Przekuć katastrofę w sukces. "Rosja, Ukraina i Europa próbują manipulować Trumpem"
Kijów i jego zachodni sojusznicy będą próbować przekształcić katastrofę, którą niemal okazał się szczyt Trump-Putin na Alasce, w sukces – ocenił Gideon Rachman, główny komentator polityki zagranicznej w "Financial Times". Jego zdaniem Rosja, Ukraina i Europa "próbują manipulować" prezydentem USA, grając w grę pochlebstw.
"Najgorszego udało się uniknąć. Ale i tak było bardzo źle" – ocenił publicysta brytyjskiego dziennika "Financial Times". Jak wyjaśnił, dobrą wiadomością jest to, że rozmowa między prezydentem USA Donaldem Trumpem i przywódcą Rosji Władimirem Putinem nie zakończyła się ogłoszeniem porozumienia pokojowego. To sprawiło, że "Ukraina nie znalazła się w potencjalnie katastrofalnej sytuacji, w której musiałaby odrzucić umowę, na którą zgodził się Trump" – zauważył Rachman.
W jego ocenie, choć Putin po spotkaniu wydawał się zadowolony, gdyż amerykański przywódca wycofał się z zaostrzenia sankcji wobec Rosji, to jednak szczyt na Alasce stał się dla niego "straconą szansą". Publicysta stwierdził, że "niejednoznaczny charakter rezultatu, brak uzgodnionego tekstu, daje Europejczykom i Ukraińcom okazję do próby ukształtowania sposobu myślenia Trumpa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczyt na Alasce. "Putinowi zaczyna palić się grunt pod nogami"
Trumpowi trzeba schlebiać. Wiedzą tu i Putin, i europejscy liderzy
Rachman zwrócił uwagę, że Putin zdawał sobie z tego sprawę, gdyż podczas konferencji prasowej wyraźnie ostrzegł stronę ukraińską i jej europejskich sojuszników, aby "nie utrudniali" procesu pokojowego.
"W rzeczywistości Rosja, Europa i Ukraińcy pod europejskim patronatem mają teraz ten sam podręcznik postępowania z Trumpem. Strategia polega na tym, by schlebiać prezydentowi USA, ulegać jego obsesjom i nigdy mu się nie sprzeciwiać" – wyjaśnił komentator "FT".
Jako przykład zastosowania tej strategii przez Putina dziennikarz wskazał słowa, które padły z jego ust na Alasce, że wojna na Ukrainie nigdy by nie wybuchła, gdyby to Trump, a nie Joe Biden, został prezydentem USA w 2022 r.
Publicysta przypomniał, że zdaniem rosyjskiego przywódcy fundamentalną przyczyną konfliktu były aspiracje Kijowa, by być suwerenną demokracją poza dominacją Moskwy. "Putin wspomniał również o potrzebie »sprawiedliwej równowagi bezpieczeństwa«, w Europie. Brzmiało to jak nawiązanie do żądań Moskwy z 2021 roku dotyczących wycofania sił NATO z państw bałtyckich i Polski" – ocenił.
Europa i Ukraina grają w grę pochlebstw
W opinii Rachmana także Europa i Ukraina grają w grę pochlebstw dla Trumpa. Ma o tym świadczyć wiadomość na kanale X, w której prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po rozmowie z amerykańskim przywódcą wyraził mu wdzięczność i zapowiedział gotowość do udziału w trójstronnym szczycie, na co Putin zapewne się nie zgodzi. Podobne podziękowania dla prezydenta USA przekazał na portalu społecznościowym prezydent Finlandii Alexander Stubb, którego komentator określił mianem "prawdopodobnie czołowego europejskiego zaklinacza Trumpa".
"Najwyraźniej rzucony mimochodem komentarz Trumpa, że Stany Zjednoczone mogą jednak zaangażować się w zagwarantowanie bezpieczeństwa Ukrainy, to właśnie to, co Europejczycy będą chcieli uczynić najważniejszym wnioskiem z Anchorage" – napisał dziennikarz. Dodał, że Ukraina i jej europejscy sojusznicy mają nadzieję, że "ciepłe uczucie, które Trump najwyraźniej czuł po spotkaniu z Putinem, zgaśnie".