O luce płacowej ze względu na płeć mówi się od lat. Polega ona na tym, że kobieta zarabia mniej od swojego kolegi na tym samym stanowisku, mimo że ma takie same obowiązki i warunki. Eurostat szacuje, że pracownice otrzymują średnio o 8,8 proc. niższe płace niż pracownicy.
Polski Ład ma przeciwdziałać luce płacowej
Problem ten dostrzegają również politycy Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego też chcieliby, aby Polski Ład, czyli pakiet reform gospodarczych, rozpoczął walkę z tą nierównością. Rządzący zabrali się za to jednak od nietypowej strony.
"Zobligujemy duże firmy do tego, aby na żądanie pracownika w ciągu 30 dni musiały uzasadnić powód wypłacania określonego wynagrodzenia. Zatrudnieni będą mogli też zażądać informacji o przeciętnych zarobkach osób płci przeciwnej wykonujących takie same lub podobne obowiązki. Dodatkowo wzmocnimy edukację antydyskryminacyjną" - można przeczytać w założeniach Polskiego Ładu, które cytuje Radio Zet.
Propozycje dotyczące jawności pensji przeanalizowała dla rozgłośni Joanna Narkiewicz-Tarłowska, dyrektorka zespołu ds. podatków pracowniczych i usług imigracyjnych w PwC. Wskazuje ona na szereg luk i niedopowiedzeń, które w praktyce sprawią, że tak naprawdę nie zmieni się nic.
Wśród błędów wytyka fakt, że nowe przepisy mają objąć tylko duże firmy. Poza tym pracodawca, zapytany o to, dlaczego pracownik otrzymuje taką, a nie inną pensję, może się zasłonić regulaminem.
Wątpliwości ekspertki wzbudza też kwestia, że pracownik pozna wyłącznie średnią płacę na jego stanowisku. W jej ocenie lepsza byłaby mediana.
Zresztą na wysokość pensji wpływa wiele czynników. Jakie? Choćby staż pracy, doświadczenie, wykształcenie, czy kompetencje. Dlatego też przepisy powinny bardziej precyzować, o jakie informacje może wystąpić pracownik.
- Może się bowiem okazać, że szereg innych czynników wypływa na różnice w wynagrodzeniach, a nie sama płeć. Samo udowodnienie, że dany pracownik zarabia 5 czy 10 proc. więcej niż zatrudniony płci przeciwnej to za mało. Trzeba wziąć pod uwagę inne czynniki różnicujące płace. Jeśli po ich uwzględnieniu okaże się, że jedynym czynnikiem różnicującym wynagrodzenia jest płeć, wówczas można mówić o dyskryminacji - tłumaczy ekspertka.
Zniknie "podatek od Polaka"?
Zmiany podatkowe, które nastąpią po uchwaleniu Polskiego Ładu, również budziły kontrowersje. Chodzi m.in. o kwestię rezydencji podatkowej i tzw. podatek od Polaka. W skrócie: reforma zakładała, że jeżeli w zarządzie lub w radzie nadzorczej zagranicznej spółki znajdzie się osoba zameldowana w Polsce, spółka ta będzie musiała uiszczać podatki nad Wisłą.
Pomysł skrytykował szereg organizacji zrzeszających przedsiębiorców. Rząd tłumaczył, że za sprawą tzw. podatku od Polaka uszczelni przepisy podatkowe. Teraz jednak przedstawiciele Ministerstwa Finansów zapowiadają doprecyzowanie przepisów.
MF ma zaproponować przepis poświęcony kwestii podatkowej rezydencji spółek zagranicznych, których faktyczny zarząd znajduje się na terytorium Polski. Wicedyrektor w resorcie Jakub Jankowski zapewnił, że przepisy te posłużą walce z przedsiębiorcami, którzy, choć działają w Polsce, zakładają firmy w rajach podatkowych. Nie uderzą natomiast w Polaków będących członkami zarządu w dużych firmach zagranicznych.
- To nie jest tak, że udział Polaka we władzach grupy kapitałowej decyduje o jej rezydencji podatkowej, bo kluczowe jest, jakie dana firma ma powiązania z terytorium Polski i gdzie prowadzi faktyczną działalność oraz gdzie sprawowany jest faktyczny zarząd - powiedział PAP Jakub Janowski.