Kolejne uderzenie z Chin w USA. Będzie mniej filmów z Hollywood
Chińska Administracja Filmowa zmniejszy liczbę ściąganych filmów z Hollywood. Jest to kolejna odpowiedź na wojnę celną, którą rozpoczął Donald Trump. Zdaniem Pekinu wojna handlowa ma "nieprzychylnie" wpłynąć na odbiór amerykańskich produkcji - podaje "South China Morning Post".
"Chiny planują zmniejszyć liczbę amerykańskich filmów pokazywanych w kraju, w ramach odwetu na wysokie cła nałożone na ten kraj przez prezydenta USA Donalda Trumpa" - poinformowała w czwartek Chińska Administracja Filmowa.
Zdaniem chińskich filmowców "błędna praktyka rządu USA (...) jeszcze bardziej zmniejszy pozytywne postrzeganie amerykańskich filmów przez chińską publiczność" - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co z 800 plus dla Ukraińców? "Oczekuję od rządu realizacji"
Jak podaje "The Hollywood Reporter" Chiny zobowiązały się do emisji 34 zagranicznych filmów rocznie. Zagraniczne studia miały prawo do 25-proc. udziału w sprzedaży biletów. Decyzja Pekinu miała zaskoczyć część przedstawicieli chińskiego przemysłu filmowego. Kilka dni temu zatwierdzono do dystrybucji film "Thunderbolts" ze świata Marvela. Premierę zapowiedziano na 30 kwietnia, ale teraz nie wiadomo, czy dojdzie do skutku.
Amerykańskie media podkreślają, że produkcje z Hollywood nie cieszą się już tak dużą popularnością w Chinach. Niemniej nadal pojawiają się produkcje, które potrafią sporo zyskać. Przykładem jest "Avatar: Istota wody" Jamesa Camerona. Superprodukcja zarobiła w "Państwie Środka" 246 mln dol.
Trump podnosi cła
Według najnowszych ustaleń cła USA na Chiny wynoszą 145 proc. i obejmują zarówno stawkę 125 proc., która obejmuje tzw. cła wzajemne, jak i taryfy nałożone na Chiny za chińskie cła odwetowe. W skład ceł na Pekin wchodzi również 20-proc. stawka nałożona przez Trumpa na początku tego roku za domniemany przemyt fentanylu.
Chiny też idą na całość i na razie nie będą patrzeć na konsekwencje. Mamy totalną wojnę handlową. Spodziewam się kolejnej odpowiedzi Trumpa, chociaż liczyłem, że Pekin to wytrzyma i pozostanie przy 54 proc. cłach, jednocześnie punktując wybrane branże. Chiny celują tak, żeby zabolało Amerykanów - ocenił Łukasz Kobierski z Instytutu Nowej Europy.