Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Po wtorkowej rozmowie Trump-Putin można powiedzieć, posługując się cytatem z "Lamparta" Giuseppe Tomasiego di Lampedusy, że "jeśli chcemy, by wszystko zostało, jak jest, wszystko musi się zmienić".
Niewiele się zmieniło
Tak naprawdę to ta rozmowa dla rynków finansowych nie miała znaczenia. Wiadomo było bowiem, że po niej do świata musi pójść w miarę optymistyczny komunikat. I tak też się stało. W praktyce niewiele się nie zmieniło.
Trudno uznać za potężny sukces zaprzestania na 30 dni ostrzału infrastruktury energetycznej. Rosja już podobno to zrobiła i nie widzę możliwości, żeby Ukraina tego nie uczyniła. W komunikacie mówi się o rozpoczęciu rozmów na temat zawieszenia broni na Morzu Czarnym i kontynuowaniu rozmów o całkowitym zawieszeniu broni i warunków pokoju. Żartobliwym akcentem jest to, że mają być normalizowane stosunki USA-Rosja, co podobno ma zapoczątkować mecz hokejowy między obiema drużynami narodowymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie mówi się wiele o warunkach Rosji, ale agencje informacyjne twierdzą, że Putin żąda zaprzestania dostaw broni i wsparcia wywiadowczego podczas 30 dni ewentualnego zawieszenia broni. Ma to dotyczyć USA i Europy, co dla Europy będzie bardzo trudne. Jeśli się Unia nie zgodzi, to Donald Trump zawsze może powiedzieć: "jak nie chcecie pokoju, to sami sobie radźcie" i nałożyć potężne cła na produkty z Unii Europejskiej albo nawet zagrozić wyjściem USA z NATO.
Korekta na GPW?
Tym jednak będziemy się martwili później. Teraz te skromne, aczkolwiek oczekiwane wyniki rozmów, mogą doprowadzić do jakiejś korekty na Giełdzie Papierów Wartościowych. W końcu potrzeba było tylko pretekstu, żeby gracze mogli zrealizować część zysków po potężnych zwyżkach indeksów. Byłoby to nawet zdrowe. Rynek walutowy sygnalizuje jednak, że rynki po rozmowie Trump-Putin są bardzo spokojne. Kurs EUR/USD lekko rośnie, co umacnia złotego do dolara i nieznacznie do euro.
Wniosek jest prosty - część rozczarowanych inwestorów może sprzedawać, szczególnie że rynek szykuje się już do wygaszania marcowej linii kontraktów na WIG20, a słońce giełd, czyli Wall Street, wraca do spadków. Jednak nadzieja na zawieszenie broni nie zniknęła. Nawet jeśli ktoś nie bardzo w to wierzy, to jest miejsce na grę pod kolejne rozmowy, ustępstwa itp. A nastroje na rynkach są ważniejsze niż realia.
Rzeczywista alternatywa
Poza tym pamiętać trzeba, że na rynkach zapanowała TIARA (There Is A Real Alternative - ang. rzeczywista alternatywa). Wystarczy spojrzeć na indeksy chińskie, tureckie, niemieckie i oczywiście polskie. Wiele wskaźników pokazuje, że pieniądze uciekają z giełd amerykańskich i szukają sobie miejsca w innych, niedocenianych dotychczas miejscach. Trudno o niemieckim indeksie XETRA DAX mówić, że był niedoceniany, ale GPW z pewnością była przez połowę ubiegłego roku w niełasce inwestorów. Ta gra będzie jeszcze trwała, o ile nie dojdzie do potężnej zwady na linii USA-Unia Europejska.
Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion