W niedzielę Francuzi wybrali centrystę Emmanuela Macrona na swojego prezydenta. Zgodnie z oczekiwaniami zdecydowanie wygrał on z Marine Le Pen, co ostatecznie zamknęło temat niepewności politycznej wiszącej nad Europą.
Wprawdzie w tegorocznym kalendarzu mamy jeszcze wybory parlamentarne we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech, ale po rozstrzygnięciach wyborczych w Holandii i ostatnich we Francji, inwestorzy zdają się tym już zupełnie nie przejmować. Stąd też można oczekiwać, że Macron dostanie od rynków spory kredyt zaufania. Pierwsza weryfikacja tego, czy była to słuszna decyzja, będzie mieć miejsce już 15 maja, gdy nowy prezydent Francji przedstawi kandydata na premiera.
Wczorajsza wygrana Macrona była dyskontowana jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich i dziś już nie budzi nadmiernych emocji. Jeszcze początek dnia przyniósł pozytywną reakcję rynków finansowych, ale szybko zamieniło się to w realizację zysków. Po 4. godzinach handlu europejskie giełdy w większości tracą na wartości. I tak francuski indeks CAC spada o 0,8 proc., niemiecki DAX traci 0,2 proc., a polski WIG20 jest notowanych 0,5 proc. poniżej piątkowego zamknięcia.
Zyski realizowane są też na rynku walutowym. Kurs EUR/USD, który pomiędzy pierwszą a drugą turą wzrósł z 1,0726 do 1,0995 dolara, żeby dziś w nocy wyznaczyć półroczne maksimum na poziomie 1,1013 dolara, obecnie cofnął się poniżej 1,0950 dolara. Jeżeli przyjąć, że wybór Macrona jest już uwzględniony w cenach, a płynące szerokim strumieniem pozytywne dane z Europy nie tworzą już nowego paliwa do umocnienia wspólnej waluty, to inwestorzy będą teraz szukać nowych tematów. Tym tematem będzie prawdopodobna czerwcowa podwyżka stop procentowych przez Fed. Szczególnie, gdyby po słabym pierwszym kwartale, amerykańska gospodarka mocniej przyspieszyła. Stąd też oczekuję, że w najbliższych tygodniach kurs EUR/USD wróci w okolice 1,06-1,07 dolara.
Rano pozytywnie na wieści z Francji zareagował też złoty. Kurs euro spadł do 4,1880 zł. Dolar potaniał do 3,8115 zł i był najtańszy od 7. miesięcy. Notowania CHF/PLN spadły natomiast do 3,8497 zł, wyznaczając nowe dwuletnie minimum. Jednak wraz ze zwrotem na EUR/USD i realizacją zysków na giełdach, również niższe notowania walut wobec złotego zostały wykorzystane do kupna tych pierwszych. O godzinie 13:28 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2010 zł, USD/PLN 3,8360 zł, a CHF/PLN 3,8610 zł.
Perspektyw przyszłej gry pod czerwcowa podwyżkę stóp procentowych przez Fed i związanego z tym spadku EUR/USD do 1,06-1,07 dolara, przy jednoczesnym pełnym zdyskontowaniu przyspieszenia gospodarczego w Polsce, będzie dla złotego oznaczało narastającą presję na jego osłabienie. Dlatego w perspektywie miesiąca główne waluty powinny podrożeć od 5 do 10 gr.
W dalszej części tygodnia krajowy rynek walutowy pozostanie pod głównym wpływem czynników globalnych. Oznacza to, że czołowym determinantem wahań złotego będą raporty makroekonomiczne płynące z USA, Niemiec i Chin.
Większych emocji natomiast nie wywoła ani piątkowa publikacja finalnego odczytu polskiej inflacji za miesiąc kwiecień, ani publikowana tego samego dnia decyzja Moody's w ratingu Polski. W tym drugim przypadku wątpliwa jest zmiana ratingu, gdyż obserwowane przyspieszenie gospodarcze to zbyt mało, żeby to zrobić, bo wciąż problemem jest wysoki deficyt i polityka. Dlatego Moody's pozostawi rating na poziomie A2).