Emerytury częściowe to wyłom w twardej reformie emerytalnej, forsowanej przez rząd Donalda Tuska. Dzięki nim Polacy będą mogli kończyć pracę nawet w wieku 62 lat. Money.pl policzył, na jakie pieniądze będą mogli liczyć emeryci, którzy nie osiągną ustawowej granicy 67 lat. I jak wypłata częściowych świadczeń przełoży się na wysokość emerytur, które dostaną po 67 roku życia.
Batalia o podniesienie wieku emerytalnego dobiega końca. W południe w Sejmie - ma odbyć się wspólna konferencja prasowa premiera Tuska i wicepremiera, szefa PSL Waldemara Pawlaka. Politycy mają przedstawić ustalenia koalicyjne dotyczące reformy emerytalnej.
Jutro posłowie w Sejmie zdecydują, czy dwa miliony podpisów zebranych przez Solidarność wystarczą, by oddać Polakom głos w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Los referendum emerytalnego wydaje się jednak przesądzony, bo - jak wynika z nieoficjalnych informacji - po tygodniach nerwowych negocjacji premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak wypracowali kompromis. Dzięki niemu Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe podniosą rękę za tym, by Polacy pracowali do 67. roku życia.
Co oznacza rządowy kompromis dla PolakaEmerytalny kompromis koalicjantów rozbijał się o kwestię poziomu tzw. emerytur cząstkowych. Mogliby je otrzymywać mężczyźni po ukończeniu 65 lat i kobiety, które ukończą 62 lata. Chodzi o osoby, które z różnych względów - np. zdrowotnych - nie będą w stanie kontynuować pracy.
PSL chciał, by były one na poziomie 80 proc. świadczenia wypłacanego już po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego. Platforma mówiła o tym, że jest w stanie zaakceptować wcześniejsze świadczenie na poziomie 50 procent przyszłej emerytury. Ostatecznie - jak wynika z nieoficjalnych informacji - udało się wypracować kompromis, który polega na tym, że emerytura częściowa wynosiłaby:
- 70 proc. świadczenia wypłacanego po ukończeniu 67 lat - dla osób, które całkowicie zrezygnują z pracy,
- 50 proc. przyszłego świadczenia - dla osób, które pozostaną w pracy na pół etatu,
- 30 proc. ostatecznej emerytury - dla tych, którzy będą chcieli dorabiać sobie na trzy czwarte etatu.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? Jeżeli mężczyzna w wieku 65 lat zgromadził 300 tys. kapitału emerytalnego, to emerytura częściowa liczona byłaby od następujących kwot: 210, 150 lub 100 tys. zł. Skoro statystycznie żyć będzie jeszcze przez 195 miesięcy, to w zależności od wariantu dostawałby: 1076 zł, 769 lub 512 zł wcześniejszej emerytury.
Gdy ukończy 67 lat ZUS wyliczy mu emeryturę ponownie. Od 300 tys. kapitału odejmie to co wypłacił przez dwa lata, czyli 25,8; 18,4 lub 12,2 tys. zł i podzieli przez przewidywaną długość życia - 195 miesięcy. To oznacza emeryturę na poziomie 1406 zł, 1445 zł lub 1475 zł.
Jak to będzie wyglądać w przypadku kobiet? Załóżmy, że 62-latka uzbiera 200 tys. zł kapitału. Do obliczenia emerytury częściowej ZUS weźmie kapitał w wysokości: 140, 100 lub 60 tys. zł. Podzieli to przez spodziewaną długość życia, w efekcie emerytura częściowa będzie wynosić: 717, 512 lub 307 zł. Właściwa emerytura - po pięciu latach pobierania częściowej i osiągnięciu wieku emerytalnego wynosić będzie - 805, 868 lub 931 zł.
Wysokość emerytur częściowych | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
wiek | spodziewana długość życia (w mies.) | emerytura częściowa na poziomie 70 proc. | emerytura częściowa na poziomie 50 proc. | emerytura częściowa na poziomie 30 proc. | emerytura po osiągnięciu wieku emerytalnego (67 lat) dla osoby, która pobierała emeryturę częściową | emerytura po osiągnięciu wieku emerytalnego (67 lat) dla osoby, która nie pobierała emerytury częściowej |
źródło: Money.pl, kwoty nie uwzględniają inflacji i wzrostu płac | ||||||
65-letni mężczyzna | 195 | 1076 zł | 769 zł | 512 zł | 1406-1475 zł | 1538 zł |
62-letnia kobieta | 195 | 717 zł | 512 zł | 307 zł | 805-931 zł | 1025 zł |
Oczywiście wypłata emerytur częściowych skutkuje niższym świadczeniem po 67. roku życia. W przypadku mężczyzn różnica wynosi od 63 do 132 zł na niekorzyść tych, którzy szybciej skończyli pracę. Kobiety będą musiały liczyć się z tym, że zwykła emerytura będzie o od 94 do aż 220 zł niższa.
Ekonomiści ostro. To demontaż reformy
- To zgniły kompromis - mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich i współtwórca reformy emerytalnej z 1999 roku. - Zgoda na emerytury cząstkowe powoduje, że te zmiany wniosą bardzo niewiele. Starsi ludzie będą nadal wypychani z rynku pracy, a oszczędności dla budżetu będą dużo mniejsze niż się spodziewano. Częściowi emeryci nie będą przecież odprowadzali składek - argumentuje.
Jego zdaniem za kilka lat, kolejna ekipa rządowa będzie musiała zastanowić się, jak zlikwidować przywilej, którym będą cząstkowe emerytury. - Pojawi się ten sam problem, z którym mieliśmy do czynienia w przypadku emerytur pomostowych. Ten bardzo zły kompromis jest też sygnałem, że powinniśmy przestać liczyć ma dalsze reformy, choćby włączenie rolników do ZUS. Widać wyraźnie, że o kolejne ustępstwa ze strony PSL będzie niezmiernie trudno - ocenia Petru.
- Polityka wygrała z ekonomią - ocenia dobitnie prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej i dodaje: Efekty finansowe podniesienia wieku emerytalnego będą znacznie bardziej mizerne od spodziewanych.
Ekonomista dostrzega jednak też dobre strony kompromisu. - Zawsze opowiadałem się za wolnością wyboru wieku, w którym powinniśmy odchodzić z pracy, a to jest, co by nie mówić, rozwiązanie wolnościowe i liberalne. Dobra jest też elastyczność, czyli kilka poziomów cząstkowych emerytur. Jeżeli ludzie świadomie zdecydują się na niższą emeryturę i dorabianie to ich sprawa - mówi.
Nie ma nadziei na większe zmianyZ drugiej strony prof. Noga wskazuje na zagrożenia. - Nadużywanie formuły cząstkowych emerytur spowoduje, że sens tych zmian całkowicie zostanie przekreślony. Będziemy mieli znów kryzys emerytalny i trzeba będzie likwidować cząstkowe emerytury - przewiduje.
- Dobrze, że jest jakikolwiek kompromis, dalsze zamieszanie na scenie politycznej wokół emerytur, mogłoby uderzyć nas po kieszeni – mówi prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. - Brak zgody wobec ciągłego niepokoju na rynkach skutkowałby wzrostem oprocentowania naszych obligacji, mógłby też wpłynąć na obniżenie wartości złotego - dodaje.
Zdaniem prof. Nogi, to jednak dopiero początek bardzo długiej drogi. - Musimy wykonać szereg ważnych reform, a podniesienie wieku i emerytury cząstkowe to nawet nie pierwszy krok, a raczej, jak to mówiły kiedyś dzieci, zaledwie stopka. Przed nami reforma emerytur służb mundurowych, sędziów i prokuratorów, górników, wreszcie rolników. Obawiam się jednak, że wobec tak silnego oporu ze strony PSL, Donald Tusk nie zrealizuje swoich pozostałych obietnic z expose. Trzeba się liczyć, że dziura w budżecie ZUS będzie znacznie większa niż liczył Jacek Rostowski - ostrzega.
Profesor Rybiński podkreśla, że to, co dzieje się miedzy koalicjantami jest bardzo ważne dla zagranicznych inwestorów. - Nie chodzi tu o szybkie efekty finansowe, bo te pojawią się dopiero za wiele lat. Oni dostali jednak sygnał, że rząd nie będzie w stanie przeprowadzić tych wszystkich zapowiadanych zmian, bo nie będzie na to zgody ze strony Waldemara Pawlaka. Niestety jeszcze raz widać wyraźnie, że prawo w naszym kraju stanowione jest przede wszystkim w interesie grup nacisku, a nie w interesie dobra publicznego. Donald Tusk będzie stopniowo rezygnował ze swoich postulatów, pomoże mu w tym na pewno niereformowalny koalicjant i malejące słupki poparcia - ocenia Rybiński.
Na drugiej stronie czytaj o tym, dlaczego musimy dłużej pracować
Dłuższa praca to nie kara. To koniecznośćOpór przed koniecznością dłuższej pracy wynika między innymi z tego, że dziś nasze społeczeństwo jest jednym z najmłodszych w Europie. A na jednego emeryta - 6,4 mln - przypada czterech pracujących Polaków (24,4 mln)
Ale blisko dwukrotnie niższa niż w czasie wyżu z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych liczba urodzin dzieci sprawia, że w 2035 roku Polaków będzie o ponad 2,5 mln mniej, a liczba emerytów urośnie do 9,6 mln. W 2060 roku sytuacja stanie się jeszcze bardziej dramatyczna. Jesień życia osiągnie o blisko sześć milionów Polaków więcej niż dziś. Tym samym liczba osób w wieku produkcyjnym przypadających na jednego emeryta spadnie z 3,9 w 2010 roku do 1,3.
To m.in. efekt tego, że żyjemy coraz dłużej. W 1950 roku sześćdziesięcioletni mężczyzna miał przed sobą średnio 14,5 lat życia. W 1989 roku - 15,4 lat, a w roku 2010 aż 18,25 lat. Dla kobiet te liczby wynosiło odpowiednio - 17,05; 19,92 i 23,47 lat.
1,8 mln
o tyle do 2020 r. zmaleje liczba Polaków
w wieku 20-34 lata
Rząd podkreśla, że coraz dłużej cieszymy się też lepszym zdrowiem. Zgodnie z danymi Eurostatu z 2009 roku po ukończeniu 65. roku życia przeciętny Polak mógł oczekiwać 6,8 lat w dobrym zdrowia, a przeciętna Polska - 7,2 lat.
To oznacza, że liczba emerytów będzie coraz większa w stosunku do liczby osób pracujących. A to z kolei skutkować będzie tym, że by emerytury mogły pozostać na poziomie zbliżonym do obecnego, będziemy musieli pracować dłużej.
Dłuższa praca, większy kapitał
o tyle wyższy będzie poziom PKB Polski
w 2060 roku dzięki wprowadzeniu zmian
w systemie emerytalnym.
Wysokość emerytur w naszym systemie emerytalnym uzależniona jest od dwóch czynników. Wysokości kapitału uskładanego przez ubezpieczonego w czasie pracy i długości życia. Gdy kończymy pracować, uskładany kapitał dzielony jest przez przewidywaną długość życia na emeryturze i tak wyliczana jest wysokość świadczenia.
Dłuższa praca - jak podkreśla rząd - skutkować ma tym, że wysokość świadczeń kobiet, które przejdą na emeryturę w wieku 67 lat, wzrośnie o ponad 70 proc. Mężczyźni pracujący dwa lata dłużej niż obecnie będą mogli liczyć na emeryturę wyższą o 20 proc.
By emerytury były takie jak obecnie - bez wydłużenia aktywności zawodowej - trzeba by podnieść składkę emerytalną z obecnych 19,5 proc. do około 30 proc. albo podnieść podstawową stawkę VAT o osiem punktów procentowych.
Czytaj więcej Była prezes ZUS o dłuższej pracy: Piwo i TV? Aleksandra Wiktorow ocenia emerytalne propozycje rządu i opozycji.Rządzący odrzucają oskarżenia o próbę łatania dziury w państwowych finansach. Co roku budżet dopłaca do emerytur bowiem około 70 mld zł.
Póki co - ostatnio podkreślał to minister finansów Jacek Rostowski - reforma nie da znaczących oszczędności i w ciągu najbliższych 10 lat finanse państwa nie odczują wyraźnej ulgi.
Sami nie oszczędzamy. Bo jakoś to będzieRząd straszy, że bez wydłużenia czasu pracy grozi nam emerytalne biedowanie. Bo reforma z 1999 roku była pomyślana tak, że oprócz dwóch obowiązkowych filarów, Polacy będą troszczyli się o godną starość, odkładając pieniądze w ramach tzw. III filaru.Jednak dziś zaledwie co pięćdziesiąty Polak odkłada z myślą o godnej starości. Dedykowane temu celowi Indywidualne Konta Emerytalne posiada zaledwie 800 tys. osób. Ale w I półroczu 2011 roku tylko 216 tys. osób odłożyło na nich jakiekolwiek pieniądze. W sumie na IKE mamy niespełna trzy miliardy złotych.
źródło: KNF, * ubezpieczeni, tórzy wpłacili pieniądze w danym roku, ** dane za pierwsze półrocze
Oszczędzanie na emeryturę umożliwiają też Pracownicze Programy Emerytalne. Z ostatnich dostępnych danych wynika, że w 2010 roku odkładało w nich na starość tylko 342 tys. osób. Ich oszczędności sięgnęły kwoty 6,3 mld zł.
Czytaj emerytalne raporty Money.pl | |
Jeżeli nic się nie zmieni, będziemy głodować To przykre, ale w tej sprawie wszyscy zgadzają się z Donaldem Tuskiem. Money.pl przepytał ekspertów. |
|
Sam odłóż 1,5 miliona złotych na emeryturę Po reformach Donalda Tuska emerytura wyniesie tylko 40 procent pensji. A może być jeszcze gorzej. |
|
Związkowcy, zbawcy narodu. Takie będą ich emerytury Związki zawodowe walczą z reformą emerytalną. Na jakie świadczenia mogą liczyć ich szefowie? |
Dlatego system emerytalny czyli ZUS jest w pewnym sensie okradany przez w/wym. grupy społeczne.
Do tego dochodzi nagminne rozdawanie naszych pieniędzy emerytalnych na zasilenie gotówka firm zachodnich np. pod pretekstem dofinansowania o BHP , ten pomysł to jeden z przykładów wyprowadzania pieniędzy emerytalnych w majestacie prawa co wiąże się z dużymi stratami kasy na emerytury, w związku z powyższym PO i PSL zdecydowali że trzeba pracować do 68 roku życia i dopiero emerytura bo najpierw trzeba dać skorumpowanym cwaniakom a my na nich musimy łożyć przymusową składką ZUS ,a oni z tego korzystają i coraz bardziej utrudniają zwykłemu pracownikowi na otrzymanie godnej emerytury. Emerytury winny być coraz wyższe ale nadwyżki jak widać są natychmiast rozdawane w różny sposób , tym samym dłuższa praca i emerytura po 50 latach praca tak jak w moim przypadku. PO i PSL do domu , dziadostwo zarządzania niebotyczne ,dbają tylko o swoje interesy.
Dopłacamy do wszystkich emerytur rolniczych, dość że otrzymują dotacje na każdy hektar z UE to my musimy płacić na ich emerytury i oczywiście rolnicy wcześniej idą na emerytury, znowu nierówność społeczna.