Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Przemysław Ciszak
|

Obniżenie wieku emerytalnego. Wicepremier Skiba zdradza koszty reformy

35
Podziel się:

Ustawa przewiduje obniżenie od 1 października 2017 r. wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Obniżenie wieku emerytalnego. Wicepremier Skiba zdradza koszty reformy
(STEFAN MASZEWSKI/REPORTER)

Skutki obniżenia wieku emerytalnego dla budżetu państwa wyniosą około 10 mld zł w 2018 r. - poinformował wiceminister finansów Leszek Skiba. Dla unaocznienia skali - to ponad jedna trzecia wydatków na program "Rodzina 500+".

- Szacunki co do skutków obniżenia wieku emerytalnego na przyszły rok to ok. 10 mld zł. Ta kwota to jest pewna część wzrostu w przestrzeni fiskalnej - powiedział Skiba podczas konferencji prasowej, sugerując, że wydatki te zostaną pokryte dzięki zwiększeniu dochodów podatkowych.

Podpisana przez prezydenta w grudniu ub.r. ustawa przewiduje obniżenie od 1 października 2017 r. wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) poinformowało w ub. tygodniu, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) ma zabezpieczone środki na wypłaty wszystkich świadczeń emerytalnych. Założono, że w 2018 r. na emeryturę przejdzie dodatkowo 331 tys. osób.

Jak podał wówczas resort, obecnie 17 proc. Polaków decyduje o późniejszym skorzystaniu z prawa do emerytury niż w obowiązującym (podwyższonym) wieku emerytalnym.

**10 tys. [plus](https://finanse.wp.pl/plus-6168187652482689c) dla emerytów**

Aby zachęcić Polaków do późniejszego odchodzenia na emeryturę, resort wicepremiera Morawieckiego proponuje 10 tys. zł jednorazowej wypłaty za dwa lata opóźnienia przejścia na emeryturę i 5 tys. zł za każdy kolejny rok.

To nie pierwsza próba znalezienia ratunku przed rzeszą emerytów. Wcześniej mówiło się o ograniczeniu możliwości dorabiania do emerytury, co miało zniechęcić do porzucania pracy na rzecz niskiej emerytury.

Gdy burza przetoczyła się już przez media, minister rodziny i pracy potem stanowczo dementowała informując, że rząd nigdy takich planów nie miał, ani nawet o nich nie myślał.

**Biedniejsi będą mieli motywację**

Kwota 10 tys. zł to równowartość zapłaconej przez dwa lata składki na ubezpieczenie emerytalne i podatku dochodowego od zarobków na poziomie 3 tys. brutto, czyli mediany (środkowej wartości) wynagrodzenia w Polsce - więcej pisaliśmy o tym WP money.

Opłacalność dla państwa takiego układu z emerytem jest oczywista. Zwróci co prawda składki na ubezpieczenie emerytalne i podatek dochodowy, ale dużo więcej zatrzyma. Do budżetu i systemu ubezpieczeń społecznych wpłyną przez te dwa lata przecież pozostałe składki: rentowa, na NFZ, chorobowa, wypadkowa itd. Finanse publiczne by ich nie dostały, gdyby emeryt zdecydował się jednak skorzystać ze świadczenia w najwcześniejszym terminie.

Policzmy: miesięcznie na umowie o pracę przy zarobkach na poziomie 3 tys. zł brutto do ZUS i budżetu trafia łącznie 1462 zł (z uwzględnieniem składek płaconych formalnie przez pracodawcę). Tymczasem proponuje się 10 tys. zł po dwóch latach, co daje 417 zł miesięcznie (10 tys. zł podzielone przez 24 miesiące).

Skarb Państwa jest więc "do przodu” 1045 zł miesięcznie na każdym zachęconym do poczekania na emeryturę, kto zarabia 3 tys. zł.

Przy niskim bezrobociu nie trzeba przy tym się martwić, że emeryci będą blokować miejsca pracy i w związku z tym świadczenia dla bezrobotnych będą większe. Szacunki wskazują, że propozycją zachęcić da się około 10-15 proc. emerytów. Oszczędności dla budżetu oszacowano na 1-1,5 mld zł rocznie.

Czy opłaci się to emerytowi?

Kwota 10 tys. zł w różny sposób zmotywuje emerytów, w zależności od tego, ile mieliby otrzymywać na emeryturze. Jaksprawdził WP money, propozycja będzie dużą zachętą dla emeryta, który miałby dostać minimalne świadczenie 1000 zł brutto, tj. 862 zł na rękę. W trakcie dwóch lat dostałby on łącznie 20,5 tys. zł emerytury na rękę. Kwota 10 tys. zł to dla niego równowartość aż rocznych świadczeń.

Przeciętna emerytura w styczniu wynosiła 2,2 tys. zł brutto, tj. 1823 zł netto, czyli w ciągu dwóch lat "uśredniony" emeryt dostaje 43,7 tys. zł na rękę. 10 tys. zł to już w tym przypadku kwestia pięciu i pół miesiąca pobierania emerytury.

Czy warto za tę cenę pracować dwa lata? To już będzie zależało od indywidualnych kalkulacji, z pewnością jednak dużo większą motywację będą mieli emeryci najbiedniejsi.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
ISBnews
KOMENTARZE
(35)
ZK590
7 lat temu
NIKT NIGDY nie przyzna z lewiatanem na czele, że polski system emerytalny niszczą i rozsadzają hordy uprzywilejowanych. ŻADEN kraj nie ma tylu biorców darmowych fantów.
jgfxgghhg
7 lat temu
Ja na swoją emeryturę ciężko zapracowałem. Odprowadziłem składki za które powinienem żyć na przyzwoitym poziomie. Przez całe swoje życie płaciłem podatki. O jakim koszcie piszecie? Zysk to będzie miał zus bo wątpię, czy dożyję do wieku 85 tak jak prognozuje zus.
Ewan
7 lat temu
Jasne ! Zjechać w pracy na śmierć! Pomysłowe!
franek
7 lat temu
W USA policjant przechodzi ....w. wieku 65lat. Ile mozna zaoszczedzic mld zl w sluzbach mundurowych,dlaczego sie tego nie robi w Polsce !!
ZK590
7 lat temu
Jeżeli przeję na emeryturę 2 lata "wcześniej" to ZUS zbankrutuje. Płaciłem 44 lata składki emerytalne i to dla ZUS takie NIC, tak MAŁO, tak KRÓTKO. Nie powinienem oczekiwać w tak "młodym" wieku na zwrot zdeponowanej okrągłej sumy.
...
Następna strona