Cła Trumpa. Są wątpliwości. W ustaleniu nowych taryf pomógł ChatGPT?
10-procentowe cła na niemal wszystkie towary z prawie wszystkich krajów świata nałożone przez USA stały się faktem. Jak informują jednak media zarówno metoda obliczeń nowych taryf, jak i wybór niektórych krajów czy regionów budzi wątpliwości ekspertów.
Donald Trump ogłosił w środę, podczas "Dnia Wyzwolenia", cła odwetowe na cały świat: 10 proc. na cały import oraz 25 proc. na samochody zagraniczne. Pokazał listę krajów i stawek ceł, które je obejmą.
Nowe cła USA. Są wątpliwości
Podstawowe 10-proc. taryfy na produkty ze wszystkich państw weszły w życie 5 kwietnia, a dodatkowe cła na towary z poszczególnych krajów - 9 kwietnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert wskazał na detale polityki Trumpa. "Przestaje się cackać"
Jak informują jednak media zarówno metoda obliczeń nowych taryf, jak i wybór niektórych krajów czy regionów budzi wątpliwości ekspertów.
Na liście krajów znalazły się np. australijskie Wyspy Heard i McDonald, które są zamieszkałe jedynie przez foki, pingwiny i ptaki. Falklandy, zamieszkiwane przez 3,2 tys. osób i około miliona pingwinów, zostały obłożone 41-procentowymi taryfami na eksport do USA.
"Analitycy internetu zauważyli podobieństwa między formułą, którą administracja Trumpa zastosowała do ustalenia taryf z okazji "Dnia Wyzwolenia", a tymi samymi metodami, które w razie potrzeby udostępnia ChatGPT. Krytycy podkreślili, że ChatGPT i inne chatboty wykorzystujące sztuczną inteligencję dostarczyłyby bardzo podobne metody ustalania poziomów taryf, gdyby poproszono je o zaprojektowanie polityki " - informuje amerykański "Newsweek".
"Myślę, że zwrócili się do ChatGPT z prośbą o obliczenie stawek celnych z innych krajów, dlatego stawki te nie mają żadnego sensu" – "Newsweek" cytuje wpis komentatora politycznego Steva Bonnella na platformie X. .
Ekonomista James Surowiecki zasugerował, że taryfy mogą być wynikiem uproszczonego obliczenia, które przypomina rekomendacje popularnych chatbotów AI. Według niego, formuła polega na podzieleniu deficytu handlowego danego kraju z USA przez jego całkowity eksport do USA. Biały Dom odrzucił te twierdzenia.
Nowe cła USA
9 kwietnia wdrożone mają zostać dodatkowe podatki na towary z 57 państw posiadających nadwyżkę w handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi.
W tym gronie są Chiny i Unia Europejska, które zostaną objęte odpowiednio 34 proc. i 20 proc. dodatkowym cłem, a także m.in. Japonia (24 proc.), Korea Płd. (25 proc.), Indie (26 proc.), Wietnam (46 proc.), czy Tajwan (32 proc.).
Według wyliczeń Yale Budget Lab, jeśli wszystkie nowe cła wejdą w życie zgodnie z zapowiedziami prezydenta Trumpa, nowa średnia stawka celna USA wzrośnie z 2,2 do ponad 22 proc. i będzie najwyższa od ponad stulecia, a także zdecydowanie wyższa od ceł w większości państw świata. W efekcie cła będą wyższe nawet od ceł wprowadzonych przez ustawę Smoota-Hawleya w 1930 r. w reakcji na wielki kryzys. Ówczesne cła są uznawane przez historyków za jeden z powodów długiego trwania światowego kryzysu.
Cła Trumpa. Rynek reaguje
Ogłoszenie ceł przez prezydenta USA Donalda Trumpa na cały import do Stanów Zjednoczonych wywołało gwałtowne spadki na giełdach. Odczuli to również najbogatsi ludzie świata.
W ciągu dwóch dni, jak podliczył w sobotę CNBC, spółki Elona Muska straciły łącznie 30,9 mld dol. wartości rynkowej, Jeffa Bezosa - 23,49 mld dol, a Marka Zuckerberga - 27,34 mld dol. Wszyscy z nich, dodajmy, w różny sposób poparli republikańskiego polityka w kampanii wyborczej.