Jak wynika z najnowszego sondażu, obecnie już 61 proc Polaków deklaruje chęć bycia posiadaczem samochodu elektrycznego. Przeciwnego zdania jest 35,6 proc. rodaków, a 3,4 proc. jest niezdecydowanych.
Jak zauważają eksperci z platformy analityczno-badawczej UCE Research, zwolenników posiadania tego typu pojazdów jest niemal dwa razy więcej niż przeciwników. To świadczy o tym, że jako społeczeństwo coraz częściej o nich myślimy, chociaż większości z nas stanowczo nie stać na ich zakup.
– Samochody elektryczne mają wiele zalet. Są całkowicie bezemisyjne w zakresie CO2 i znacznie ograniczają wytwarzanie pyłów przyczyniających się do powstania smogu. Ma to istotne znaczenie dla społeczeństwa, którego świadomość ekologiczna rośnie. Użytkownicy EV mogą ponadto korzystać z licznych przywilejów, takich jak jazda po buspasach czy darmowe parkowanie w centrach miast – mówi Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.
Jednak oprócz wielu zalet, są też poważne przeszkody, które wciąż nie pozwalają swobodnie korzystać z takiego rozwiązania, co podkreślają autorzy badania. O ile koszty zakupu powinny zacząć powoli spadać, bo mechanizmy rynkowe pomału wymuszają obniżki na producentach, to poważną bolączką wciąż może pozostawać niedostateczna ilość ogólnodostępnych ładowarek.
Polacy zdają sobie sprawę ze słabej infrastruktury i nawet jeśli mają pieniądze na zakup elektryka, to rezygnują z niego. Trudno przecież się poruszać bez zabezpieczenia w tej kwestii. W takiej sytuacji samochód staje się nieużyteczny i może być jedynie drogim gadżetem, którym nawet trudno się pochwalić, skoro stoi w garażu.
– Pojazdy elektryczne zapewniają też wysoki poziom komfortu, dynamiczne i płynne przyspieszenie, a dzięki mniejszej liczbie ruchomych części w układzie napędowym są bardzo niezawodne. To wszystko sprawia, że elektromobilność po prostu się opłaca i coraz więcej osób ma tego świadomość – dodaje ekspert z PSPA.
Z badania wynika również, że posiadaczami samochodów elektrycznych chcą być przede wszystkim rodacy zarabiający od 7 do blisko 9 tys. zł i powyżej tej kwoty – odpowiednio 77,7 proc. i 75,5 proc. Natomiast wśród osób, które nie ujawniają poziomu swoich zarobków, 43,3 proc. wykazuje taką chęć. W opinii ekspertów to właśnie pokazuje, że elektryki pozostają dostępne głównie dla zamożnych Polaków. A powinny być w zasięgu ręki także innych osób, którym zależy na korzystaniu z ekologicznych rozwiązań.
– Polacy podejmując decyzje zakupowe dotyczące pojazdu, najczęściej kierują się ceną, zamiast całkowitymi kosztami posiadania, a to błędne podejście. Ponadto nie wszyscy wiedzą o tym, że nabywcy samochodów zeroemisyjnych mogli w ubiegłym roku uzyskać dopłatę do zakupu, a według zapowiedzi subsydia zostaną ponownie udostępnione w roku bieżącym. Dodatkowo EV są zwolnione z akcyzy i zapewniają wyższe odpisy amortyzacyjne – komentuje ekspert z PSPA.
Badanie wykazało też, że najwięcej osób deklarujących chęć posiadania samochodu elektrycznego żyje w miastach liczących ponad 500 tys. mieszkańców – 67 proc. Z kolei najmniej zainteresowanych mieszka na wsiach i w miejscowościach do 5 tys. ludności – 56,8 proc. Według ekspertów z UCE Research, to oczywiste, że w wielkich aglomeracjach świadomość zalet posiadania takiego pojazdu jest większa. To nie tylko kwestia komfortu, ale przede wszystkim aspekty ekologiczne.
– Do wyników sondażu można odnieść rozmieszczenie infrastruktury ładowania. Obecnie stacje publiczne funkcjonują głównie w dużych miastach. Jak wynika z raportu PSPA "Polish EV Outlook 2020", w Warszawie funkcjonuje aż 67 proc. wszystkich ładowarek woj. mazowieckiego, w Katowicach – 42 proc. śląskiego, a w Gdańsku – 48 proc. pomorskiego – podaje Maciej Mazur.
Ponadto ankietowani stwierdzili, że gdyby samochody elektryczne były w cenie aut z silnikami tradycyjnymi, to 51,4 proc., kupiłoby je. Z kolei 20,2 proc. i tak wybrałoby tradycyjne pojazdy. 16,6 proc. respondentów nie zajęło stanowiska w tej kwestii, a dla 11,8 proc. nie ma to kompletnie żadnego znaczenia.
– Wyniki są dość optymistyczne dla branży. Skoro co drugi Polak chciałby kupić samochód elektryczny, to producenci powinni sprawniej pracować nad tym, żeby ich ceny widocznie spadały. Gdy będą więcej sprzedawać swoich produktów, a klienci częściej ich użytkować, to państwo też będzie musiało sprawniej reagować w zakresie infrastruktury. I wtedy koło się zamknie – podsumowują autorzy badania.
Sondaż został przeprowadzony w połowie maja br. metodą CAWI przez UCE Research i Syno Poland wśród 1122 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.