Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rząd obiecuje tańsze państwo. Z dokumentów wynika coś przeciwnego

0
Podziel się:

Ekonomiści komentują założenia przyjętego właśnie Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2015-2018.

Mateusz Szczurek, minister finansów
Mateusz Szczurek, minister finansów (Stanisław Kowalczuk / East News)

Wieloletni Plan Finansowy Państwa na lata 2015-2018, przyjęty właśnie przez rząd, przewiduje, że w ciągu najbliższych trzech lat wydatki w relacji do PKB spadną do 37,8 proc. Wzrost gospodarczy w tym roku ma wynieść 3,4 proc., a za trzy lata - już 4 proc. Z punktu widzenia obywatela wiadomość o mniejszych wydatkach państwa powinna być pozytywna. Daje bowiem szansę na obniżenie podatków. Niestety tylko teoretycznie.

- Z założeń Wieloletniego Planu Finansowego Państwa wynika, że za 4 lata państwo ma być tańsze w utrzymaniu, ale nie sądzę, aby miało to być bardzo odczuwalne dla zwykłego podatnika. Nie bez koniecznej reformy systemu podatkowego prowadzącej do ich obniżki - komentuje profesor Marian Noga w rozmowie z Money.pl.

Niższe wydatki w stosunku do PKB nie oznaczają, że państwo na swoje utrzymanie i działania będzie wydawał nominalnie mniej pieniędzy. Z dokumentu przesłanego nam przez Ministerstwo Finansów wynika wręcz coś przeciwnego. W 2018 roku rząd zakłada, że państwowe wydatki wzrosną do 828 mld złotych, to jest o blisko połowę więcej niż przed kryzysem finansowym.

Jak wyjaśnia profesor Noga, to że na wykresach wydatki względem PKB spadają, a państwo ma być tańsze, wynika przede wszystkim z tego, iż nasza gospodarka w ostatnich latach rozwija się bardzo dynamicznie. - Jakiś czas temu w Unii dyskutowano sposób, w jaki przygotowuje się prognozy gospodarcze. Zamiast liczyć nominalny deficyt budżetowy do PKB, proponowano wziąć pod uwagę strukturalny. Czyli wyciągnąć średnią np. z ostatnich 15 lat i wówczas prognozować dynamikę. Byłoby to bardziej wymierne - tłumaczy prof. Noga.

Oszczędność państwa i dobra sytuacja gospodarcza

Miniterstwo finansów zakłada, że wzrost gospodarczy w 2015 r. wyniesie 3,4 proc. Podstawowym czynnikiem wzrostu pozostanie prywatny popyt krajowy. Prognozuje, że w kolejnych latach realne tempo wzrostu PKB będzie stopniowo przyspieszać i wyniesie: 3,8 proc. w 2016 r., 3,9 proc. w 2017 r. i 4,0 proc. w 2018 roku.

Widocznie niższe wydatki państwa w stosunku do PKB w dużym uproszczeniu są w Polsce pochodną dwóch czynników. - Po pierwsze poczynione oszczędności państwa, konieczne, bo zobowiązane są umową z Maastricht, która wymusza utrzymanie w ryzach deficytu budżetowego. Po drugie, dynamicznie rozwijająca się gospodarka, niższa inflacja, mniejsze bezrobocie, a co za tym idzie większa liczba zarabiających i płacących podatki - wylicza profesor Marian Noga.

Ministerstwo oczekuje, że w 2015 r. liczba osób pracujących wzrośnie przeciętnie o 1,1 proc. Jak prognozuje w kolejnych latach przyrost ten wyniesie od 0,7 proc. w 2016 r. do 0,5 proc. w 2018 r. W związku z tym, szacuje, że w 2015 r. stopa bezrobocia spadnie do 8,2 proc. W 2016 r. ukształtuje się ona na poziomie 7,6 proc., aby do 2018 r. zmniejszyć się do 6,5 proc.

Wieloletni Plan Finansowy Państwa na lata 2015-2018, którym na wtorkowym posiedzeniu przyjął rząd, przewiduje, że w ciągu najbliższych trzech lat wydatki w relacji do PKB mają spaść do 37,8 proc.

Zdaniem resortu finansów w kolejnych latach będzie też spadać dług publiczny w relacji do PKB. W 2018 roku ten wskaźnik ma znaleźć się nawet na poziomie poniżej 50 procent.

Źródło: Money.pl na podstawie danych ministerstwa finansów

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku jednostki samorządowe, takie fundusze jak: NFZ, ZUS czy KRUS, a także agencje wydały w sumie 723 mld złotych, co stanowi 41,8 proc. PKB. To mniej niż w 2013 i 2012 roku, kiedy wydatki państwa stanowiły odpowiedni 42,2 i 42,9 procenta PKB.

Biorąc pod uwagę tę tendencję spadkową przy jednoczesnym wzroście gospodarczym rząd przewiduje między innymi oszczędności na świadczeniach społecznych, wydatkach ogólnopaństwowych oraz na ochronę zdrowia, edukację, a także bezpieczeństwo publiczne. Jedynie wydatki na obronę narodową mają pozostać na tym samym poziomie.

- Dobre wyniki wspomaga także coraz większa liczba zatrudnionych, którzy płacą składki i odprowadzają do budżetu państwa podatki. Niższe bezrobocie, to mniej pobieranych świadczeń i zasiłków – zaznacza w rozmowie z Money.pl profesor Stanisław Gomułka. Jak tłumaczą eksperci, do tego dochodzi także jeszcze jeden czynnik - niska inflacja, która ogranicza wzrost wydatków na waloryzację. Wszystko to sprawa, że wydatki państwa się zmniejszają.

Rząd planuje oszczędzić nie tylko na świadczeniach, ale również ograniczając koszty administracji. Jak wynika z Wieloletniego Planu Finansowego Państwa, oszczędności mają dotyczyć wydatków przeznaczanych na wynagrodzenia, urlopy, podatki pracowników budżetówki.

Do 2018 roku wydatki te mają spaść do 9 proc. PKB z ponad 10 w roku ubiegłym. Podobne cięcia wiążą się z konsumpcją publiczną - to jest opłatami za czynsze budynków administracji publicznej, media czy remonty.

Co może pójść nie tak?

Jak zastrzegają ekonomiści, prognozy Ministerstwa Finansów są bardzo optymistyczne, a więc obarczone sporym ryzykiem. Opierają się w dużej mierze w prognozowany dalszy wzrost gospodarczy i korzystną dla naszego państwa sytuację gospodarczą w Europie.

- Ważniejszym czynnikiem ryzyka od spraw zewnętrznych jest możliwość załamania popytu krajowego – podkreśla prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. - Dla bezpieczeństwa rząd powinien dążyć do nadwyżki budżetowej. Bez tego bufora wiele innych czynników może zagrozić planowanemu budżetowi państwa - tłumaczy w rozmowie z Money.pl.

Źródło: Money.pl na podstawie danych ministerstwa finansów

Jednak podstawowym czynnikiem ryzyka dla prezentowanej przez ministerstwo prognozy makroekonomicznej jest sytuacja gospodarcza u partnerów handlowych Polski. Przyjęty scenariusz zakłada, że wzrost gospodarczy w UE, która jest największym partnerem handlowym Polski, będzie zgodny ze scenariuszem zaprezentowanym przez Komisję Europejską w zimowej edycji prognoz z lutego tego roku.

Wśród negatywnych czynników ryzyka dla swojej prognozy wzrostu gospodarczego Komisja Europejska wymienia m.in.:

  • możliwość dalszego zaostrzenia konfliktu między Rosją i Ukrainą oraz na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce;
    • wzrost zmienności na rynkach finansowych w związku z rozwojem sytuacji w Grecji,
    • potencjalnym wpływem niskiego nominalnego wzrostu gospodarczego na stabilność długu publicznego oraz normalizacją polityki monetarnej w USA;
    • opóźnienia w planowanej implementacji reform strukturalnych w państwach członkowskich;
    • pogłębienie się procesów deflacyjnych oraz z utrwalenie się niskich oczekiwań inflacyjnych
    • podmiotów gospodarczych w UE, co prowadzić będzie do ograniczenia zagregowanego popytu i
    • wzrostu realnych stóp procentowych, a w konsekwencji może uruchomić negatywną spiralę płacowo-cenową;
  • przedłużający się tzw. efekt histerezy na rynku pracy skutkujący wydłużeniem się okresu powrotu stopy bezrobocia do niższych poziomów oraz wolniejszy od oczekiwanego wzrost produktywności czynników produkcji.

Natomiast do pozytywnych czynników ryzyka branych pod uwagę przez ministerstwo finansów Komisja Europejska zalicza:

  • większy od szacowanego pozytywny wpływ niskich cen ropy naftowej na zagregowany popyt;
    • większa od zakładanej deprecjacja kursu euro w związku z prowadzoną przez Europejski Bank Centralny polityką luzowania ilościowego;
    • pozytywne skutki Europejskiego Planu Inwestycyjnego;
  • zakończoną sukcesem implementację reform strukturalnych w krajach członkowskich UE.

Profesor Stanisław Gomułka, który przypomina jednak, że latach 2009-2010 nie istniał problem kryzysu na Ukrainie i konfliktu z Rosją, Unijne gospodarki rozwijały się. Mimo to wzrost wydatków państwa Polskiego spowodował, że deficyt skoczył do 8-9 procent PKB. - Wszystko przez zbagatelizowanie podstawowego ryzyka jakim jest załamanie popytu krajowego - zaznacza prof. Gomułka. - Chodzi o konieczność posiadania rezerwy budżetowej i utrzymanie deficytu co najmniej na poziomie zera - dodaje.

Czytaj więcej w Money.pl
Polska gospodarka słabnie. Co ze strefą Euro? Zobacz najnowsze dane CLI dla europejskich gospodarek. Jest się czego obawiać?
"Gospodarka potrzebuje szybszego wzrostu" - Grozi nam to, że zatrzymamy się na poziomie wzrostu 2-3 procent rocznie. To nie jest dobre rozwiązanie dla Polski - powiedział przewodniczący Rady 7. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
PKB rośnie, dług maleje. GUS podał nowe dane W ubiegłym roku polska gospodarka rosła o 0,1 punktu procentowego szybciej, niż szacowano. Znacznie ograniczony został też dług publiczny.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)