To koniec tanich zakupów z Chin? Trump wymierza nowy cios. Kolejna może być UE
Amerykańskie cła mogą zakończyć erę tanich zakupów z popularnych chińskich platform, takich jak AliExpress, Temu czy Shein. A to nie koniec, bo kolejny cios w chińskich gigantów e-handlu szykuje Bruksela.
[AKTUALIZACJA: w środę wieczorem polskiego czasu Donald Trump wstrzymał nowe cła na trzy miesiące, ale taryfy na Chiny podniósł do 125 proc.]
Chińskie platformy działające w segmencie tzw. szybkiej mody (ang. fast fashion), czyli głównie chińskie platformy internetowe, które oferują m.in. odzież niezależnych dostawców w najniższych cenach, stały się fenomenem w branży. Europejczycy, w tym także Polacy, bardzo szybko się do nich przekonali. Według jednego z niedawnych badań, chińskie Temu zdobyło w lutym 17,7 mln użytkowników w Polsce, czyli prawie tyle samo co Allegro, które w tym samym czasie miało 17,8 mln użytkowników. AliExpress miało w lutym 9,6 mln użytkowników z Polski, a Shein - 6,7 mln.
Cios Trumpa w Chiny. Tak stracą popularne platformy
Tylko w 2024 roku na unijny rynek spoza Unii Europejskiej trafiło aż 4,6 mld przesyłek o niskiej wartości (do 150 euro). W rok ich liczba się podwoiła, a w dwa lata - potroiła.
Z ubiegłorocznego badania Boston Consulting Group wynika, że w Europie średnio 7 proc. konsumentów, robiących odzieżowe zakupy, sięga po tzw. szybką modę. W Stanach Zjednoczonych oraz na Węgrzech to 12 proc. (najwięcej), a w Polsce - 5 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump wprowadza cła na cały świat. "Zapłacą za to zwykli obywatele"
- Nie ukrywam, że jestem fanką chińskich platform. Możemy tam kupić praktycznie wszystko - od ubrań, po kosmetyki, biżuterię i przydatne przedmioty do domu. Wybór jest ogromny, a ceny nie zwalają z nóg, co coraz częściej zdarza się w "zwykłych" sklepach - mówi w rozmowie z money.pl Sylwia, która przyznaje, że kilka razy w miesiącu kupuje na chińskich platformach.
- Kiedyś było jeszcze tak, że minusem takich zakupów był długi okres oczekiwania na przesyłkę, ale i to się zmienia. Ostatnio zamawiałam akcesoria do telefonu, za które zapłaciłam może z 30 zł i przyszły za tydzień. W Polsce za modne etui i porządną folię ochronną musiałabym zapłacić 200 zł albo i więcej - dodaje mieszkanka Wrocławia.
Już niedługo sytuacja może się jednak diametralnie zmienić. Przypomnijmy, że nowe cła na towary importowane do USA z innych krajów weszły w życie o północy z wtorku na środę czasu amerykańskiego (o godz. 6 w środę czasu polskiego). Wśród nich - łącznie 104-procentowa taryfa na Chiny.
Dotyczy również paczek o niskiej wartości, na czym opierają swoją działalność chińskie platformy e-commerce, takie jak: AliExpress, Temu i Shein. W tym przypadku cło wynosi 90 proc.
Donald Trump zaczął tę grę z Chinami, a włączyć się w nią zamierza Unia Europejska.
Paczki z Chin na celowniku UE
Cła na małe przesyłki i kontrola ich zawartości - to ma być także unijny bat na chińskich gigantów e-handlu.
Do tej pory platformy z Chin wykorzystywały w swojej ekspansji w Europie obowiązujące w Unii wyłączenia z ceł przesyłek o wartości do 150 euro. Wprowadzono je na terenie UE w przeszłości, by ułatwić pracę celnikom i życie konsumentom.
Teraz, jak pisaliśmy już w money.pl, Komisja Europejska chce zniesienia wspomnianego progu bezcłowego, by odebrać przewagi konkurencyjne sprzedawcom detalicznym spoza Wspólnoty i uszczelnić system podatkowy.
- Z perspektywy fiskalnej zniesienie zwolnienia z cła dla przesyłek o niskiej wartości powinno przynieść pozytywny efekt. Takie rozwiązanie powinno przyczynić się także do wyrównania warunków działania przedsiębiorców w UE i spoza UE, a co za tym idzie, wpłynąć na poprawę konkurencyjności na jednolitym rynku. W związku z tym, co do zasady, KAS popiera zniesienie progu 150 euro - mówiła w październiku 2024 roku money.pl wiceszefowa administracji skarbowej Małgorzata Krok.
"Może być łatwiej podjąć radykalne kroki"
Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFakt, tłumaczy, że cła amerykańskie na Chiny bezpośrednio nie wpłyną na ceny towarów w Polsce. Ale pośrednio już tak. Już możemy przygotowywać się, że wiele produktów będzie droższych.
Ceny produktów amerykańskich, które produkowane są w Chinach, będą wyższe w USA, a tym samym producent będzie oczekiwał również wyższych cen m.in. w Europie - mówi money.pl Piotr Juszczyk.
- Po drugie Unia Europejska od dłuższego czasu próbuje sobie poradzić z napływem tanich towarów z Chin. W tych okolicznościach może być łatwiej podjąć bardziej radykalne kroki. Wyższe ceny to nie jest dobra wiadomość dla konsumentów, bo mogą napędzić inflację - dodaje.
Chińscy giganci pod lupą UOKiK
Chińskie platformy od dawna budzą kontrowersje. W ubiegłym roku znalazły się także pod lupą UOKiK, który zareagował na skargi polskich firm. Chodzi głównie o łamanie unijnej dyrektywy Omnibus.
Chroni ona klientów przed nieuczciwymi praktykami stosowanymi przez sprzedawców. Najczęściej dochodziło do nich przed Black Friday, np. niektórzy podnosili ceny, by potem obniżać je w ramach promocji.
W przypadku promocji i reklam dyrektywa nakłada na przedsiębiorców obowiązek informowania o najniższej cenie towaru, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. Polskie firmy przestrzegają przepisów, chińskie - nie.
W październiku 2024 roku prezes UOKiK postawił zarzuty naruszania praw konsumentów przez platformę zakupową Temu. Jeżeli się potwierdzą, Whaleco Technology Limited - irlandzka spółka, która odpowiada za platformę Temu w Polsce - grozi kara do 10 proc. obrotu za każdą zakwestionowaną praktykę.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl