Arabscy turyści ciągną do Zakopanego. Jest obawa, że może się to zmienić
Zakopane stało się ulubionym miejscem turystów z Bliskiego Wschodu. Przyciągają ich nie tylko zielone krajobrazy, ale i atrakcyjne ceny i dostosowana do ich potrzeb oferta turystyczna - pisze Interia. Lokalni przedsiębiorcy cieszą się z ich obecności, ale boją się, że Arabowie mogą zostać do przyjazdu do Polski zniechęceni.
Turyści z Bliskiego Wschodu sprawili, że Zakopane jest na ustach całej Polski. Przyjeżdżają z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru czy Kuwejtu całymi rodzinami. Jak wskazuje Interia, goście z Bliskiego Wschodu cenią sobie chłodny klimat naszego górskiego regionu i konkurencyjne ceny w porównaniu do innych europejskich kierunków.
Miejscowi przedsiębiorcy szybko dostosowali swoje oferty do oczekiwań tej grupy turystów - w lokalach pojawiły się menu w języku arabskim, restauracje zaczęły oferować kuchnię halal. Turyści z Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich chętnie korzystają z lokalnych atrakcji, choć preferują spokojne spacery po Krupówkach zamiast pieszych wycieczek - opisuje Interia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Komunikacyjny klincz" na trasie na Mierzeję Wiślaną. Zostawiają auta, gdzie popadnie
Jak opisywała niedawno "Gazeta Krakowska", nawet biura podróży z ZEA zaczęły reklamować swoje usługi w regionie. Na plakatach zachęcają do wycieczek po Polsce, za które trzeba zapłacić ponad 5,1 tys. zł.
Uprzejmi i hojni klienci
Turyści z krajów arabskich są postrzegani jako uprzejmi i hojni klienci. Zakopiańscy przedsiębiorcy przyznają, że goście z Bliskiego Wschodu nie szczędzą pieniędzy na pamiątki i atrakcje, co pozytywnie wpływa na lokalną gospodarkę.
- Dla turystów z Dubaju czy Kataru wydanie jednorazowo kilkuset złotych to żaden problem. Tego samego dnia wjadą kolejką na Kasprowy Wierch, Gubałówkę, zabiorą dzieci do Dinoparku, Myszogrodu, Papugarni czy mino zoo. Polskiej rodziny na to nie stać - mówi zakopiański przedsiębiorca, z którym rozmawiała Interia.
Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej obawia się jednak, że odwiedzin turystów z krajów arabskich może być mniej. - Im więcej w mediach będzie pojawiało się informacji o rasistowskich zachowaniach wobec turystów z Bliskiego Wschodu, tym bardziej prawdopodobne, że tamtejsze media to podchwycą i wtedy zanotujemy spadki, bo jest to kulturowo bardzo czuły gość - mówi Wagner portalowi.
Trend spadkowy? Pewne, że będzie. Pytanie, jak szybko
O sprawie pisała niedawno "Gazeta Wyborcza". Wskazywała, że jeśli niechęć wobec cudzoziemców czy przykłady przemocy wobec muzułmanów - przebiją się do arabskich mediów, skutki dla polskich przedsiębiorców pod Tatrami mogą być bolesne.
Jak relacjonowała "GW", podhalańscy hotelarze nie mają złudzeń, że arabscy turyści będą przyjeżdżać do Zakopanego wiecznie. Bo wiedzą, że każdy boom ma swój koniec. W przeszłości pod Tatrami tłumnie pojawiali się turyści z Rosji i Białorusi, Izraela czy Stanów Zjednoczonych. Eksperci przewidywali, że trend spadkowy zacznie się za dwa-trzy lata - wskazywała gazeta.
To, czy arabscy turyści już zmęczyli, czy zniechęcili się stolicą polskich gór, będziemy wiedzieć w październiku. To wtedy dostępne będą statystyki.
Od pewnego czasu Zakopane cieszy się popularnością nie tylko wśród arabskich turystów. W niedawnej rozmowie z WP Finanse Karol Wagner mówił, że przedsiębiorcy z Podhala "diagnozują falę zainteresowania względem południa Polski wśród niemieckich emerytów".
Turyści z Niemiec w wieku w wieku 60 plus za pobyt np. w Zakopanem, które nazywają "St. Moritz Wschodu", płacą nawet 11 tys. zł za 10 dni. - Szukają jakościowych obiektów i świadczeń pielęgnacyjnych - mówił WP Finansom przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.