Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PBE
|
aktualizacja

Wiśnie nie trafią do sklepów, ale zostaną na drzewach? "Pracownik jest potwornie drogi"

Podziel się:

Czy Polskę dotknie w tym roku kryzys wiśniowy, a owoce zostaną na drzewach? - Może być taka sytuacja, że nie będzie się opłacać zbierać - powiedział w rozmowie z serwisem sadyogrody.pl Piotr Pasik, prezes Krajowego Stowarzyszenia Producentów Wiśni. Sadownicy obawiają się również importu z Ukrainy.

Wiśnie nie trafią do sklepów, ale zostaną na drzewach? "Pracownik jest potwornie drogi"
Czy będzie problem z wiśniami? Sadownicy obawiają się, że zabraknie pracowników (East News, Wojtek Laski)

Sezon na wiśnie rusza w połowie lipca i trwa do końca sierpnia. Branża obawia się jednak, że część owoców może pozostać na drzewach. Ze względu na brak rąk do pracy oraz wzrost kosztów produkcji. A to powinno wpłynąć na wyższe ceny w hurcie i detalu.

Przy tym stopniu inflacji i wzroście kosztów produkcji, szczególnie przy tych wahaniach cen ropy, cena wiśni przemysłowej powinna wynosić w granicach 2,50 zł, żeby można było mówić o jakiejś opłacalności. Miedź, której się najwięcej w wiśni używa, kosztowała w 2020 r. 25 zł/kg, a wtedy koszty produkcji wiśni wynosiły 2,20 zł/kg. Teraz miedź kosztuje 35 zł/kg. (...) Koszty wzrosły nam niebywale, a już zupełnie w górę wyskoczyły koszty robocizny - pracownik jest aktualnie potwornie drogi, a w dodatku ciężko o niego - opowiedział Pasik.

Sadownik zaznaczył, że wiśnia zostanie zebrana, jeśli "cena będzie w miarę dobra". Zarazem przypomniał, że branżę martwi niedobór pracowników. Do zbiorów można użyć maszyn, lecz nawet otrząsarkę ma obsługiwać 11 osób.

- Myślę, że znajdziemy ludzi, ale odbije się to na nas finansowo. Sadownik polski jest nauczony, żeby przy każdej cenie zebrać owoce, ale naprawdę, już czas poważnie się nad tym zastanowić - ocenił.

Wiśnie problematyczne jak zboże?

Sadownicy martwią się również o ewentualny import mrożonych wiśni z Ukrainy. Dlatego chcą zorganizować spotkanie w resorcie rolnictwa dotyczące mrożonek i owoców.

Obawiamy się, że będzie to samo, co ze zbożem. A sadownicy zainwestowali w sady, nie mamy się czego wstydzić w Europie, ale to są kredyty, które trzeba spłacać - jeśli będzie tak samo, jak ze zbożem, będziemy poważnie zagrożeni. Ukrainie trzeba pomagać, ale nie za wszelką cenę, bo trzeba chronić nasz rynek - powiedział Pasik.

Dodał też, że liczy na działania nowego ministra rolnictwa Roberta Telusa.

- Zobaczymy, co nowy minister będzie chciał zrobić, jakie będą jego pierwsze ruchy, w jaki sposób będzie chciał zapoznać się z sytuacją w rolnictwie, która nigdzie nie jest dobra, bo mamy problem z jabłkami, z owocami miękkimi. Czy to będzie minister, który będzie tylko przerzucał dokumenty i będzie się skupiał przede wszystkim na sobie? - podsumował sadownik.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl