Kolejne bankructwo za Odrą. Znany producent silników przemysłowych upada
Tradycyjny producent silników elektrycznych AEM z Dessau ostatecznie kończy działalność. Po tym, jak AEM Dessau ogłosiło upadłość w styczniu, trwały poszukiwania inwestora, które ostatecznie zakończyły się niepowodzeniem. Zatrudnienie straciło około 50 pracowników. To kolejny objaw problemów niemieckiego przemysłu.
Zakład AEM z Dessau zaprzestał produkcji po tym, jak nie udało się znaleźć żadnego rozwiązania zapewniającego przyszłość przedsiębiorstwu. Jak podaje "Mitteldeutsche Zeitung", mimo wsparcia zewnętrznych doradców nie udało się wypracować trwałej perspektywy dla tej lokalizacji. Syndyk oraz kierownictwo firmy do ostatniej chwili liczyli na szybkie pojawienie się inwestora, jednak te nadzieje się nie ziściły.
Sprzedaż maszyn należących do upadłego przedsiębiorstwa trwa już od dłuższego czasu. Wszyscy pracownicy otrzymali wypowiedzenia umów o pracę. Według cytowanego syndyka potencjalny inwestor musiałby przeznaczyć znaczne środki, aby przygotować zakład na przyszłość. Planowanie nowych działań biznesowych było dodatkowo utrudnione przez warunki postępowania upadłościowego.
Biznes na franczyzie. Mówi, na ile może liczyć franczyzobiorca
Firma z historią sięgającą czasów NRD
AEM od lat 90. należało do czołowych dostawców specjalistycznych silników do zastosowań przemysłowych. Zakład powstał z byłego kombinatu z czasów Niemieckiej Republiki Demokratycznej i po zjednoczeniu Niemiec był prowadzony przez prywatnych właścicieli. W szczytowym okresie w tej lokalizacji pracowało ponad 250 osób, a produkty trafiały do ponad 60 krajów.
W ostatnim czasie sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstwa znacznie się pogorszyła. Firma - jak cała branża nie tylko w Niemczech, ale i innych państwach UE - zmagała się ze spadającym popytem, rosnącymi kosztami energii i produkcji oraz zaległościami inwestycyjnymi. Kierownictwo wskazywało na ogólnie trudne otoczenie rynkowe jako główną przyczynę problemów.
Dla regionu Dessau-Roßlau zamknięcie zakładu oznacza nie tylko utratę pracodawcy o długoletniej historii. Wraz z likwidacją firmy region traci również specjalistyczną wiedzę w dziedzinie technologii silników elektrycznych, która była gromadzona przez dziesięciolecia.
Branża ma problem
2025 rok upływa w Niemczech pod znakiem bankructw. Miesięcznie odnotowuje się ponad 10000 przypadków niewypłacalności niemieckich spółek - wynika z danych Instytutu Leibniza w Halle (IWH). Liczba bankructw jest na poziomie ok. 50 proc. wyższym niż przed pandemią. W największych 10 proc. upadających firm pracę straciło ponad 12 tysięcy osób, co oznacza wzrost o 30 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca.
Pierwsza połowa 2025 roku przyniosła rekordowe 11,9 tysiąca upadłości przedsiębiorstw, co stanowi najwyższy poziom od dekady i wzrost o 9,4 proc. rok do roku. Łączne roszczenia wierzycieli osiągnęły astronomiczną sumę 33,4 miliarda euro, przy średnich stratach wynoszących 2,8 miliona euro na jeden przypadek niewypłacalności. Drugi kwartał 2025 roku okazał się szczególnie trudny z 4524 upadłościami spółek osobowych i kapitałowych, co stanowi najgorszy wynik od trzeciego kwartału 2005 roku.
Branża motoryzacyjna w centrum tego kryzysu
Szczególnie trudny okres przeżywa niemiecki sektor przemysłu motoryzacyjnego, który odczuwa dodatkowa presję chińskiej konkurencji (zwłaszcza producentów tanich elektryków agresywnie celujących w rynek UE) oraz skutki nowych ceł w USA. W pierwszej połowie 2025 roku odnotowano już 19 upadłości dostawców motoryzacyjnych, a od 2020 roku łącznie 155 firm z tej branży ogłosiło niewypłacalność, co dotknęło około 43 tysięcy pracowników. Eksperci przewidują wzrost bankructw w sektorze automotive o 40-50 proc. w całym 2025 roku.
Przykładem skali problemów jest upadłość Recaro Automotive GmbH, 118-letniego producenta foteli samochodowych, który zakończył działalność w 2025 roku. Z 215 miejsc pracy ocalało mniej niż 20, a produkcję przeniesiono do Turynu. Podobny los spotkał Flabeg Automotive Germany GmbH, 140-letniego specjalistę od szkła motoryzacyjnego zatrudniającego 180 osób.
Najnowsze dane Federalnego Urzędu Statystycznego Niemiec potwierdzają negatywny trend. We wrześniu 2025 roku liczba wniosków o ogłoszenie upadłości wzrosła o 10,4 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem rok wcześniej. Transport i logistyka prowadzą ze wskaźnikiem 11,3 upadłości na 10 tysięcy firm, podczas gdy budownictwo i hotelarstwo notują po 9,8 przypadków.
Upadłości będzie przybywać
Kryzys energetyczny po zakończeniu zależności od rosyjskiego gazu dramatycznie podniósł koszty energii dla niemieckiego przemysłu. Europejski Bank Centralny podniósł stopy procentowe z poziomów bliskich zeru do ponad 4 proc., drastycznie zwiększając koszty refinansowania. Inflacja, która osiągnęła szczyt 7,9 proc. w 2022 roku, mimo spadku do 2,2 proc. w 2025 roku, nadal obciąża przedsiębiorstwa.
Koniec programów wsparcia covidowego uwolnił falę opóźnionych upadłości, ujawniając rzeczywistą skalę problemów strukturalnych niemieckiej gospodarki. Obecnie 60 proc. niemieckich firm wskazuje warunki ramowe polityki gospodarczej jako największe ryzyko biznesowe, co stanowi rekord negatywny w historii badań DIHK.
Eksperci przewidują kontynuację wzrostowego trendu upadłości. Institut der deutschen Wirtschaft prognozuje nawet 25,8 tysiąca upadłości przedsiębiorstw w całym 2025 roku, co oznaczałoby wzrost o 18,3 proc. w porównaniu do 2024 roku. Patrik-Ludwig Hantzsch z Creditreform Economic Research ostrzega: Niemcy pozostają w głębokim kryzysie gospodarczym i strukturalnym. Wciąż możemy osiągnąć poziomy z lat 2009-2010, gdy odnotowano ponad 32 tysiące upadłości.