Branża kryptowalut bardzo liczy na prezydenta Nawrockiego. Chce zmian lub weta
Karol Nawrocki obejmuje urząd prezydenta z jasnymi deklaracjami wobec branży kryptowalut. W Sejmie trwają prace nad ustawą wdrażającą unijne rozporządzenie w tym zakresie. Branża liczy na otwarcie rynku, prawica na głosy, a wszystko to w cieniu politycznych układanek.
Temat kryptowalut wszedł do polityki z impetem w trakcie kampanii wyborczej. Karol Nawrocki, jeszcze jako kandydat, mówił, że sprzeciwia się "zamordystycznym przepisom", które miałyby ograniczać wolność inwestorów kryptowalutowych.
W Polsce muszą powstawać innowacje, a nie regulacje. Jako prezydent będę gwarantem, że nie wejdą w życie zamordystyczne przepisy, które ograniczą waszą wolność
Dzień wcześniej, 27 maja, pojawił się natomiast na konferencji CPAC w Rzeszowie, organizowanej z udziałem amerykańskiej i polskiej prawicy. Głównym sponsorem tego wydarzenia była Zondacrypto – firma, która wcześniej działała pod nazwą BitBay (jej założyciel i wieloletni prezes, Sylwester Suszek, zaginął 10 marca 2022 roku w Czeladzi i do dziś nie został odnaleziony). Wydarzenie patronacko wspierała TV Republika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zbudować milionowy biznes na pasji?- Marek Tronina w Biznes Klasie
– Ta sprawa, kwestia kryptowalut, jest ważna dla dużej części Polaków, dużej części wyborców także Konfederacji, którzy zdecydowali się oddać swój głos na moją osobę.
Prawica i Konfederacja grają o głosy
Dla wielu komentatorów to jasny sygnał: branża krypto to nie tylko temat gospodarczy, ale także karta przetargowa w grze o głosy młodych, przedsiębiorczych i wolnorynkowych wyborców.
Nie tylko prezydent Karol Nawrocki czy Janusz Kowalski z PiS (wcześniej Suwerenna Polska Zbigniewa Ziobry) dostrzegli potencjał polityczny w branży kryptowalut. Od lat tematem zajmuje się Sławomir Mentzen z Konfederacji, konsekwentnie wspierający tzw. wolnorynkowe podejście do regulacji.
Główny rywal Nawrockiego w wyścigu o Pałac Prezydencki, Rafał Trzaskowski, choć również dostrzegał potrzebę wyważonych regulacji, wyraźnie postawił na ostrożność: – W kwestii kryptowalut, a wielu młodych ludzi w nie inwestuje, oczywiście ponoszą oni ryzyko, ale na własny rachunek. Jestem przeciwny regulowaniu tego – deklarował.
Po wygranej Nawrockiego branża kryptowalut czuje, że rośnie w siłę i liczy na prezydenckie weto, jeśli w toku prac parlamentarnych nie uda się złagodzić brzmienia – kluczowej dla tego sektora – ustawy.
Sporna ustawa. Jak Polska chce uregulować sektor kryptowalut?
Mowa o ustawie przygotowywanej przez Ministerstwo Finansów, która ma wdrożyć w Polsce unijne rozporządzenie MiCA (Markets in Crypto-Assets Regulation). Ma ono ujednolicić zasady funkcjonowania rynku kryptoaktywów w Unii Europejskiej. Nakreśla m.in. zasady emisji, obrotu i nadzoru nad kryptowalutami oraz firmami działającymi w tym sektorze, takimi jak giełdy czy emitenci stablecoinów (kryptowalut powiązanych z wartością tradycyjnych walut, np. dolara czy euro).
Rozporządzenie miało zostać wdrożone w Polsce do końca 2024 roku. Tymczasem pierwszy projekt ustawy trafił do Sejmu dopiero w lipcu 2025 r. Branża krypto nie kryje rozczarowania.
Wśród najczęstszych zarzutów wobec projektu są: nadmierna restrykcyjność, brak proporcjonalności i obawy przed powtórką z lat, kiedy giełdy i projekty blockchainowe masowo wyprowadzały się z Polski.
– Już mam kilkanaście gotowych poprawek. Uważam, że powinniśmy je wypracować w pełnym konsensusie. Moim zdaniem wszystkie partie powinny działać zgodnie z zasadą "Unia Europejska plus zero" (czyli wdrożyć rozporządzenie jeden do jednego, a nie wychodzić poza jego ramy – red.) – mówi w rozmowie z money.pl Janusz Kowalski, który jest przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Proste Podatki. Polityk 5 marca zaprosił przedstawicieli całej branży kryptoaktywów do Sejmu, po raz pierwszy od dziewięciu lat.
Spotkanie zgromadziło szerokie grono: od reprezentantów Komisji Nadzoru Finansowego, przez środowiska akademickie, po giełdy kryptowalut i kancelarie specjalizujące się w web3 (nowej generacji Internetu). Dyskutowano o wdrożeniu MiCA, ale przede wszystkim o kształcie polskiej wersji regulacji – i potencjalnych skutkach dla rynku.
KNF kontra branża: starcie o nadzór
Najbardziej kontrowersyjny element ustawy to wybór Komisji Nadzoru Finansowego jako instytucji nadzorującej rynek kryptowalut. Ustawa przewiduje szerokie kompetencje KNF w zakresie licencjonowania i kontroli podmiotów kryptoaktywów. Branża uważa, że to błąd.
– Licencji nie powinna przyznawać KNF, która od lat otwarcie prezentuje niechęć wobec rynku kryptowalut. Świat idzie do przodu – administracja amerykańska i kolejne państwa Unii Europejskiej otwierają się na kryptoaktywa, tymczasem kierownictwo Komisji w Polsce wciąż reprezentuje anachroniczne podejście – ocenia w rozmowie z money.pl Przemysław Kral, prezes wspomnianej Zondacrypto, giełdy operującej na licencji estońskiej, której obroty na koniec lipca wyniosły blisko 1,6 mld euro. Aż 75 proc. tej kwoty wygenerowali klienci z Polski.
Podobne zdanie ma Janusz Kowalski.
Instytucja, która przez lata odradzała inwestowanie w kryptoaktywa, nie prowadziła żadnej przemyślanej polityki w tym zakresie – nie powinna tego rynku nadzorować. W zamian proponuję Ministerstwo Cyfryzacji.
KNF konsekwentnie odpiera zarzuty. Wiceminister finansów Jurand Drop, podczas prac sejmowej podkomisji, argumentował, że "KNF jest organem nadzoru rynku finansowego. Ma doświadczenie, struktury i kompetencje, by świadczyć funkcję publiczną nadzorowania tej części rynku jak najtaniej i jak najefektywniej".
Również sama Komisja Nadzoru Finansowego w grudniu 2024 r. tłumaczyła na łamach money.pl, że "jest w zaawansowanym stadium prac nad odpowiednią strategią monitoringu rynku kryptoaktywów uwzględniającą zaawansowaną analitykę finansową uwzględniającą specyfikę rynku kryptoaktywów".
"Jednocześnie trwają intensywne prace nad utworzeniem narzędzi informatycznych wykorzystujących rozwiązania oparte na zaawansowanych technologiach, w tym na sztucznej inteligencji" - deklarował rzecznik prasowy KNF Jacek Barszczewski.
Również Jan Ziomek, prawnik specjalizujący się w branży innowacji i były urzędnik KNF, wskazywał w rozmowie z money.pl, że KNF powinna dać sobie radę z tym zadaniem. - Zakładam, że Urząd Komisji Nadzoru Finansowego jest już bardzo dobrze przygotowany do rozpoznawania wniosków, aczkolwiek w przypadku jednoczesnego wpływu np. 20 - 30 wniosków o zezwolenie na prowadzenie działalności w charakterze dostawcy usług w zakresie kryptoaktywów (CASP), może okazać się dla Urzędu sporym wyzwaniem - mówił Ziomek w grudniu 2024 r.
Oczywiście, rozumiem obawy o historyczne ryzyko dotyczące branży kryptowalut, która przez długi czas uznawana była wręcz za dziki zachód. MiCA powinna jednak zmienić naszą optykę, bo powoduje, że będzie to część regulowanego rynku finansowego - mówił w grudniu money.pl Jan Ziomek.
Zwracał też uwagę na raport UKNF dotyczący rynku forex za 2023 r. Wynika z niego, że większość aktywnych klientów (73 proc.) traci na tego typu instrumentach, a przecież jest to rynek regulowany. Zdaniem prawnika zarówno w przypadku kryptowalut, jak i każdej innej formy inwestowania należy mówić o ryzyku utraty środków, a objęcie tego rynku krypto nadzorem ma zabezpieczyć jego uczestników przez oszukańczymi firmami i kolejnymi aferami typu Amber Gold czy FTX (giełda kryptowalut). Założyciele obu firm zostali skazani.
Janusz Kowalski: zróbmy jak Niemcy
Projekt ustawy, który trafił do Sejmu, liczy ponad 70 stron – niemal cztery razy więcej niż jego niemiecki odpowiednik. Dla branży to symbol podejścia "maksimum obostrzeń" zamiast minimalnej implementacji przepisów unijnych.
– Ustawa, którą przyjęto, całkowicie eliminuje Polskę z wyścigu w zakresie rozwoju technologii IT i sektora krypto. To jest absolutnie antyrozwojowe – ocenia poseł Kowalski. – Gdyby to ode mnie zależało, wdrożylibyśmy unijne rozporządzenie MiCA w wersji "UE plus zero", czyli bez dodatkowych przepisów. Tak jak zrobiły to Niemcy – dodaje.
Branża mówi tak: jeśli Polska postawi na nadregulację, firmy przeniosą się za granicę i stamtąd – dzięki paszportyzacji – będą obsługiwać polskich użytkowników.
To pozbawi nasz kraj przychodów z tej dynamicznie rozwijającej się branży
Żeligowski z nadzieją patrzy na prezydenturę Karola Nawrockiego. Podkreśla, że to szansa na nowy rozdział w relacji państwa z technologią. Zaznacza, że rynek krypto potrzebuje regulacji, ale mądrych i wspierających innowacje. Apeluje też o dialog z Kancelarią Prezydenta.
18 procent Polaków już inwestuje
Z raportu UCE Research i ARI10 "Jak Polacy inwestują w kryptowaluty?" wynika, że 18,4 proc. dorosłych Polaków inwestuje w cyfrowe aktywa. Najczęściej są to osoby młode (25-34 lata), z dochodem od 7000 do 8999 zł netto, mieszkające w dużych miastach i pracujące na pełen etat.
Mamy świadomość, ile milionów Polaków inwestuje. Chcemy, by mogli to robić w Polsce, pod nadzorem polskiego państwa, a firmy płaciły tu podatki. To racjonalne – podkreśla poseł Janusz Kowalski.
Popularność kryptowalut – zwłaszcza wśród elektoratu wolnorynkowego – przekłada się na ich rosnącą obecność w debacie publicznej. Tym bardziej że inwestorzy indywidualni często czują się ignorowani przez instytucje państwowe.
Czy Polska pójdzie śladem Trumpa?
W USA współpraca Donalda Trumpa z branżą krypto przyniosła mu realne polityczne korzyści. Jego zapowiedzi włączenia bitcoina – pionierskiej kryptowaluty – do rezerw USA czy liberalizacji podejścia do aktywów cyfrowych wywołały entuzjazm rynku.
W Polsce na razie trwa spór o podstawy: kto ma nadzorować rynek, jak daleko mogą sięgać regulacje i czy inwestorzy nadal będą czuć się traktowani jak zagrożenie dla systemu.
Branża krypto oczekuje, że nowy prezydent dotrzyma słowa i stanie po ich stronie. Politycy prawicy liczą, że przy okazji ugrają swoje. A użytkownicy kryptowalut? Ci bacznie się przyglądają – i być może to oni zadecydują, kto będzie rządził w kolejnych wyborach.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl