Przewoźnicy protestują, ponieważ m.in. nie zgadzają się na rywalizację z ukraińskimi firmami, które realizują przewozy po niższych stawkach. Ukraińcy mogą sobie pozwolić na niższe ceny, bo np. prowadzenie działalności w Polsce jest dużo kosztowniejsze niż w Ukrainie. W wyjątkowej sytuacji wojny ukraińskie ciężarówki obowiązują też złagodzone wymogi dot. przewozu towarów na terenie Unii Europejskiej.
Polscy transportowcy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli.
Sytuację stara się załagodzić resort infrastruktury. We wtorek (5 grudnia) w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów opublikowano opisu projektu nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który wprowadza nowy zakaz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protest na granicy. Zakaz z myślą o spedytorach i nadawcach towarów
"Projekt ustawy zakłada: wprowadzenie przepisów zakazujących zlecania krajowego i międzynarodowego przewozu drogowego oraz przewozu kabotażowego (zarobkowego - przyp. red.) podmiotowi nieuprawnionemu, w szczególności nieposiadającemu wymaganego zezwolenia lub licencji" - napisano w opisie projektu.
Resort podał, że celem noweli jest uregulowanie zasad zlecania wymienionych rodzajów transportu przez podmioty, które wykonują "inne czynności związane z przewozem", w szczególności przez spedytorów i nadawców towarów.
Projekt ustawy ponadto przewiduje, że w okresie obowiązywania umowy między Unią Europejską a Ukrainą w sprawie transportu drogowego towarów, wykonywanie międzynarodowego przewozu drogowego rzeczy na terytorium Polski w zakresie przewozu dwustronnego pomiędzy Polską a Ukrainą lub tranzytu przez Polskę przez podmiot mający siedzibę w Ukrainie, wymaga uzyskania zezwolenia ministra właściwego do spraw transportu. Niedostosowanie się do wymogów ma - w myśl dokumenty - być karane finansowo.
Unijna komisarz reaguje na blokadę granicy z Ukrainą
Protest polskich przewoźników powoduje, że przed kilkoma przejściami tworzą się korki o długości kilkudziesięciu kilometrów. Ukraińscy kierowcy czekają w nich nawet ponad tydzień. Sprawa nie została niezauważona przez Komisję Europejską.
Adina Vălean, komisarz UE ds. transportu, niedawno w rozmowie z RMF FM stwierdziła, że sytuacja jest "nie do zaakceptowania". Co więcej, urzędniczka zagroziła rozpoczęciem procedury wobec Polski ws. naruszenia unijnego prawa, która może zakończyć się w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Po stronie polskich władz nie ma dobrej woli, żeby znaleźć rozwiązanie, jest kompletny brak zaangażowania po stronie władz w Polsce - powiedziała Adina Vălean. - Popieram prawo do protestu, ale Ukraina, która jest w stanie wojny, nie może być ich zakładnikiem poprzez całkowite zablokowanie jej zewnętrznej granicy - podkreśliła.