Dodatek covidowy liczy się do zasiłku. To dodatkowy koszt dla szpitala
Podwyższone dodatkiem covidowym wynagrodzenie przekłada się na wysokość zasiłku chorobowego i macierzyńskiego.
Dodatek covidowy jest specjalną premią dla lekarzy, którzy podejmują się walki z pandemią, narażając się na bezpośredni kontakt z pacjentami zarażonymi koronawirusem.
To dodatkowe 100 proc. wynagrodzenia wynikającego z umowy o pracę lub umowy cywilnoprawnej (maksymalna kwota dodatku nie może być wyższa niż 15 tys. zł), niezależnie od liczby godzin spędzonych przy pacjencie.
Dodatek covidowy nie dla wszystkich medyków. "Zostaliśmy oszukani"
Jest więc elementem wynagrodzenia wypłaconego medykom i dlatego powinien być uwzględniany przy obliczaniu wysokości świadczeń związanych ze stosunkiem pracy, wyjaśnia na łamach "Rzeczpospolitej" Filip Firut, radca prawny z kancelarii Sendero Kania, Lubaszka, Michalski i Wspólnicy sp.k.
Oznacza to, że lekarki, które będą przebywać na zwolnieniu macierzyńskim, otrzymają wyższe świadczenia. Również medycy, którzy pójdą na zwolnienie, otrzymają wyższy zasiłek. A to już koszt dla szpitali, pisze "Rzeczpospolita".
Jak wyjaśnia dziennik, świadczenia długoterminowe wypłaca ZUS, ale za pierwsze 33 dni zwolnienia płaci pracodawca.
Według opinii Tomasza Lasockiego, adiunkta w Katedrze Prawa Ubezpieczeń Uniwersytetu Warszawskiego, część tego zasiłku jako pochodnej dodatku covidowego również powinno podlegać finansowaniu z tych samych środków budżetu państwa co sam dodatek.