostatnich miesiącach. Z jednej strony spadająca inflacja i słabnąca presja cenowa w gospodarce przemawiają za rozpoczęciem cyklu obniżek. Z drugiej - wysoki deficyt budżetowy, niepewność regulacyjna związana z cenami energii oraz dobrze radzący sobie wzrost gospodarczy sugerują ostrożność.
Rynek jest podzielony, choć większość analityków spodziewa się obniżki o 25 punktów bazowych. Jeśli RPP zaskoczy i utrzyma stopy bez zmian, może to być sygnał, że Rada bardziej obawia się konsekwencji luźnej polityki fiskalnej, niż chce wspierać gospodarkę niższymi stopami. Z kolei decyzja o obniżce będzie oznaczać, że argumenty inflacyjne przeważyły i RPP chce wykorzystać spadającą presję cenową do złagodzenia polityki pieniężnej.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl