Glapiński próbuje nadgonić czas. Tak mogą za to zapłacić Polacy

RPP pierwszy raz od miesięcy obniżyła stopy procentowe. - Obniżka o 50 punktów bazowych, która nie zdarza się często, sugeruje, że Rada uznała, iż zbyt długo zwlekała. Potraktowała to jako próbę nadgonienia czasu - mówi money.pl Marta Petka-Zagajewska, kierownik Zespołu Analiz Makroekonomicznych PKO BP.

Glapiński próbuje nadgonić czas. Tak mogą za to zapłacić PolacyCo dalej ze stopami procentowymi?
Źródło zdjęć: © Pexels
Robert Kędzierski
125

Rada Polityki Pieniężnej, której przewodniczy prezes NBP prof. Adam Glapiński, podjęła decyzję o obniżce stóp procentowych, ustalając główną stopę referencyjną - zgodnie z prognozami - na poziomie 5,25 proc. Jest to pierwsza taka decyzja od 13 miesięcy, podjęta w wyniku napływających danych makroekonomicznych. Zmiana oznacza zmniejszenie rat kredytów dla kredytobiorców ale i mniejszy zysk z oszczędności. Jak jednak decyzja RPP może wpłynąć na polską gospodarkę? W rozmowie z money.pl oceniła to Marta Petka-Zagajewską, kierownik Zespołu Analiz Makroekonomicznych PKO BP.

Robert Kędzierski, money.pl. Wszyscy chcą wiedzieć: Czy decyzja RPP to początek cyklu?

Marta Petka-Zagajewska: Naszym zdaniem, obniżka o 50 punktów bazowych, która nie zdarza się często, sugeruje, że Rada uznała, iż zbyt długo zwlekała. Potraktowała to jako próbę nadgonienia czasu. W kolejnych miesiącach raczej wrócimy do ostrożności, na co wskazuje użyte w komunikacie słowo "dostosowanie", które może oznaczać jednorazowe przesunięcie stóp, podobnie jak jesienią 2023 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Impact'25 - Jacek Jaśkowiak; Prezydent Poznania

Stopy mogą jednak dalej spadać. O ile? Kiedy?

Zakładamy, że do obniżek wrócimy dosyć szybko. Kluczowa będzie ścieżka inflacji. Lato przyniesie spadek inflacji poniżej 3,5 proc., czyli w okolice celu inflacyjnego. Dlatego przewidujemy kolejną obniżkę o 25 pkt bazowych w lipcu.

A dalsze scenariusze?

Trzeba pamiętać, że są czynniki ryzyka - takie jak ceny regulowane, zwłaszcza energii. Nowe taryfy wejdą w życie w październiku. Według nas, po wycofaniu tarcz, ceny dla gospodarstw domowych nie wzrosną znacząco, co oznacza, że inflacja w czwartym kwartale pozostanie poniżej 3,5 proc. To da Radzie sygnał, że powrót do celu ma charakter długoterminowy, co pozwoli na dalsze obniżki. Spodziewamy się kontynuacji obniżek w 2026 roku. Na koniec tego roku stopy mogą wynieść 4,75 proc., a na koniec przyszłego roku 3,75 proc. Wtedy stopy będą na poziomie neutralnym – ani nie będą stymulować, ani chłodzić gospodarki.

Czy Rada nie spóźniła się trochę z decyzją?

Ilu ekonomistów, tyle opinii. My zakładaliśmy, że przestrzeń do obniżek była już pod koniec ubiegłego roku. Jest też wielu ekonomistów poza NBP, którzy uważają, że przy inflacji 4,2 proc., a takie są ostatnie dane za kwiecień, nie ma miejsca na obniżki. W samej Radzie były głosy za podniesieniem stóp. Prowadzenie polityki pieniężnej jest skomplikowane i wymaga patrzenia w przyszłość.

Decyzja nie jest jednak błędna?

Nie da się ukryć, że bieżące dane, takie jak inflacja powyżej celu czy dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń, wskazywały na trudną sytuację. Rada uznała, że ryzyko potencjalnie zbyt szybkich obniżek było zbyt duże, że łatwiej jest później pobudzić gospodarkę niż przegapić moment narastania presji inflacyjnych. Banki centralne pamiętają głównie ostatnie błędy, a ostatni błąd, o który są oskarżane, to dopuszczenie do nadmiarowego wzrostu inflacji.

Czyli wcześniejsze zmniejszenie stóp nie byłoby dla gospodarki przełomem?

Zgadzam się, że obniżki można było zacząć wcześniej. Nie zgadzam się jednak, że rola stóp procentowych jest krytyczna dla gospodarki. Oszacowania wskazują, że 100 punktów bazowych zmiany stóp to tylko około 0,2 pkt. proc. więcej lub mniej wzrostu PKB. Ewentualna wcześniejsza obniżka stóp nie zmieniłaby więc znacząco perspektyw PKB na rok 2025. Firmy inwestują głównie ze środków własnych i rzadko korzystają z zewnętrznego finansowania. Poziom stóp nie jest kluczowym czynnikiem, który wpływa na ich decyzje.

Kto pierwszy zareaguje? Konsument?

Tak. Stopy są kluczowe dla zainteresowania kredytem przez gospodarstwa domowe. Spadek WIBOR, który wyprzedził ruch RPP, już ożywia zainteresowanie finansowaniem kredytowym ze strony gospodarstw domowych. Obniżki stóp będą w większym stopniu stymulować apetyt na konsumpcję. Dla firm ważniejsze są perspektywy gospodarki i ich bieżąca kondycja finansowa.

Czyli najpierw Polacy ruszą do sklepów, a potem zareagują na to firmy?

Właśnie. Obniżka przede wszystkim pobudzi konsumpcję. Jednak powrót popytu konsumpcyjnego skłoni firmy do inwestowania, ponieważ będą widziały większe zamówienia i więcej klientów. To będzie także zachęta do zwiększenia zatrudnienia.

Zmieńmy nieco temat. Jakie są perspektywy dla kursu złotego? Nie tylko w kontekście decyzji RPP, ale przede wszystkim w kontekście polityki Donalda Trumpa?

Powrót dolara do dawnej kondycji może być utrudniony. Długoterminowo na postrzeganiu USA ciąży osoba Donalda Trumpa i jego nieprzewidywalność. Trudno dziś mówić o dolarze jako bezpiecznej przystani. Widzimy przestrzeń do dalszego osłabienia dolara do 1.15-1.16 na kursie euro-dolar. Dodatkowym elementem będzie polityka amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która naszym zdaniem obniży stopy procentowe w obliczu schłodzenia aktywności gospodarczej i ryzyka wzrostu bezrobocia. To stworzy przestrzeń do umocnienia złotego. Na koniec roku prognozujemy kurs euro-złoty na poziomie 4,18, a dolar-złoty w okolicy 3,60.

Pierwsze dane wskazują na to, że gospodarczy plan Donalda Trumpa może być trudny do zrealizowania. Uda się?

Myślę, że nie uda się Trumpowi zrealizować celów, które deklaruje. Historia gospodarcza pokazuje, że zaostrzenie polityki handlowej USA kończyło się bolesnym uderzeniem w amerykańską gospodarkę i szybkim wycofaniem się z tej polityki. Pomysły ratowania gospodarki cłami nie przynosiły zamierzonego skutku.

Biznes nie ma tej nieprzewidywalności trochę dość?

Rozmawiałam z firmami, które przeniosły produkcję do USA w trakcie pierwszej kadencji Trumpa i teraz, na skutek nowych ceł podnoszących koszty komponentów, ich fabryki tracą rentowność. Nieprzewidywalność decyzji Trumpa zniechęca firmy do inwestowania w USA. Dlatego nie wierzę w radykalny wzrost napływu kapitału do USA i powrót miejsc pracy. Największym przegranym będzie gospodarka USA. Ostatnie dane o rekordowym deficycie handlowym USA powinny skłaniać Trumpa do refleksji.

Ameryka chce konkurować z Chinami na dużą skalę? Wznowić produkcję u siebie?

Powiedziałabym, że trochę jesteśmy zakładnikami Chin. Bundesbank trafnie ujął ten klincz: zagrożeniem jest zarówno słabość Chin (spadek popytu), jak i ich siła (przejęcie naszej produkcji). Z jednej strony chcemy ograniczać chińską ekspansję, z drugiej każdy chce do Chin sprzedawać i jest od nich zależny. Trzeba się dogadywać. Donald Trump próbuje rozwiązać problem od niewłaściwej strony. Jeśli celem jest poprawa sytuacji przeciętnego Amerykanina, który ma trudniej niż w latach 70. czy 80., to niekoniecznie trzeba sprawić, by ponownie pracował w fabryce, jak kilkadziesiąt lat temu.

To co trzeba zrobić?

Przejście gospodarki USA w stronę usług i branż o wysokiej wartości dodanej nie było złe. Problem tkwi w podziale generowanych dochodów. Wyzwanie polega na tym, że wraz z dynamicznym wzrostem znaczenia branż takich jak IT, podział zysków został zaburzony, na niekorzyść pracowników. To jest droga, a nie cofanie się w strukturze gospodarki o kilkadziesiąt lat.

A jak to całe zamieszanie uderzy w Polskę?

W całym zamieszaniu celnym, które wpływa na rynki finansowe i decyzje banków centralnych, Polska wydaje się być relatywnie mniej wrażliwa. Lub wrażliwa z opóźnieniem. Skutki polityki Trumpa uderzą w nas po tym, jak odczują je nasi bezpośredni odbiorcy, czyli Niemcy i Francja. Perspektywy dla polskiej gospodarki w kolejnych kwartałach są korzystne. Mamy pozytywne bodźce w postaci KPO i Funduszy Spójności, które neutralizują negatywny wpływ ceł i niepewności.

Zielona wyspa?

Mit Zielonej Wyspy może się źle kojarzyć, ale lata 2025-2026 mogą być okresem, kiedy Polska będzie się wyróżniać na mapie świata in plus, co pokazują prognozy międzynarodowych instytucji. To powinno zachęcać do napływu kapitału do Polski i stymulować umocnienie złotego. A to przyniesie spadek inflacji i dalsze obniżki stóp NBP.

Rozmawiał Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Wybrane dla Ciebie

Nici z pokoju? Media: dzięki Trumpowi Rosja pewna siebie
Nici z pokoju? Media: dzięki Trumpowi Rosja pewna siebie
Wypadek w stoczni na oczach Kim Dzong Una. Są konsekwencje
Wypadek w stoczni na oczach Kim Dzong Una. Są konsekwencje
"Wszystko to się skończyło". Trump zapowiada rewolucję w armii
"Wszystko to się skończyło". Trump zapowiada rewolucję w armii
Trzaskowski nie podpisał. Mentzen pokazał to na żywo na YouTube w programie "Mentzen Grilluje"
Trzaskowski nie podpisał. Mentzen pokazał to na żywo na YouTube w programie "Mentzen Grilluje"
Trzaskowski tłumaczy się Mentzenowi z remontu Sali Kongresowej na YouTube
Trzaskowski tłumaczy się Mentzenowi z remontu Sali Kongresowej na YouTube
Trzaskowski "grillowany" przez Mentzena. 5 najważniejszych twierdzeń na YouTube
Trzaskowski "grillowany" przez Mentzena. 5 najważniejszych twierdzeń na YouTube
Rekordowa oglądalność rozmowy Mentzena z Trzaskowskim na YouTube
Rekordowa oglądalność rozmowy Mentzena z Trzaskowskim na YouTube
Co z euro w Polsce? Trzaskowski odpowiedział na postulat Mentzena
Co z euro w Polsce? Trzaskowski odpowiedział na postulat Mentzena
Mentzen pyta o pomysł z 2011. "Przejąłem go". Trzaskowski odpowiada
Mentzen pyta o pomysł z 2011. "Przejąłem go". Trzaskowski odpowiada
Ile kosztuje godzina z Mentzenem? Sprawdziliśmy cennik kancelarii
Ile kosztuje godzina z Mentzenem? Sprawdziliśmy cennik kancelarii
Debata Trzaskowski-Mentzen na YouTube. Kluczowe starcie przed drugą turą wyborów prezydenckich. Gdzie oglądać?
Debata Trzaskowski-Mentzen na YouTube. Kluczowe starcie przed drugą turą wyborów prezydenckich. Gdzie oglądać?
Czy Trzaskowski wprowadzi nowe podatki? Padła odpowiedź
Czy Trzaskowski wprowadzi nowe podatki? Padła odpowiedź