Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Weronika Szkwarek
|
aktualizacja

Kasjerzy z wyższymi podwyżkami niż pracownicy budżetówki. Wniosek? Mamy za dużo magistrów

1122
Podziel się:

W Biedronce płace od nowego roku wzrosną o około 16 proc., w Lidlu o 12 proc. Tymczasem w ustawie dla sektora budżetowego zarezerwowano podwyżki na poziomie 7,8 proc. Na stanowisku kasjer-sprzedawca w Lidlu nowo zatrudniony może liczyć na 3950 zł brutto, a początkujący nauczyciel z wykształceniem wyższym i przygotowaniem pedagogicznym? Około 3691 zł brutto od 2023 roku.

Kasjerzy z wyższymi podwyżkami niż pracownicy budżetówki. Wniosek? Mamy za dużo magistrów
Na kasie w markecie można zarobić więcej niż w szkole (PAP, Grzegorz Momot)

Ostatnio głośno o nauczycielach zrobiło się za sprawą wypowiedzi ministra edukacji Przemysława Czarnka, który zapowiedział, że z pracą pożegna się nawet 100 tys. nauczycieli. Zwolnienia mają się rozpocząć w 2024 r. i mogą dotyczyć wszystkich, bez względu na nauczany przedmiot. Ale to niejedyny problem w oświacie.

Wraca też temat niskich wynagrodzeń. Nauczyciele, podobnie jak inni pracownicy sfery budżetowej, mimo kompetencji i doświadczenia otrzymają 7,8 proc. podwyżki przewidzianej ustawą. To dużo mniej niż zakładana wysokość inflacji w 2023 r. Jak prognozuje Polski Instytut Ekonomiczny, ta ma wynieść 13 proc. w skali roku. Tymczasem w marketach oferowane są podwyżki na poziomie powyżej 10 proc.

Przypomnijmy, że minimalne wynagrodzenie wzrośnie w 2023 r. o 19,6 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Różnice w zarobkach. "Wiele firm broni się przed audytem płac"

Kogo potrzebuje rynek

Każdego roku Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej we współpracy z wojewódzkimi urzędami pracy przygotowuje "Barometr zawodów". Raport pozwala na wyszczególnienie zawodów deficytowych, czyli tych, w których nie powinno być trudności ze znalezieniem pracy, gdyż zapotrzebowanie pracodawców będzie duże, a podaż pracowników o odpowiednich kwalifikacjach – niewielka.

Kolejną grupą są zawody zrównoważone, gdzie liczba ofert pracy będzie zbliżona do liczby osób zdolnych do podjęcia zatrudnienia, to znaczy, że podaż i popyt zrównoważą się. Pozostają jeszcze zawody nadwyżkowe – gdzie znalezienie pracy może być trudniejsze ze względu na niskie zapotrzebowanie i/lub nadmierną liczbę kandydatów spełniających wymagania pracodawców.

W 2022 i 2023 r. nie wskazano żadnego zawodu nadwyżkowego, natomiast jeszcze w 2018 r. w tej grupie znaleźli się ekonomiści, filozofowie, historycy, politolodzy i kulturoznawcy oraz pedagodzy.

Rozrasta się za to lista zawodów, gdzie przedsiębiorcy będą mieli trudność w wypełnieniu luk kadrowych. Wśród zawodów deficytowych w 2023 r. znaleźli się: cieśle i stolarze budowlani, dekarze i blacharze, elektrycy, elektromechanicy, fizjoterapeuci, kierowcy, kucharze, lekarze, magazynierzy, mechanicy, murarze i tynkarze, ale również – nauczyciele praktycznej nauki zawodu, przedmiotów ogólnokształcących, zawodowych oraz szkół specjalnych. Ponadto brakuje na rynku pielęgniarek, operatorów obrabiarek, spawaczy, ślusarzy, robotników budowlanych czy pracowników robót wykończeniowych.

To oznacza, że lwią część zawodów, gdzie rynek odczuwa brak odpowiedniej kadry, to te, w których nie wymaga się wyższego wykształcenia, ale odpowiednich kwalifikacji.

Kasjerzy i sprzedawcy

Sprzedawcy i kasjerzy znaleźli się w grupie zawodów pozostających w równowadze, ale w niektórych województwach w 2022 r. odnotowano ich deficyt. Miało to miejsce w województwach: lubuskim, małopolskim, pomorskim, wielkopolskim i śląskim.

Opinie pozyskane od pracodawców i pracowników sektora handlu potwierdzają, że ten sektor mierzy się z brakiem chętnych do pracy. Potwierdzają to wyniki comiesięcznego monitoringu nastrojów przedsiębiorstw w Polsce, realizowanego przez PE i BGK oraz wyniki ogłoszeń publikowanych przez jeden z największych portali ogłoszeń o pracy – mówi nam Aleksandra Wejt-Knyżewska z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z pracownikami sieci handlowych, wynika, że w marketach takich jak Biedronka czy Lidl, kierownicy sklepów muszą mierzyć się przede wszystkim z wysoką rotacją. Zatrudnieni mówią, że nie jest to praca dla każdego. – To jest potrzebna i ważna praca, mimo że zatrudnieni nie muszą mieć specjalnych kwalifikacji czy wykształcenia – komentuje w rozmowie z money.pl Maria, pracownica Biedronki w Poznaniu.

Podwyżki na kasie kontra w budżetówce

Przypomnijmy, że na kasie będzie można zarobić od stycznia 2023 r. od 3950 zł brutto w Biedronce, 4200 zł brutto miesięcznie w Lidlu. Stawki dla najmniej zarabiających wzrosną w sieci Jeronimo Martins Polska o 16,3 proc., natomiast w Lidlu o 12 proc.

Wśród głosów podnoszonych przez pracowników sfery budżetowej, w tym nauczycieli, mówi się często o tym, że lepiej zatrudnić się na stanowisko kasjera niż poświęcać czas na wykształcenie, a następnie nie otrzymywać, godnego, w ich ocenie, wynagrodzenia.

Przypomnijmy, że na 2023 r. w tzw. budżetówce założono wzrost płac o 7,8 proc. Według danych pochodzących z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń przygotowanego przez Sedlak & Sedlak mediana brutto specjalistów administracji publicznej wynosi 4680 zł. To znaczy, że zatrudnieni w Lidlu, w większych aglomeracjach, zarobią na kasie o 470 zł brutto więcej (górna granica zarobków dla pracowników bez doświadczenia w niemieckiej sieci wynosi 5150 zł brutto).

Za dużo magistrów

Wzrost wynagrodzeń w poszczególnych sektorach jest związany przede wszystkim z wysokim zapotrzebowaniem na określonych pracowników. Dodatkowo możemy zaobserwować problemy, które demografia będzie nam tylko pogłębiać.

Średniorocznie ubywa z rynku pracy między 150 a 200 tys. osób, ale w grupie osób z wykształceniem wyższym tendencja jest odwrotna. W 2005 r. jedna piąta pracowników dysponowała wykształceniem wyższym, a dzisiaj na 370 tys. osób, które są w roczniku wchodzącym na rynek pracy, 290 tys. kończy wyższe studia – mówi nam Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

– Z roczników, które liczyły 500-600 osób, które dzisiaj wychodzą z rynku pracy, 100-120 tys. miało wykształcenie wyższe, a w tej chwili to 290 tys. osób, w związku z czym kurczy się liczba osób w wieku produkcyjnym, ale rośnie liczba osób z wykształceniem wyższym. To oznacza, że największy deficyt rąk do pracy jest wśród osób z wykształceniem poniżej wyższego. Znają to kraje zachodnie, gdzie od lat rosną płace w zawodach wymagających niskich kwalifikacji – uzupełnia główny ekonomista Pracodawców RP.

I dodaje, że problem demograficzny w Polsce w zakresie rynku pracy dotyczy prac prostych, gdzie już w ogromnym stopniu posiłkujemy się ludźmi z zagranicy.

Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1122)
Paweł
6 miesięcy temu
Według mnie nie dal bym podwyżek i tyle plus czytając komentarze poniżej które są niestety prawda. Są inne zawody w których trzeba ciężej pracować z rozliczeniem co do minuty. Druga kwestia która stoi pod znakiem zapytania to jakość przekazywania wiedzy uczniom. Dzieci wracają do domu i siedzą godzinami odwalając resztę roboty przy wsparciu rodziców. Stanowcze NIE. Nauczycielu twoim ZADANIEM jest przekazać wiedzę w taki sposób żeby dziecko nie musiało siedzieć nad tym w domu przez większość czasu - i to nie jest sporadyczne lecz nagminne.
Kasjer
8 miesięcy temu
Przypominam, że nauczyciele pracują tylko przez 9 miesięcy w roku (bo mają 2 miesiące wakacji plus miesiąc wolnego na święta i ferie zimowe plus wolny Dzień Nauczyciela). Z tych 9 miesięcy czyli z ponad 270 dni, trzeba odjąć soboty i niedziele czyli 72 dni, to zostaje 200 dni faktycznej pracy!!! Czyli w każdym roku nauczyciele mają 165 dni wolnych, a pracują niewiele więcej, bo przez 200. Średnia mies. pensja na rękę to min. 3500 zł. Wszystkie 12 mies. są pełnopłatne, czyli rocznie nauczyciel zarabia minimum(!!!) 42000 zł. Podzielny to przez liczbę miesięcy faktycznie przepracowanych, czyli przez niepełne 7, to wychodzi 6000 na rękę miesięcznie. Mało? To policzmy stawkę godzinową: nauczyciel w tygodniu pracuje przez 18 ?godzin lekcyjnych? po 45 minut czyli przez 810 minut, zatem w miesiącu pracuje 810x4,2tygodnia=3402 minuty, czyli 56,7 godzin zegarowych. Pomnóżmy to przez 7 miesięcy pracy, to daje 396,9 godzin zegarowych pracy W ROKU. I teraz podzielmy roczne zarobki otrzymane na rękę przez tę liczbę: 42000zł:396,9=141,46 zł ZA JEDNĄ GODZINĘ ZEGAROWĄ PRACY! I proszę tu nie nie probować wkręcać ?argumentów? typu ?czas pracy nauczyciela w domu?, ?przygotowywanie się do lekcji? itd., bo to jest czysta fikcja. Nauczyciele obecnie nie robią NIC - nawet nie sprawdzają zeszytów. Proszę sobie nauczycielską stawkę godzinową porównać ze stawkami w innych zawodach, choćby ze stawką kasjerki w sklepie, kierowcy autobusu, pielęgniarki, urzędniczki na poczcie itd. i przestać gloryfikować o popierać rozwydrzone nauczycielskie stado
Jan
rok temu
NO I MAJA RACJE ZE ZARABIAJA WIECEJ...ZA TA ORKE NON STOP ..to skoro tak super płacą to czemu non stop szukają jelenie.... WIDOCZNIE W MARKETACH PRACA NIE JEST ADEKWATNA DO ZAROBKOW.....A NAUCZYCIELE RZUCIC ROBOTE I NA KASE ZAPRASZAMY.... CI ludzie pracują 40 h uczciwie i ciężko.....A nauczyciele tak uczą ze 80% klasy córki bierze korki .....A ja za to place. WIEC WNIOSEK PROSTY NIE UMIEJA UCZYC I PRZEKAZYWAC WIEDZY......I KORKI BEZ PARAGONU TO IM NAJLEPIEJ WYCHODZI......
Catchy Cooper
rok temu
"Mamy za dużo magistrów" - taaa, jasne... No, to dopieszczajcie nadal roboli i rolników - oni na pewno zbudują wam nowoczesną, innowacyjną gospodarkę opartą o najnowsze technologie :DDD
Rnrbr
rok temu
Polska jest fajna ale jak jest państwo prawa a o to zabiega unia
...
Następna strona