Połowa lotnisk w Polsce pod kreską. "Jeszcze na siebie nie zarabiamy"
Bądźmy wymagający wobec prezesów lotnisk, aby ten wynik finansowy był jak najlepszy. Ale pamiętajmy, że deficytowe lotniska pełnią też inną funkcję - mówi money.pl dr Anna Midera, prezes Portu Lotniczego w Łodzi i Związku Regionalnych Portów Lotniczych. Pytamy również o dopłaty na "promocję regionu" dla tanich linii i przyszłość po otwarciu CPK.
Marcin Walków, money.pl: Czy stać nas na nierentowne lotniska regionalne?
Dr Anna Midera, prezes Portu Lotniczego w Łodzi i Związku Regionalnych Portów Lotniczych: Więcej niż połowa działających dziś międzynarodowych lotnisk regionalnych w Polsce to porty deficytowe. My jeszcze na siebie nie zarabiamy, bo mamy za mało pasażerów. Przy aktualnych kosztach stałych, które w ostatnich latach znacznie wzrosły, aby zacząć zarabiać i samofinansować własną infrastrukturę, powinniśmy obsłużyć ok. 1,5 mln podróżnych.
W przypadku Portu Lotniczego w Łodzi wzrost liczby pasażerów już o 200 tys. powoduje spadek deficytu o około 5 mln zł. To za sprawą wzrostu przychodów wynikających ze wzrostu ruchu pasażerskiego. Planujemy też inwestycje, które zapewnią wzrost i dywersyfikację przychodów w przyszłości, na przykład w fotowoltaikę czy hangary serwisowe (MRO), na które rynek wykazuje obecnie duże zainteresowanie.
Polskie Porty Lotnicze (PPL) we współpracy z lotniskami regionalnymi przygotowują się obecnie do opracowania raportu na temat znaczenia i roli portów regionalnych dla gospodarki narodowej. Zakładam, że taka analiza pokaże, jaki jest wkład w rozwój gospodarki, turystyki, biznesu okołolotniczego. To będą konkretne liczby, które - jestem przekonana - będą argumentem dla sceptyków, którzy uważają, że takie lotniska są niepotrzebne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Lotniska nie mogą na nich zarabiać". Ekspert o filozofii tanich linii lotniczych
Czy na lotnisko powinniśmy zatem patrzeć jak na biznes, czy bardziej jak na most lub drogę, od których nikt nie oczekuje, że na koniec roku wypracują zysk?
Bądźmy wymagający wobec prezesów lotnisk - aby ten wynik finansowy był jak najlepszy. Ale pamiętajmy, że deficytowe lotniska pełnią też inną funkcję. Istotne jest, aby postrzegać je jako krytyczną infrastrukturę dla rozwoju gospodarczego i społecznego regionów.
Proszę spojrzeć na nie z perspektywy katalizatora rozwoju lokalnych gospodarek, które budują wzrost gospodarczy całego kraju. Lotniska w Polsce są kluczowymi elementami infrastruktury transportowej Polski. Zapewniają nie tylko łączność z innymi regionami kraju, ale także z całym światem, co jest niezbędne do rozwoju gospodarki opartej na wiedzy i technologii. Inwestycje w infrastrukturę lotniskową przyczyniają się do wzrostu produktu krajowego brutto (PKB) regionu, przyciągają inwestorów i zwiększają zatrudnienie. Konkurencyjny i wydajny transport lotniczy ma istotne znaczenie dla wzrostu gospodarczego Europy, ponieważ lotnictwo przyczynia się do wzrostu handlu i rozwoju turystyki, promuje mobilność w Unii Europejskiej (UE) i tworzy nowe miejsca pracy.
Lotniska regionalne do duży pracodawca na lokalnym rynku. Lotnisko w Łodzi daje np. zatrudnienie dla ponad 250 osobom. Ale osób, które pracują dzięki działalności, którą prowadzimy, jest ponad trzykrotnie więcej – począwszy od Straży Granicznej, służb celnych, firm usługowych dedykowanych pasażerom po renomowaną szkołę lotniczą – Bartolini Air. Jest wiele biznesów, których by nie było, gdyby nie było lotniska. I nie chcę, by to zabrzmiało jak usprawiedliwianie deficytowości.
Mniejsze regionalne lotniska realizują także inne zadania, oparte o koncepcję społecznej odpowiedzialności biznesu, gdzie w dużej mierze uwzględniają w swojej działalności liczne interesy społeczne.
Na przykład?
Przykład lotniska w Łodzi pokazuje, że organizujemy wycieczki edukacyjne, wydarzenia biznesowe, akcje charytatywne tj. lądowanie Mikołaja w Łodzi, koncerty muzyczne czy np. od połowy kwietnia tego roku cykl galerii artystycznych prezentujących sztukę wybranych artystów z Polski. Terminal to duża otwarta przestrzeń, 10-15 minut od centrum miasta, z dobrym dostępem komunikacją miejską. Poza funkcją dedykowaną zadaniom lotniskowym możemy pełnić np. rolę edukatora kultury.
Czy lotniska regionalne mogą istnieć bez przetargów na "promocję regionu", czyli dopłat do otwierania połączeń z lotnisk regionalnych? To patologia rynku czy po prostu inaczej nie będzie?
Tak działa rynek. Wielu krytyków, głównie tych którzy zajmują się działalnością lotniczą "z daleka" stawia tezę, że rynek jest chory i tak nie powinno być. Linie lotnicze jednak to już zupełnie inne przedsiębiorstwa niż te sprzed dekady. Po pierwsze liczba ich klientów, do których mają bezpośredni dostęp wielokrotnie wzrosła. A nowoczesne narzędzia marketingowe i komunikacji pozwalają im sprawnie i bezpośrednio docierać do pasażerów z całej Europy.
Dlatego też usługa, którą świadczą, związana z promocją miast i regionów jest wyjątkowo skuteczna. Nie dość, że dostarcza lokalnym gospodarkom rzeszę turystów, przyciągając ich na różne wydarzenia organizowane przez samorządy, to pozwala równocześnie na rozwój lotnisk, dzięki efektowi skali. To skuteczniejsze niż billboardy czy reklamy w gazetach. Trzeba to wykorzystać i z tego czerpać. Bo gdy ta promocja miasta za pośrednictwem połączeń ma miejsce, to widać dynamiczny wzrost lokalnych gospodarek.
Jaka przyszłość czeka lotnisko w Łodzi po otwarciu Centralnego Portu Komunikacyjnego?
Zakładamy, że nowe lotnisko powstanie za około dekadę. Dla nas jest to projekt analogiczny do dzisiejszego Lotniska Chopina, tyle że większego z możliwościami dalszego rozwoju i zbliżony do Łodzi o 40 km. Zatem tak jak oddziałuje na nas dzisiaj Lotnisko Chopina, taki sam będzie wpływ "Chopina bis".
Dużo zależy też od tego, jakie będą ostatecznie plany dla nowego lotniska w kontekście obsługi ruchu niskokosztowego i czarterowego, a także czy liniom tym będzie się opłacało z niego korzystać. Jeżeli ten udział w CPK wyniesie około 20 proc., tak jak obecnie się to zapowiada, to dla nas nie powinno to stanowić dużego problemu, nawet gdy część tego ruchu od nas miałaby odejść.
Specyfiką tego rynku jest to, że pasażerowie naprawdę polubili lotniska regionalne. Zrobiliśmy wewnętrzne badanie i okazuje się, że po wprowadzeniu połączeń z Łodzi tj. Alicante, Malaga czy Bergamo, osoby, które wcześniej nie latały, zdecydowały się na to. Bo mają blisko, a lotnisko nie jest za duże, więc nie wydaje im się czymś trudnym.
Również ci, którzy już latali, podróżują częściej, bo jest im bliżej i taniej, nawet na tzw. wypad weekendowy (city break). Tacy pasażerowie nie będą decydować się na lot z dużego hubu. Oni będą latać bezpośrednio z portów regionalnych. Dlatego z tej perspektywy nie obawiam się lotniska w Baranowie.
Przygotowujemy się na nowe możliwości, o których już wspominałam. Rynek jest bardzo zainteresowany usługami serwisowania samolotów. W Polsce jest 15 lotnisk międzynarodowych, na których mogą być i są oferowane takie usługi. Samolotów jest coraz więcej, więc zapotrzebowanie będzie rosnąć. I my, prowadząc taką działalność, będziemy mieć również dodatkowe przychody z opłat za starty i lądowania, najmu hangarów itd.
Ale jest jeszcze jedna rzecz, o której warto nie zapominać. To wymiar geopolityczny. Nie wiemy, co się wydarzy w przyszłości. Lotniska są infrastrukturą krytyczną, o którą powinniśmy dbać. Zarówno lokalnie (w naszym przypadku ciężar w 96 proc. spoczywa na samorządzie), ale i z perspektywy administracji centralnej. To jest dziś bardzo istotny temat.
Rozmawiał Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl