Rośnie liczba osób z groszowymi emeryturami. ZUS pokazał dane
Ponad 437 tys. osób w Polsce pobiera emerytury niższe niż minimalne – wynika z danych przedstawionych przez ZUS podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. polityki senioralnej. Problem tzw. emerytur groszowych dotyczy przede wszystkim kobiet i nasila się z roku na rok.
W środę sejmowa komisja ds. polityki senioralnej zapoznała się z informacjami przedstawionymi przez przedstawicieli Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, ZUS oraz KRUS na temat tzw. emerytur groszowych. Jak wynika z danych ZUS, w marcu 2024 roku liczba osób pobierających emerytury niższe niż minimalne wyniosła 437,9 tys., z czego ok. 77 proc. to kobiety.
Średnia wysokość tych świadczeń wynosiła około 1200 zł, choć – jak zaznaczyła przedstawicielka ZUS – około pół tysiąca osób otrzymuje emerytury niższe niż 10 zł, a dwie osoby – świadczenie w wysokości zaledwie dwóch groszy.
Jak poinformował Sebastian Kamiński z resortu rodziny, przyczyny tak niskich emerytur są różnorodne – od decyzji podejmowanych przez osoby ubezpieczone, po specyfikę rynku pracy okresu transformacji. Zwrócił też uwagę, że odebranie świadczenia byłoby kontrowersyjne, ponieważ także te osoby otrzymują tzw. trzynastki i czternastki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korporacja "mnie wypluła". Dziś obraca milionami
Wzrosła liczba emerytur groszowych
Z danych ZUS wynika, że liczba emerytur niższych od minimalnej wzrosła z 23,9 tys. w 2011 r. do ponad 433 tys. w 2024 r. Ich udział wśród świadczeń nowosystemowych zwiększył się z 4,2 proc. do 9,9 proc.
Z kolei dyrektor departamentu świadczeń emerytalno-rentowych ZUS Bartosz Gaca przedstawił dane dotyczące kosztów obsługi. Średni koszt rozpatrzenia sprawy emerytalnej wyniósł w 2024 roku 188 zł, a koszt wypłaty jednego świadczenia – 2,71 zł. Przekaz pocztowy wiązał się z kosztem 10,27 zł.
KRUS poinformował, że przeciętny rolnik otrzymuje emeryturę w wysokości ok. 2029 zł za staż wynoszący 29 lat. Większość rolników otrzymuje świadczenia powyżej minimalnej – tylko 4 proc. dostaje mniej.
Głos zabrała również przewodnicząca PZERiI, dr Elżbieta Ostrowska, która podkreśliła społeczną skalę problemu. Zwróciła uwagę, że wiele osób miało ograniczony dostęp do pracy etatowej w czasie transformacji, co skutkowało brakiem składek i niskimi emeryturami.
Ludzie imali się jakiegokolwiek zajęcia, również na czarno, po to, żeby po prostu zarobić na życie, na utrzymanie rodziny. Miejmy tą świadomość, zanim powiemy, że sami na to zasłużyli, sami na to zapracowali - dodała.