Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Złote góry w ministerstwie rolnictwa. 6 mln zł na nagrody dla urzędników

49
Podziel się:

5 959 850,75 zł brutto. Tyle poszło w zeszłym roku na nagrody w ministerstwie rolnictwa. Zastępcy ministra Jurgiela też mogli się poczuć docenieni. Dostali po 51,4 tys. zł.

Zastępcy ministra Jurgiela nie mają na co narzekać
Zastępcy ministra Jurgiela nie mają na co narzekać (Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

Jak wyjaśnia ministerstwo w odpowiedzi na interpelację poselską, nagrody w resorcie są przyznawane za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej, w szczególności "za sprawne, efektywne i nienaganne wykonywanie zleconych zadań i poleceń przełożonych oraz wykonywanie dodatkowych czynności poza przydzielonym zakresem obowiązków".

Łącznie na nagrody w ministerstwie przeznaczono niemal 6 mln zł. Zastępcy ministra Krzysztofa Jurgiela w randze sekretarzy stanu, czyli Zbigniew Babalski i Jacek Bogucki, otrzymali po 51,4 tys. zł. Nagrody w takiej samej kwocie przyznano podsekretarzom: Ewie Lech, Rafałowi Romanowskiemu i Ryszardowi Zarudzkiemu.

Zobacz także: Zobacz też: nagrody Szydło. Sprawdź, kto dostał najwięcej

- Premie przyznano mimo fatalnej sytuacji w rolnictwie oraz wielu zastrzeżeń odnośnie pracy resortu. Gigantyczne kwoty dziwią szczególnie w sytuacji, gdy wielu rolników wciąż oczekuje na odszkodowania za straty związane z wirusem ASF - zauważa poseł PO Stanisław Żmijan, który pytał w interpelacji o nagrody w resorcie.

- Niestety nie wyjaśniono czy pod uwagę brane były dokonania związane ze zwalczaniem Afrykańskiego Pomoru Świń - ironizuje. - Przyznanie tak wysokich premii świadczy o oderwaniu przedstawicieli resortu rolnictwa od sytuacji na wsi i jest policzkiem dla rolników, którzy codziennie zmagają się z wirusem - dodaje poseł.

Sprawa nagród dla ministrów rozgrzewa opinię publiczną od kilku dni. Minister środowiska Henryk Kowalczyk traktuje je jako premię za nadgodziny i uważa, że na nią zapracował. Dodał też, że w jego opinii podsekretarze stanu zarabiają za mało w stosunku do skali obowiązków i odpowiedzialności.

PiS już próbował rozwiązać problem zarobków najwyższych urzędników w państwie systemowo. Jednakprojekt ustawy przyznającej im podwyżkispotkał się z takim oburzeniem opinii publicznej, że temat zarzucono.

KOMENTARZE
(49)
WYRÓŻNIONE
ppl
8 lat temu
ale chapią, ale chapią....... koryto nakryj się, jak w bajce z tym stoliczkiem..
Podatnik jak ...
8 lat temu
Jakie nadgodziny? Sprawują funkcje zarzadcze. Od kiedy i jakim prawem stosuje się w takim wypadku pojęcie "nadgodziny". Gdyby pracowali w normalnej firmie prywatnej, a ich wynagrodzenie (czesc) uzależnione było od wypracowanego zysku netto, to inaczej by mówili. O braku kompetencji nie ma co wspominać. Widocznie słabymi są zarządzającym skoro nie umieją odpowiednio opracować problemów które mają w swoim obszarze zrealizować. Delegacje tez maja płatne? Wszelkie diety - dobra kasa zwlaszcza zagranicznych, tez naliczana? Przy pełnej opłacie państwa (podatnikow) kosztów wyjazdu? Taka argumentacja przyznania nagród? To co mają w zakresie swoich obowiązków? Wychodzi na to ze pensja wynika z piastowania danej funkcji, przechodzenia o czasie do pracy. Ot całe urzędasy, pijawki...
kieszonkowe d...
8 lat temu
DAMY RADĘ - wydoić roboli
...
Następna strona