"Uczciwie wypracowane zyski". Profesor sprzeciwia się podatkowi dla banków [OPINIA]
- Sam fakt, że mamy duże potrzeby budżetowe nie uzasadnia zabierania uczciwie - zgodnie z prawem - wypracowanych przez banki zysków - pisze prof. Małgorzata Zaleska w opinii dla money.pl.
Opinia prof. Małgorzaty Zaleskiej, dyrektorki Instytutu Bankowości SGH, powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format dyskusji na ważne, ale kontrowersyjne tematy społeczne i ekonomiczne. W dziewiątej edycji Ringu debatujemy o podatku od niezasłużonych zysków banków (od "manny z nieba"), którego orędowniczką jest ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Prof. Małgorzata Zaleska polemizuje z drem Iwo Augustyńskim, wykładowcą Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Równolegle publikujemy opinię dra Jakuba Rybackiego z Akademii Leona Koźmińskiego. Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji money.pl.
Zdania na temat dodatkowego opodatkowania zysków banków wśród ekonomistów są podzielone, z przewagą głosów przeciw wdrożeniu takiego rozwiązania. W większości wypowiedzi dyskutanci odnoszą się jednak do wąskiego wycinka rzeczywistości. Tymczasem zagadnienie jest złożone i wielowątkowe.
Nieracjonalne wydatki a uczciwe zyski
Uwaga powinna zostać skupiona nie tylko na aspekcie zwiększenia wpływów do budżetu, ale także na redukowaniu nieracjonalnych wydatków. Sam fakt, że mamy duże potrzeby budżetowe nie uzasadnia zabierania uczciwie - zgodnie z prawem - wypracowanych przez banki zysków. Trzeba też być roztropnym w formułowaniu publicznych wypowiedzi na temat bankowych spółek giełdowych, bowiem może mieć to przełożenie na ich postrzeganie przez inwestorów oraz wyceny i notowania akcji na giełdzie, czego przykład obserwowaliśmy ostatnio w odniesieniu do innego sektora (energetycznego).
Równocześnie wśród ekonomistów panuje raczej zgoda, że wysokie zyski banków działających w Polsce są pochodną sprzyjających uwarunkowań zewnętrznych, które – na marginesie – będą w niedalekiej przyszłości najprawdopodobniej bardziej wymagające niż dotychczas. Wśród korzystnych uwarunkowań z punktu widzenia generowania zysków banków wymienia się wysokie stopy procentowe (choć w przeszłości bywały przecież wyższe), a także atrakcyjność regulacyjną i podatkową skarbowych papierów wartościowych.
Na czym zarabiają banki
Kwestię atrakcyjności papierów rządowych scharakteryzowałam w poprzedniej opinii, a w odniesieniu do wysokości stóp procentowych NBP trzeba pamiętać, że stopa inflacji w Polsce wciąż utrzymuje się powyżej celu inflacyjnego. Tymczasem wymknięcie się inflacji spod kontroli z pewnością pociągnęłoby daleko idące, negatywne skutki zarówno dla polityki gospodarczej państwa, jak i społeczeństwa.
W opinii zwolennika wprowadzenia dodatkowego opodatkowania zysków banków znalazł się też jeszcze jeden "winowajca" wysokich wyników finansowych banków, w postaci bonów pieniężnych NBP. Tymczasem bony pieniężne nie stanowią dominującej pozycji w strukturze aktywów banków (ok. 10 proc.) i zostają w tyle za udziałem kredytów i papierów skarbowych w sumie bilansowej. Tym samym bony pieniężne są jednym z wielu, a nie jedynym, głównym źródłem zysków banków działających w Polsce.
Wzrost skłonności do inwestowania w bony pieniężne w turbulentnych czasach nie wynika ponadto tylko z ich atrakcyjności finansowej, ale także postrzegania tych papierów jako bezpiecznych instrumentów o krótkoterminowym charakterze. Skokowy wzrost popytu na bony pieniężne obserwowaliśmy chociażby po wybuchu globalnego kryzysu finansowego 2007+, a następnie po wybuchu pandemii COVID-19 (2020+) i dalej po agresji Rosji na Ukrainę (2022+).
To oznacza, że skłonność banków do angażowania środków w papiery wartościowe emitowane przez bank centralny nie pochodzi tylko z ich oprocentowania, ale także niższego poziomu ryzyka niż przy akcji kredytowej. Warto też wspomnieć, że istotnego popytu na kredyty nie generują same przedsiębiorstwa, czego pierwsze sygnały obserwowaliśmy już pod koniec 2019 r., czyli jeszcze przed wybuchem koronakryzysu. Tym samym wyzwania w zakresie popytu i podaży na kredyt nie leżą tylko po stronie sektora bankowego, a mają głębsze, strukturalne podłoże.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Największym bogactwem są Polacy". Holender zbudował w nad Wisłą giganta
Banki a inwestycje
Nadmienić należy ponadto, że polski sektor bankowy charakteryzuje się stosunkowo niskimi możliwościami finansowania projektów dużych, strategicznych, infrastrukturalnych, z uwagi na wysokość funduszy własnych banków, które są podstawą limitów koncentracji zaangażowania w stosunku do pojedynczych podmiotów, przedsięwzięć. Tym samym wysokie zyski banków, zatrzymane na poczet zwiększenia funduszy własnych, mogą poprawić tą sytuację. Tym bardziej, że rygorystyczna polityka dywidendowa prowadzona przez polski nadzór finansowy utrudnia transfer zysków do właścicieli banków, także zagranicznych, o czym napisałam już we wcześniejszej opinii.
Jako dyskusyjną należy uznać propozycję dążenia do tego, żeby depozyty oprocentowane były na poziomie stopy referencyjnej NBP. Opcja taka może być, biorąc pod uwagę dzisiejsze uwarunkowania, kusząca z punktu widzenia deponentów, ale m.in. osłabia skuteczność podstawowego instrumentu polityki pieniężnej, a ponadto przybliża nas do uwarunkowań gospodarki socjalistycznej (takiego samego oprocentowania depozytów we wszystkich bankach) i eliminacji czynnika konkurencji między bankami, co nie byłoby korzystne w dłuższej perspektywie dla klientów banków.
Banki tymczasem powinny dążyć do zmiany narracji i większego otwarcia na potrzeby klientów, nie tylko w obszarze nowych technologii, ale także elastyczności i różnorodności w ramach podstawowych produktów bankowych, w tym depozytów.
Autorem opinii jest prof. Małgorzata Zaleska, dyrektor Instytutu Bankowości SGH, członek korespondent PAN. W przeszłości była m.in. prezesem GPW w Warszawie, prezesem BFG oraz członkiem zarządu NBP. Obecnie jest członkiem rady nadzorczej mBank TFI.