Takiej zgody w Sejmie jak w miniony piątek dawno nie było. Od prawa do lewa niemal wszyscy posłowie zagłosowali za podwyżkami. Dla siebie, prezydenta, pierwszej damy i rządu. A podwyżki nie są małe.
Premier dostanie dwukrotnie wyższą pensję niż obecnie. Podobnie prezydent. Najwięcej na zmianach zyskają wiceministrowie. Ich pensja wzrośnie aż o 113 proc. Co ciekawe, informacje o podwyżkach i sama ustawa zmieniająca wynagrodzenia rządzących została opublikowana w dniu, w którym okazało się, że pierwszy raz od blisko 30 lat Polska wpadła w recesję.
Są podwyżki, nie ma wyliczeń
Ile w sumie będą kosztowały nas podwyżki? Posłowie PiS Kazimierz Smoliński oraz Jarosław Zieliński, którzy złożyli wniosek o zmianę wynagrodzeń, w projekcie ustawy o tym nie piszą. Jak czytamy, ma to być "harmonizacja poziomu wynagrodzeń". Brak jednak informacji, ile ta "harmonia” ma w sumie kosztować.
Projekt jest poselski, a nie rządowy, więc nie musi zawierać oceny skutków regulacji. To w niej trzeba by podać koszty zmiany prawa. Postanowiliśmy więc posłom i senatorom (na razie ustawa przeszła przez Sejm, teraz muszą nad nią zagłosować w Senacie) pomóc, by wiedzieli, za czym podnoszą rękę. I ile ich wyższa pensja kosztować będzie w sumie podatnika.
Z szacunków money.pl wynika, że rocznie po podwyżkach pensje rządzących kosztować będą nas ok. 117 mln zł. To suma zarobków posłów, senatorów, ministrów, wiceministrów, wojewodów, ich zastępców oraz premiera i prezydenta. Założyliśmy, że wiceministrów mamy ok. 90, a każdy wojewoda ma dwóch zastępców. Nie wyłączaliśmy jednocześnie posłów, którzy są w rządzie. Oni pobierać będą tylko jedną pensję.
Dodatkowe miliony złotych na polityków
Z naszych obliczeń wynika, że każdego miesiąca na nowe wyższe wynagrodzenia rządzących trzeba będzie ok. 9,7 mln zł. Dotąd było to ok. 6 mln zł. Wzrost jest więc o ponad 50 proc. Przekładając te dane na cały rok, będzie to w sumie wspomniane już 117 mln zł zamiast obecnych 71 mln zł.
Ustawa zapewne wejdzie w życie w październiku tego roku. I to właśnie już za ten miesiąc posłowie, ministrowie oraz prezydent dostaną wyższe wynagrodzenia. A to oznacza, że w kryzysowym 2020 roku trzeba będzie znaleźć dodatkowe ponad 11 mln zł.
Dodajmy, że to nie koniec kosztów. Nie szacowaliśmy bowiem podwyżek dla jednostek samorządowych. Marszałkowie województw, ich zastępcy, starostowie, wójtowie, prezydenci miast czy burmistrzowie też będą mogli bowiem zarabiać więcej. Te podwyżki nie są jednak pewne.
Pieniądze się po prostu znajdą
Skąd na to pieniądze? Na końcu poselskiego projektu ustawy jest informacja, że koszty zostaną "sfinansowane z bieżącego budżetu" – oczywiście w zakresie podwyżek dla władz centralnych. Przypomnijmy, że ten cały czas nie został znowelizowany. Nie wiadomo więc, ile będzie wynosić dziura budżetowa. I o ile powiększą ją wyższe wynagrodzenia.