Nałożył sankcje sam na siebie. "Dość szybko policzono" [OPINIA]

USA postanowiły same na siebie nałożyć sankcje ekonomiczne. Jest to drugi w ostatnich latach przykład takiego zachowania w kraju należącym do G7 – pierwszym była Wielka Brytania i Brexit. Niestety, znaczenie USA w światowej gospodarce jest tak duże, że nie jest nam dane tego eksperymentu obserwować z bezpiecznej odległości - pisze dla money.pl Bartosz Pawłowski, prezes mTFI.

Donald Trump Jeśli cła w zaprezentowanej formule zostaną wprowadzone, to skończy się to światową recesją - uważa Bartosz Pawłowski
Źródło zdjęć: © GETTY | Andrew Harnik, Kiyoshi Ota
Bartosz Pawłowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

W ostatnich dniach wiele napisano o dziwnym podejściu Ameryki do ceł. Wzór, którym się posłużył rząd amerykański, wywołał wśród ekonomistów bardzo słuszne zdziwienie. W tym szaleństwie może i jest metoda, ale chyba nie taka, jakiej wszyscy byśmy chcieli.

Dość szybko policzono, że jeśli te cła wejdą w życie (uniwersalna 10-proc. stawka celna weszła w życie w sobotę 5 kwietnia, a cła na poszczególne państwa mają wejść w życie 9 kwietnia – przyp. red.), to np. iPhone podrożeje o ponad połowę, a Boeing będzie miał wielki problem z produkcją i sprzedażą samolotów.

Oczywiście, istnieje możliwość, że Donald Trump potraktował zeszłotygodniowe oświadczenie w Ogrodzie Różanym jako swoisty otwierający gambit i ostatecznie się z tego wycofa. Jednak spora część inwestorów stwierdziła, że nie chce czekać, żeby się o tym przekonać i ostatnie kilka dni to spadki przypominające rynkowo mroczne czasy Lehman Brothers, kryzysu w strefie euro czy pandemii koronawirusa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rozwija biznesy od zera i zawsze wygrywa - Lech Kaniuk w Biznes Klasie

Jestem głęboko przekonany, że jeśli cła w zaprezentowanej formule zostaną wprowadzone, to skończy się to światową recesją. Nie chcę spekulować co do jej głębokości, ale pamiętajmy, że jeszcze nigdy w historii łańcuchy dostaw nie były aż tak zglobalizowane. Wystarczy przypomnieć sobie, co działo się, kiedy nieco ponad cztery lata temu statek Ever Given utknął w Kanale Sueskim. Wtedy kryzys trwał tylko kilka dni, a wywołał istotne turbulencje. Tutaj mówimy o dość chaotycznej jednostronnej próbie kompletnej reformy światowego systemu handlowego.

W handlu międzynarodowym jest jak w dyplomacji – akcja wywołuje reakcję. Widzieliśmy już chińską odpowiedź, nakładającą ponad 30-procentowe cła na produkty z USA. Europa jest na razie bardziej wstrzemięźliwa, ale trudno przypuszczać, żeby siedziała bezczynnie i patrzyła, jak Trump torpeduje i tak już mizerny wzrost gospodarczy. Z listy zaprezentowanej w środę przez Trumpa, Amerykanie nie muszą się obawiać chyba tylko odpowiedzi od słynnych już pingwinów z Wyspy Heard i McDonalda.

Rynki finansowe często zachowują się jak przysłowiowi kowboje z Dzikiego Zachodu – najpierw strzelają, a potem zadają pytania. Nie ma wątpliwości, że właśnie z taką reakcją mieliśmy do czynienia. Spadki dotyczyły wszystkich aktywów ryzykownych, czyli akcji, obligacji korporacyjnych, kryptowalut i surowców. Te ostatnie są szczególnie ciekawe, ponieważ potwierdzają recesyjne obawy. Zyskiwały natomiast obligacje skarbowe – w tym także polskie, czemu walnie przyczynił się prezes NBP Adam Glapiński, przechodząc w czwartek ornitologiczną metamorfozę z jastrzębia w gołębia i ogłaszając szybkie nadejście obniżek stóp procentowych.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Od kilku dni z większości portali aż wylewają się negatywne prognozy i analizy. Na rynkach "leje się krew", "panuje czerwień" albo "panika". A wszystko to okraszone zdjęciami załamanych maklerów trzymających się za głowy i patrzących na czerwone wykresy.

Ten kryzys rzeczywiście wygląda jak żaden z dotychczasowych. Ale podobnie wyglądało to 3 lata temu, gdy Rosja atakowała Ukrainę, 5 lat temu w czasie pandemii, 13 lat temu w czasie kryzysu w strefie euro, 17 lat temu, gdy upadał Lehman Brothers, oraz ćwierć wieku temu, jak pękała bańka internetowa. Każdy z tych kryzysów miał jedną wspólną cechę – prędzej czy później rynki akcyjne wracały na swoje historyczne szczyty, a wygrywali ci, którzy byli cierpliwi i nie tracili zimnej krwi. Tak jak chociażby Warren Buffett.

"Administracja Trumpa musiała wiedzieć, co się wydarzy"

Jeśli miałbym wskazać najistotniejszą różnicę między tym, a poprzednimi kryzysami, to powiedziałbym, że poprzednie były raczej niezamierzone (nie licząc oczywiście inwazji na Ukrainę). Tym razem administracja Trumpa musiała wiedzieć, co się wydarzy, gdy pokażą wyniki swoich obliczeń i nałożą cła. Było to bardzo lekkomyślne, ale z drugiej strony daje trochę nadziei, że jest to sytuacja, którą można odwrócić. Bardzo negatywne wypowiedzi przedstawicieli biznesu, którzy przecież tak tłumnie zjawili się na inauguracji Trumpa, a także brak poparcia dla tak drakońskich ceł wśród prominentnych Republikanów sugerują, że może ostatecznie będzie to wszystko wyglądać inaczej.

Donald Trump już w pierwszej kadencji pokazał, że nie ma problemu z napisaniem tweeta o 7 rano, który kompletnie rozchwieje rynki finansowe. Fakt, że przed zeszłotygodniowym ogłoszeniem ceł nie było żadnych przecieków, sugeruje, że plan był przygotowywany na ostatnią chwilę i zaangażowanych było w niego bardzo niewiele osób.

Dlatego trzeba sobie jasno powiedzieć, że nikt nie ma zbyt wielkich szans na przewidzenie kolejnych ruchów tej administracji. Zresztą najlepszym tego potwierdzeniem są potężne spadki na giełdach w czwartek i piątek, a także na otwarciu w poniedziałek nad ranem. Oto ludzie zarządzający bilionami dolarów na całym świecie zostali po prostu niemiłosiernie zaskoczeni.

Dlatego czytajmy analizy, interesujmy się gospodarką i rynkami kapitałowymi, ale inwestujmy w sposób długofalowy, z planem dopasowanym do naszej osobistej sytuacji. Nie reagujmy emocjonalnie na nagłówki, zwłaszcza w świecie clickbaitów. Dotychczas nie wymyślono niczego lepszego niż globalnie zdywersyfikowany portfel, a jeśli do tego dołożymy automatyzm i regularność w inwestowaniu, to możemy próbować uniezależnić się od nawet najbardziej szalonych decyzji w Waszyngtonie.

Bartosz Pawłowski, Chartered Financial Analyst, prezes mTFI

Źródło artykułu: money.pl
Wybrane dla Ciebie
Kamera wycelowana w posesję sąsiadów. Ważna decyzja prezesa UODO
Kamera wycelowana w posesję sąsiadów. Ważna decyzja prezesa UODO
Walka o giganta. Konkurent Netflixa ogłosił próbę wrogiego przejęcia
Walka o giganta. Konkurent Netflixa ogłosił próbę wrogiego przejęcia
Nieoficjalnie: Prezes PGE odwołany. Oto następca
Nieoficjalnie: Prezes PGE odwołany. Oto następca
Media: Francja ukrywa szczegóły ws. rosyjskich aktywów o wartości 18 mld euro
Media: Francja ukrywa szczegóły ws. rosyjskich aktywów o wartości 18 mld euro
Wielka kara dla platformy Muska. UE daje mu 90 dni. Amerykanie oburzeni
Wielka kara dla platformy Muska. UE daje mu 90 dni. Amerykanie oburzeni
Media publiczne z nowymi zasadami finansowania. Jest projekt ustawy
Media publiczne z nowymi zasadami finansowania. Jest projekt ustawy
Netflix chce przejąć giganta. Konkurencja nie odpuści?
Netflix chce przejąć giganta. Konkurencja nie odpuści?
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Rząd Niemiec odrzucił krytykę Europy zawartą w strategii USA. "Te dni już minęły"
Rząd Niemiec odrzucił krytykę Europy zawartą w strategii USA. "Te dni już minęły"