Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

W budownictwie spełnia się najgorszy scenariusz. Czeka nas paraliż

259
Podziel się:

Rośnie oferta niedokończonych domów na sprzedaż, coraz więcej osób rezygnuje z budowy, ponieważ przerosły ich rosnące koszty. Prace wstrzymują również duże firmy wykonawcze, które nie radzą sobie ze wzrostem cen materiałów. Problem dotyka dziś wszystkich bez wyjątku. Niedawno pisaliśmy o tym, że z powodu wzrostu cen materiałów budowlanych i kosztów robocizny w Polsce mogą stanąć budowy. Niestety to już się dzieje.

W budownictwie spełnia się najgorszy scenariusz. Czeka nas paraliż
Coraz więcej osób woli sprzedać dom w budowie, niż ją kontynuować, fot. Adobe Stock

Sytuacja w budownictwie robi się dramatyczna. Ceny materiałów budowlanych rosną, a na budowach brakuje rąk do pracy. Problemem są nie tylko wysokie ceny. Niektórych materiałów zaczyna brakować.

Jeszcze przed wybuchem zbrojnego konfliktu w Ukrainie, materiały budowlane podrożały średnio o 27 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Z kolei w marcu wzrosły średnio o prawie 30 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Z danych Grupy PSB Handel wynika, że najmocniej rosną ceny m.in. izolacji termicznych, które podrożały średnio o 64 proc. Z kolei płyty OSB zanotowały wzrost o 51 proc. Ceny suchej zabudowy wzrosły o 45 proc., dachy, rynny o 37 proc., a ściany i kominy o 34 proc. Podrożała również stal, która jest praktycznie niedostępna, a bez niej z kolei nie można zrealizować żadnej budowy.

- Stal jest już droższa o ok. 200 proc. niż w styczniu 2020 roku przed pandemią. Do tego należy dołożyć wzrost średnich cen paliw o ok. 50-70 proc. i energii elektrycznej o ponad 250 proc. a także wyższe stopy procentowe, które wpływają na koszt rat leasingowych i kredytu – mówi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista PZPB.

Wiele osób to przerosło finansowo

Niestety, stawia to w trudnej sytuacji osoby, które zdecydowały się na budowę własnego domu. W efekcie niektórzy są zmuszeni podejmować trudne decyzje. Rezultat? W ofercie agencji nieruchomości, rośnie liczba ofert niedokończonych domów, w różnych fazach budowy.

"Część ludzi przerosły koszty budowy i rezygnują z kontynuowania inwestycji. Sporo inwestorów przekłada też budowę domów na późniejszy okres. Ceny wykonawstwa i materiałów okazują się za wysokie i przekraczające budżet" - komentuje na Twitterze Tomek Narkun, ekspert rynku nieruchomości.

Marcin Jańczuk, analityk rynku nieruchomości w agencji Metrohouse uważa, że zjawisko sprzedaży domów w trakcie budowy dopiero się zaczyna.

– Często przeglądając jakąś ofertę, widzimy, że dom jest w korzystnej cenie, a gdy ją otwieramy, okazuje się, że jest on we wczesnej fazie budowy lub jest wybudowany w stanie surowym otwartym albo zamkniętym – mówi.

Ekspert twierdzi, że są co najmniej dwa powody decyzji o sprzedaży domu w trakcie budowy. Wiele osób, które finansują budowę z kredytu, zaskoczył gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych. W efekcie teraz nie dopina im się kosztorys ani harmonogram inwestycji.

– Dlatego, aby nie pogłębiać wydatków wolą sprzedać taki dom, zwłaszcza że nie wiadomo co będzie dalej. Ceny materiałów budowlanych rosną z kwartału na kwartał, a kosztorysy wykonane dwa lata temu, nie mają już nic wspólnego z obecnymi cenami – komentuje Marcin Jańczuk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rekordowo wysokie stopy procentowe. "Nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie ten sufit będzie"

Dom nadal jest alternatywą dla mieszkania

Marek Wielgo, ekspert GetHome z kolei uważa, że wzrost liczby ofert niedokończonych domów świadczy przede wszystkim o tym, że coraz więcej osób nie jest w stanie udźwignąć rosnących rat kredytów.

Przypomina jednocześnie, że mamy za sobą rekordowy rok, w którym wydano gigantyczną liczbę pozwoleń. Przypomnijmy, że w 2021 roku oddano w Polsce do użytku prawie 235 tys. nowych domów i mieszkań. To najwyższy wynik od ponad czterech dekad.

Według niego dom nadal jest alternatywą dla mieszkania. – Osoby, które budują z własnych środków, łatwiej sobie poradzą w obecnej sytuacji, niż ci, którzy budują dom z kredytu. Mogą rozciągnąć inwestycję w czasie i tym samym zminimalizować ryzyko – mówi.

Jego zdaniem w dużo gorszej sytuacji są ci, którzy posiłkują się kredytem. W takim wypadku muszą mierzyć się ze wzrostem stóp procentowych, co przekłada się na wyższe raty kredytów. - Nie wszyscy są w stanie to udźwignąć, stąd bierze się wzrost liczby niedokończonych domów oferowanych na sprzedaż. – twierdzi.

Marcin Jańczuk uważa z kolei, że na ofertę domów w budowie mogą teraz skusić osoby, które myślały wcześniej o zakupie mieszkania, a teraz za podobną cenę mogą kupić dom do wykończenia.

- To jest kwestia kalkulacji kosztów. Plusem jest to, że nie trzeba kupować od początku wszystkich materiałów. Z drugiej strony Polacy stają się coraz bardziej wygodni i wolą np. kupić gotowy segment od dewelopera. Często spotykam się z opinią, że ktoś woli dopłacić i mieć od razu gotowe lokum – komentuje.

Wykonawcy koncentrują się na minimalizowaniu strat

Wzrost cen materiałów budowlanych odbija się także na dużych budowach.

"To nie tylko puste slogany, którymi epatujemy w mediach. To naprawdę realny problem" – napisał Damian Kaźmierczak na Twitterze. Okazuje się, że kilka firm z sektora MŚP działających w woj. opolskim wstrzymało pracę dla GDDKiA, bo nie są w stanie poradzić sobie z rosnącymi kosztami.

Damian Kaźmierczak uważa, że powodem tej sytuacji jest bezprecedensowy wzrost kosztów prowadzenia inwestycji budowlanych. Jego zdaniem to może doprowadzić do fali bankructw w budownictwie, zwłaszcza wśród małych i średnich podmiotów podwykonawczych, które są szczególnie narażone na wzrost cen materiałów i odpływ pracowników z Ukrainy.

Z kolei duże firmy wykonawcze jakoś sobie poradzą, bo weszły w okres obecnych zawirowań rynkowych z odpowiednim zapasem gotówki, dzięki dobrej koniunkturze w poprzednich latach.

Duża część firma stara się polubownie wycofać z niektórych kontraktów, a na większości zaawansowanych budów wdraża działania, które koncentrują się na minimalizowaniu strat – mówi Damian Kaźmierczak.

Problem dostrzega również Mariusz Okuń – rzeczoznawca budowlany, członek Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa. - Ze względu na konieczność zmian źródeł zaopatrzenia w materiały i wynikający z tego wzrost cen oraz opóźnienia dostaw, wielu inwestorów zamroziło nowe budowy. Wiem o kilku deweloperach, którzy wstrzymali inwestycje, czekając na stabilizację – mówi.

Jego zdaniem podwykonawcy już sygnalizują, że mają mieli problemy ze skompletowaniem ekip. - Jeżeli sytuacja się nie zmieni, w związku z brakiem rewaloryzacji kontraktów, szczególnie infrastrukturalnych, w najbliższych kilku miesiącach firmy zaczną schodzić z budów – dodaje.

Wskaźniki GUS są niższe od rynkowych cen

Jakub Kus, wiceprzewodniczący ZZ "Budowlani" mówi, że rośnie już lista firm, które z powodu rosnących cen materiałów budowlanych wstrzymują prace.

Z kolei duże firmy nie chcą podpisywać żadnych kompleksowych umów, tylko podpisują je na krótkie etapy, bo mają trudności z oszacowaniem kosztów. - Wykonawcy wolą taką opcję, niż podpisywanie umów na cały okres realizacji, bo to dla nich za duże ryzyko. Ten trend dotyczy również mniejszych inwestycji. Jeżeli ten problem nie zostanie w najbliższym czasie rozwiązany, dojdzie do paraliżu wszystkich inwestycji – twierdzi Jakub Kus.

Według naszych rozmówców konieczna jest więc pilna waloryzacja kontraktów. - W długoterminowych kontraktach infrastrukturalnych brakuje klauzul waloryzacyjnych, które rekompensowałyby wykonawcom wzrost kosztów budowy – mówi Damian Kaźmierczak.

Jakub Kus dodaje, że w tej chwili toczy się także spór o to, na jakich zasadach powinno się to odbywać, a także na podstawie jakich wskaźników. Na przykład zespół przy Radzie Dialogu Społecznego opowiada się za stosowaniem wskaźników GUS-u. Tymczasem większość budowlanych firm uważa, że są one dużo niższe od obecnych cen rynkowych, w związku z tym są w większości nieaktualne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(259)
Wolna Polska
2 lata temu
"„Każdy, kto otrzyma zastrzyk mRNA, umrze w ciągu trzech do pięciu lat, nawet jeśli otrzyma tylko jeden zastrzyk”, prof. dr Dolores Cahill Immunolog oraz dyplom z Genetyki Molekularnej."
paa
2 lata temu
Myślicie , że jak wam PIS wybuduje mieszkania to one będą tanie .. NIE NIE BĘDĄ.To tak jak z Orlenem jest Państwowy to i ceny są PAŃSTWOWE WYSOKIE.
Lucyna
2 lata temu
Ja postanowiłam kupić mieszkanie. Jestem zachwycona okolicą, bo jest w Rowach, Apartamenty Lubicz.
XXXXX XXX
2 lata temu
chwila, bo pogubiłem się nieco. To czego w końcu ten świat nam zazdrości???
Gość
2 lata temu
+++ i koleje programy ++ trzeba zabrać żeby dać
...
Następna strona