Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|

"Nożyce" na rynku pracy. Coraz więcej Polaków pracuje na własny rachunek

103
Podziel się:

Po wybuchu pandemii w Polsce wzrosła liczba samozatrudnionych, a spadła liczba pracowników najemnych w sektorze prywatnym. Czy to źle? Eksperci nie dają jednoznacznej odpowiedzi, ale jedną z przyczyn może być cięcie kosztów przez firmy i "wypychanie" pracowników na B2B. A już przed pandemią należeliśmy do liderów UE pod względem samozatrudnienia.

"Nożyce" na rynku pracy. Coraz więcej Polaków pracuje na własny rachunek
W ostatnim czasie w Polsce wzrosła liczba samozatrudnionych. A już przed wybuchem pandemii należeliśmy do liderów w UE. (Adobe Stock)

Często słychać głosy, że polski rynek pracy przechodzi przez kryzys obronną ręką, a najnowsze dane Eurostatu pokazują nawet, że bezrobocie w naszym kraju jest najniższe w Unii Europejskiej.

Na pierwszy rzut oka jest więc bardzo dobrze. Dokładniejsza analiza danych pokazuje jednak, że w ostatnim czasie wzrosła liczba samozatrudnionych przy jednoczesnym spadku liczby pracowników najemnych. Może to być jedna z pierwszych zauważalnych zmian na rynku pracy wywołanych pandemią.

– Jedną z przyczyn takiej sytuacji może być tendencja do ograniczania kosztów przez firmy, które borykają się z trudnościami wynikającymi z sytuacji gospodarczej. Stają więc przed dylematem - albo rozstanie z pracownikiem, albo zamiana umowy o pracę w umowę B2B – ocenia Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.

Zobacz także: Wielkanoc. Co z cenami żywności na święta?

- Kolejne tarcze oferowały osobom samozatrudnionym konkretne instrumenty wsparcia, jak świadczenie postojowe, zwolnienie ze składek, bezzwrotna pożyczka, co w pewien sposób promowało jednoosobowe działalności gospodarcze w stosunku do niepewnych etatów - dodaje przedstawicielka Lewiatana.

Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) pokazuje, że liczba samozatrudnionych poszła w górę. Spadła natomiast liczba pracowników najemnych, do których należą zarówno zatrudnieni na umowę o pracę, jak i na umowę cywilnoprawną. Jeśli przedstawimy to na wykresach, widać, że na rynku pracy pojawiły się "nożyce" - linie rozchodzą się: jeden wykres idzie wyraźnie w górę, a drugi w dół.

– Dane BAEL pokazują dość zaskakującą tendencję. Spadek liczby pracowników najemnych w sektorze prywatnym został skompensowany z jednej strony przyrostem samozatrudnionych, ale z drugiej strony też przyrostem pracowników najemnych w sektorze publicznym – zauważa Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR.

– Na pewno negatywnie należy patrzeć na to, że spadło zatrudnienie w sektorze prywatnym i nie udało się odbudować poziomów przedkryzysowych – dodaje.

Zdaniem ekonomisty, jeżeli ta zmiana jest spowodowana wypychaniem pracowników na etacie na działalność ze względu na niższe opodatkowanie, to jest to negatywny trend. Ale może też świadczyć o tym, że jakaś część pracowników, szczególnie wysoko wykwalifikowanych, "bierze sprawy w swoje ręce" i zakłada działalność gospodarczą. Praca jako freelancer zyskuje na popularności, co dodatkowo może wspierać ten trend.

W opinii ekonomisty, do wzrostu liczby samozatrudnionych mógł przyczynić się też Mały ZUS. Przepisy umożliwiające obniżenie składek ZUS dla przedsiębiorców, których przychód nie przekracza 120 tys. zł rocznie, a dochód 60 tys. zł, weszły w życie 1 lutego 2020 roku.

Kolejne miesiące pokażą, czy będziemy mieli do czynienia z trendem przepływu pracowników z zatrudnienia najemnego do samozatrudnienia, ocenia Monika Fedorczuk. Zwraca też uwagę na jeszcze jedno zjawisko - w ostatnim czasie wzrosła liczba osób zatrudnionych w rolnictwie. Być może są to osoby, które w czasie kryzysu straciły dotychczasowe zatrudnienie.

Fedorczuk wskazuje, że liczba zatrudnionych wzrosła w ostatnim czasie o ok. 100 tys. osób, a to już dla niej podstawa do postawienia "ostrożnej tezy", że "niskie bezrobocie rejestrowane nie jest wystarczającym powodem do twierdzenia, że Polska doskonale poradziła sobie z wyzwaniami rynku pracy".

Jeśli zaś chodzi o zmianę formy współpracy na B2B, przedstawicielka Lewiatana twierdzi, że jest to sytuacja, w której osoba fizyczna traci poczucie bezpieczeństwa wynikające z zapewnienia stałego źródła dochodów. Zaznacza jednak, że dla pracodawcy to także duże ryzyko, że współpracownik – niezwiązany w sposób stały – gdy tylko znajdzie korzystniejszą ofertę, odejdzie do innego pracodawcy.

Zaznacza, że w przypadku poprawy sytuacji odzyskanie takiego pracownika będzie niemożliwe lub bardzo kosztowne.

Jak było przed pandemią?

Już przed pandemią Polska należała do liderów w Unii Europejskiej pod względem samozatrudnienia. Stosunek samozatrudnionych do wszystkich pracujących wynosił w naszym kraju ponad 17 proc. Mowa zarówno o osobach, które zatrudniają pracowników, jak i o takich, które nikogo nie zatrudniają i po prostu pracują na własny rachunek. Przy czym tych drugich było w Polsce znacznie więcej, bo aż 78 proc.

Jeśli przyjrzymy się poszczególnym regionom, okazuje się, że najwięcej samozatrudnionych w stosunku do wszystkich pracowników jest w województwach podlaskim (24 proc.), lubelskim (23 proc.), świętokrzyskim (23 proc.) oraz małopolskim (20 proc.). Najmniej zaś w województwie śląskim (11 proc.).

Najmniej chronieni

Ze śmieciówkami i samozatrudnieniem od lat walczą chociażby związki zawodowe. "Solidarność" od dawna wnosi, by wszystkie umowy cywilnoprawne, w tym umowy o dzieło (od których obecnie nie odprowadza się żadnych składek do ZUS) były w pełni oskładkowane.

Związkowcy chcą też, by osoby samozatrudnione lub osoby mające umowę zlecenie, ale współpracujące z jednym tylko pracodawcą, przechodziłyby automatycznie z umów cywilnych na umowy o pracę decyzją administracyjną inspektora pracy.

- Zdajemy sobie sprawę, że młodym osobom na samozatrudnieniu wydaje się, że dobrze wybrały, bo więcej pieniędzy zostaje im w kieszeni, oszczędzają na ZUS, ale to jest krótkowzroczne. Kryzys, który obecnie mamy doskonale to uwypuklił. Poza tym, przechodząc z samozatrudnienia na umowy o pracę, będą nie tylko lepiej chronieni, zyskają wszystkie przywileje pracownicze jak prawo do urlopu, ale też odbiorą emeryturę z ZUS, a nie z opieki społecznej. Patrzymy na interes całego społeczeństwa - mówił w ub. roku Jarosław Lange, szef wielkopolskiej NSZZ "Solidarność".

- Samozatrudnieni i osoby na umowach cywilnoprawnych najczęściej nie mają żadnej ochrony przed nagłym zerwaniem kontraktu, przed zwolnieniem - tłumaczyła prof. Monika Gładoch, ekspert rynku pracy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(103)
20:19 29
3 lata temu
To.
Romuald
3 lata temu
głównie na śmieciówki wypycha się kobiety, aby nie mogły mieć dzieci i nie mogły pójśc na macieżyński ot i przyczyna niżu demograficznego
nina
3 lata temu
tak prowadzą hotele restauracje wynajmują gościom kwatery są przewodnikami tatrzańskimi ratownikami górskimi aktorami właścicielami teatrów rolnikami i przedsiębiorcami sprzedającymi warzywa mięso pieczarki hotelom i restauracjom na wesela stypy chrzty osiemnastki imieniny itd.itp i tylko mam jedno pytanie jaki zakład psychiatryczny opuścił autor tekstu
nina
3 lata temu
tak prowadzą hotele restauracje wynajmują gościom kwatery są przewodnikami tatrzańskimi ratownikami górskimi aktorami właścicielami teatrów rolnikami i przedsiębiorcami sprzedającymi warzywa mięso pieczarki hotelom i restauracjom na wesela stypy chrzty osiemnastki imieniny itd.itp i tylko mam jedno pytanie jaki zakład psychiatryczny opuścił autor tekstu
Pol
3 lata temu
Coraz wiecej traci prace coraz wiecej biedy bo nasi pracidawcy wola zatrudbiac kogo innego wiadomo z kad wyzysk i bieda
...
Następna strona