Najgorsze, co może być dla naszej produktywności. Słynny miliarder mówi, co sprawia, że tracimy w pracy czas
Miliarder Mark Cuban uważa, że tym, co stanowi największą przeszkodę dla naszej produktywności i możliwości kontrolowania własnego harmonogramu, są spotkania w pracy. Inwestor nie lubi ich tak bardzo, że kiedyś wynosił z sal konferencyjnych krzesła, by ludzie nie mieli gdzie siadać.
Mark Cuban – światowej sławy biznesmen, inwestor znany z programu "Shark Tank", właściciel klubu koszykarskiego Dallas Mavericks i ojciec trójki dzieci – ma niezwykle napięty grafik i nie może pozwolić sobie na marnotrawstwo czasu – czytamy w serwisie CNBC Make It.
W rozmowie z autorem bestsellerów Chrisem Vossem na interaktywnej platformie streamingowej Fireside, której Cuban jest współzałożycielem, miliarder głośno mówił o swojej awersji do spotkań. Jego zdaniem większość z nich schodzi na boczny tor przez trywialne pogawędki, w wyniku których ludzie, zamiast pracować nad produktywną agendą, wykorzystują swoją energię na nic niewnoszący small talk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
27.03. Program Money.pl | Kij czy marchewka? Jak firmy ścigają pracowników do biur
"To spotkanie mogło być mailem"
Napięty grafik Cubana sprawia, że w sprawach biznesowych woli komunikować się za pośrednictwem poczty elektronicznej, "zamiast organizować wszystko wokół innych ludzi", a jego częstym powiedzeniem jest dobrze znane: "to spotkanie mogło być mailem". Jak pisze CNBC Make It, rygorystyczne zarządzanie czasem i praca zgodna z ustalonym harmonogramem są dla miliardera świętością, a spotkania i rozmowy wideo, które wymagają dostosowywania się do dyspozycyjności innych osób, przeważnie burzą ustalony porządek.
Jego niechęć do spotkań trwa już od lat. Cuban przyznał w rozmowie z Vossem, że na początku swojej kariery, gdy musiał zorganizować jakieś spotkanie, pozbywał się z sali konferencyjnej wszystkich krzeseł, aby każdy, kto w nim uczestniczył, był w pozycji stojącej.
To niesamowite, jak szybko kończą się spotkania, gdy nikt nie ma miejsca do siedzenia – zażartował.
Jak można się domyślić, pomysł Cubana nie zyskał aprobaty i nie stał się długotrwałą zasadą w firmie. Jak sam tłumaczy, na początku swojej kariery mógł nie mieć "wystarczającego autorytetu", by kontynuować innowacyjną politykę pozbywania się krzeseł.
Coraz więcej "calli" w pracy. Firmy tracą na tym pieniądze
Ankieta przeprowadzona przez firmę konsultingową Korn Ferry jeszcze w 2019 r. wykazała, że ponad połowa pracowników uważa, że spotkania odwracają uwagę od pracy – informuje serwis CNBC Make It. Wraz z wybuchem pandemii COVID-19 i przejściem na pracę zdalną sytuacja jeszcze się pogorszyła.
Spotkania fizyczne przekształciły się w spotkania wirtualne na platformach takich jak: Zoom, Microsoft Teams czy Slack, a ich liczba wzrosła. W rezultacie, jak wynika z badań Microsoftu, ludzie uczestniczą obecnie w trzy razy większej liczbie spotkań za pośrednictwem Teams niż w lutym 2020 r. – czytamy.
Jak pisaliśmy w money.pl, zgodnie z wyliczeniami profesora Stevena Rogelberga, eksperta w dziedzinie zarządzania i psychologii na Uniwersytecie w Charlotte w Karolinie Północnej, firmy tracą niemałe pieniądze przez spotkania, które mogłyby być e-mailami. Powodują one marnotrawienie około 25 tys. dolarów w przypadku jednego pracownika rocznie. Oszacowano w ten sposób, że dla organizacji zatrudniającej ponad 5 tys. osób generuje to straty rzędu nawet 101 mln dol. rocznie.