Chiny mają wielkie problemy. Biden nazwał Państwo Środka "tykającą bombą zegarową"
Reżim Xi Jinpinga trawią ogromne problemy. Chiny wciąż nie mogą pobudzić gospodarki po spowolnieniu gospodarczych wskutek pandemii koronawirusa. Prezydent USA Joe Biden nazwał Państwo Środka "tykającą bombą zegarową". Argumentuje, że kłopoty Pekinu nie są tylko wewnętrzną sprawą ChRL.
Chiny cierpią na deflację. W czerwcu ceny dla konsumentów spadły o 0,3 proc. rok do roku. Ceny w przemyśle - o 4,4 proc. "Kontynuowany jest trend wyhamowywania inflacji w chińskiej gospodarce" - pisze "Puls Biznesu".
Dziennik wskazuje, że jest to efekt marazmu gospodarczego, z którego reżim Xi Jinpinga nie może się wybudzić po pandemii koronawirusa. Przypomnijmy, że władze Państwa Środka jeszcze w ubiegłym roku zamykały w lockdownach całe metropolie.
Teoretycznie dla reszty świata deflacja w Chińskiej Republice Ludowej nie powinna być czymś złym. Może bowiem obniżyć globalną inflację. Inaczej to jednak widzi prezydent USA Joe Biden.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najpierw wybory, potem rekordowa inflacja. Polska idzie śladem Węgier?
Joe Biden prowokuje Chiny?
Prezydent Stanów Zjednoczony w czwartek (10 sierpnia) w kontekście spowolnienia gospodarczego w Chinach, nazwał to państwo "tykającą bombą zegarową".
- Mają pewne problemy. To nie jest dobre, ponieważ kiedy źli ludzie mają problemy, robią złe rzeczy - powiedział Biden podczas zbiórki pieniędzy na cele polityczne w stanie Utah, jak informuje Reuters.
Agencja prasowa zwraca uwagę, że czwartkowa wypowiedź Bidena jest podobna do wcześniejszych jego wystąpień, w których nazwał Xi Jinpinga "dyktatorem". Pekin określił te komentarze prowokacją.