Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
MondayNews
|
aktualizacja

Ponad połowa Polaków kupiłaby samochód elektryczny. Gdyby kosztował tyle co spalinowy

16
Podziel się:

Ponad 60 proc. Polaków chciałoby mieć samochód elektryczny. Chęć posiadania deklarują przede wszystkim osoby zarabiające miesięcznie co najmniej 7 tys. zł netto i mieszkańcy największych polskich miast.

Ponad połowa Polaków kupiłaby samochód elektryczny. Gdyby kosztował tyle co spalinowy
Polacy podejmując decyzje zakupowe dotyczące pojazdu, najczęściej kierują się ceną. (MondayNews)

Jak wynika z najnowszego sondażu, obecnie już 61 proc Polaków deklaruje chęć bycia posiadaczem samochodu elektrycznego. Przeciwnego zdania jest 35,6 proc. rodaków, a 3,4 proc. jest niezdecydowanych.

Jak zauważają eksperci z platformy analityczno-badawczej UCE Research, zwolenników posiadania tego typu pojazdów jest niemal dwa razy więcej niż przeciwników. To świadczy o tym, że jako społeczeństwo coraz częściej o nich myślimy, chociaż większości z nas stanowczo nie stać na ich zakup.

– Samochody elektryczne mają wiele zalet. Są całkowicie bezemisyjne w zakresie CO2 i znacznie ograniczają wytwarzanie pyłów przyczyniających się do powstania smogu. Ma to istotne znaczenie dla społeczeństwa, którego świadomość ekologiczna rośnie. Użytkownicy EV mogą ponadto korzystać z licznych przywilejów, takich jak jazda po buspasach czy darmowe parkowanie w centrach miast – mówi Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.

Jednak oprócz wielu zalet, są też poważne przeszkody, które wciąż nie pozwalają swobodnie korzystać z takiego rozwiązania, co podkreślają autorzy badania. O ile koszty zakupu powinny zacząć powoli spadać, bo mechanizmy rynkowe pomału wymuszają obniżki na producentach, to poważną bolączką wciąż może pozostawać niedostateczna ilość ogólnodostępnych ładowarek.

Polacy zdają sobie sprawę ze słabej infrastruktury i nawet jeśli mają pieniądze na zakup elektryka, to rezygnują z niego. Trudno przecież się poruszać bez zabezpieczenia w tej kwestii. W takiej sytuacji samochód staje się nieużyteczny i może być jedynie drogim gadżetem, którym nawet trudno się pochwalić, skoro stoi w garażu.

Zobacz także: "Galopada cen" na rynku nieruchomości. Rząd zamierza temu przeciwdziałać

– Pojazdy elektryczne zapewniają też wysoki poziom komfortu, dynamiczne i płynne przyspieszenie, a dzięki mniejszej liczbie ruchomych części w układzie napędowym są bardzo niezawodne. To wszystko sprawia, że elektromobilność po prostu się opłaca i coraz więcej osób ma tego świadomość – dodaje ekspert z PSPA.

Z badania wynika również, że posiadaczami samochodów elektrycznych chcą być przede wszystkim rodacy zarabiający od 7 do blisko 9 tys. zł i powyżej tej kwoty – odpowiednio 77,7 proc. i 75,5 proc. Natomiast wśród osób, które nie ujawniają poziomu swoich zarobków, 43,3 proc. wykazuje taką chęć. W opinii ekspertów to właśnie pokazuje, że elektryki pozostają dostępne głównie dla zamożnych Polaków. A powinny być w zasięgu ręki także innych osób, którym zależy na korzystaniu z ekologicznych rozwiązań.

– Polacy podejmując decyzje zakupowe dotyczące pojazdu, najczęściej kierują się ceną, zamiast całkowitymi kosztami posiadania, a to błędne podejście. Ponadto nie wszyscy wiedzą o tym, że nabywcy samochodów zeroemisyjnych mogli w ubiegłym roku uzyskać dopłatę do zakupu, a według zapowiedzi subsydia zostaną ponownie udostępnione w roku bieżącym. Dodatkowo EV są zwolnione z akcyzy i zapewniają wyższe odpisy amortyzacyjne – komentuje ekspert z PSPA.

Badanie wykazało też, że najwięcej osób deklarujących chęć posiadania samochodu elektrycznego żyje w miastach liczących ponad 500 tys. mieszkańców – 67 proc. Z kolei najmniej zainteresowanych mieszka na wsiach i w miejscowościach do 5 tys. ludności – 56,8 proc. Według ekspertów z UCE Research, to oczywiste, że w wielkich aglomeracjach świadomość zalet posiadania takiego pojazdu jest większa. To nie tylko kwestia komfortu, ale przede wszystkim aspekty ekologiczne.

– Do wyników sondażu można odnieść rozmieszczenie infrastruktury ładowania. Obecnie stacje publiczne funkcjonują głównie w dużych miastach. Jak wynika z raportu PSPA "Polish EV Outlook 2020", w Warszawie funkcjonuje aż 67 proc. wszystkich ładowarek woj. mazowieckiego, w Katowicach – 42 proc. śląskiego, a w Gdańsku – 48 proc. pomorskiego – podaje Maciej Mazur.

Ponadto ankietowani stwierdzili, że gdyby samochody elektryczne były w cenie aut z silnikami tradycyjnymi, to 51,4 proc., kupiłoby je. Z kolei 20,2 proc. i tak wybrałoby tradycyjne pojazdy. 16,6 proc. respondentów nie zajęło stanowiska w tej kwestii, a dla 11,8 proc. nie ma to kompletnie żadnego znaczenia.

– Wyniki są dość optymistyczne dla branży. Skoro co drugi Polak chciałby kupić samochód elektryczny, to producenci powinni sprawniej pracować nad tym, żeby ich ceny widocznie spadały. Gdy będą więcej sprzedawać swoich produktów, a klienci częściej ich użytkować, to państwo też będzie musiało sprawniej reagować w zakresie infrastruktury. I wtedy koło się zamknie – podsumowują autorzy badania.

Sondaż został przeprowadzony w połowie maja br. metodą CAWI przez UCE Research i Syno Poland wśród 1122 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
MondayNews
KOMENTARZE
(16)
WYRÓŻNIONE
Slawo
3 lata temu
Co do elektryków to mniej części nie oznacza mniejszego kosztu użytkowania. Tylko wyspecjalizowane serwisy. Samochód dobę stoi uziemiony zanim elekteyk do niego podejdzie. Głypich klocków hamulcowych bez elektryka i elektronika nie wymienisz. Sama elektronika czyli nienaprawialna, żywotność aku na poziomie 6,7 lat czyli auto jednorazowe. Przywilej wjazdu do centrów? A na co mi tam bo ogarnięci ekologicznym szałek urzędnicy, zlikwidowali miejsca parkingowe, a po tym sklepy i inne rzeczy zlikwidowały się same. Teraz zima. Dla czego zasięg tego elektro śmiecia podaje się w/g wyimaginowanej normy na 160 ok kilometrów, a nie właściwości miejscowych klimatu? No ile wynosi zasięg przy minus 10? Czemu nie podaje się dopuszczalnej ilości cykli ładowania? W buty sobie wsadźcie elektryki.
Alexy
3 lata temu
Ponad połowa Polaków nie ma bladego pojęcia o kosztach eksploatacji. Do niskich zaliczymy ubezpieczenie, cenę za parkowanie. Koszty szybkich ładowarek są już astronomiczne, nawet w abonamencie, koszty wymiany baterii (max po 150 tys km) są już kosmiczne (taniej kupić jest nowy silnik V8 ze skrzynią G9 Mercedesa. ładowane z gniazdka owszem, jak masz bardzo dużo czasu (noc lub postój w godzinach pracy pod firmą). Nie kupiłbym elektryka, gdyby nawet był 2 x tańszy od auta z napędem spalinowym. Ciekawe gdzie ta ankieta byłą robiona? Chyba na przystanku tramwajowym wśród ludzi, którzy nie mają swojego samochodu, a co za tym idzie bladego pojęcia o mobilności. Elektryki to moda dla bardzo zamożnych ludzi, nie są w chwili obecnej żadną alternatywa dla samochodów z napędem konwencjonalnym. Zarabiam około 3000 € netto miesięcznie i na elektryka mnie nie stać.
adam
3 lata temu
Dla samochodów za standard przyjmuje się około 900 cykli ładowania, przy czym pełen cykl ładowania definiuje się jako naładowanie baterii do 100 procent lub dwa ładowania po 50 procent. Dla większości pojazdów 900 cykli ładowania przekłada się na 240-300 tysięcy przejechanych kilometrów... Poprosiłem o szacunkowy koszty wymiany baterii w Nissanie Leaf z 2018 roku, o pojemności akumulatorów 40 kWh. Egzemplarz z przebiegiem 56 tys. km, w wersji Acenta, kosztuje nawet 89 tys. zł. Orientacyjny koszt wymiany zestawu akumulatorów to 60-70 tys. zł.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (16)
póknijtasięwg...
3 lata temu
Elektryk w produkcji jest tańszy od spaliniaka, bo jest prostszy w konstrukcji, zawiera mniej części, które nie są tak pracochłonne w wykonaniu jak w aucie na benzynę. Producentów z ceną pogięło, bo sobie chcą odbić cenę badań i wdrożenia, dlatego auta elektryczne są takie drogie, bo nowość i trzeba zapłacić za nowy projekt. Ciekawe jakby producentom od przyszłego roku zakazano całkowicie sprzedaży osobowych aut spalinowych. Czy tez by tak walili cenę, gdy alternatywą mogła być zerowa sprzedaż. Wtedy by się okazało, że elektryk kosztuje 1/3 spaliniaka i nikt by nie pitolił że jest tańszy w eksploatacji, dlatego musi być absurdalnie drogi w zakupie. Teraz cena wytworzenia jest mniejsza niż auta spalinowego, a sprzedaży wielokrotnie wyższa. Absurd, ale to sami politycy zrobili, dając czas w ustawie, bo lobby motoryzacyjne działa w najlepsze. Kiedyś panel lcd 14 cali kosztował 5-6k, teraz tylko używany za 20 zł, bo producenci zarobili. Tylko barany kupują teraz elektryki, bo cena powinna być przynajmniej połowę niższa. Równie dobrze można sobie złote klamki do kibla założyć, tylko po co?
poknijtasięwg...
3 lata temu
Elektryk w produkcji jest tańszy od spaliniaka, bo jest prostszy w konstrukcji, zawiera mniej części, które nie są tak pracochłonne w wykonaniu jak w aucie na benzynę. Producentów z ceną pogięło, bo sobie chcą odbić cenę badań i wdrożenia, dlatego auta elektryczne są takie drogie, bo nowość i trzeba zapłacić za nowy projekt. Ciekawe jakby producentom od przyszłego roku zakazano całkowicie sprzedaży osobowych aut spalinowych. Czy tez by tak walili cenę, gdy alternatywą mogła być zerowa sprzedaż. Wtedy by się okazało, że elektryk kosztuje 1/3 spaliniaka i nikt by nie pitolił że jest tańszy w eksploatacji, dlatego musi być absurdalnie drogi w zakupie. Teraz cena wytworzenia jest mniejsza niż auta spalinowego, a sprzedaży wielokrotnie wyższa. Absurd, ale to sami politycy zrobili, dając czas w ustawie, bo lobby motoryzacyjne działa w najlepsze. Kiedyś panel lcd 14 cali kosztował 5-6k, teraz tylko używany za 20 zł, bo producenci zarobili. Tylko barany kupują teraz elektryki, bo cena powinna być przynajmniej połowę niższa. Równie dobrze można sobie złote klamki do kibla założyć, tylko po co?
mario
3 lata temu
"Użytkownicy EV mogą ponadto korzystać z LICZNYCH PRZYWILEJÓW, takich jak jazda po buspasach czy darmowe parkowanie w centrach miast ". Przywileje potwornie liczne. Zwłaszcza bus-pasy które są w każdym mieście.
facepalm
3 lata temu
Naprawdę? A gdzie te auta będą ładować, bo ładowarek brak. W Norwegii już wiedzą czym pachnie jeżdżenie teslami (afera z wolnym ładowaniem i szybkim spadkiem pojemności akumulatorów). Elektryki to ślepy zaułek. Nawet facet co przewidział krach odnośnie papierów dłużnych od kredytów hipotecznych, gra już przeciwko Tesli.
hehe
3 lata temu
te elektryki to ślepa uliczka , a prad do tych niby zeroemisyjnych aut to skad? ano z elektrowni opalanej weglem brunatnym he he