Historyczny zwrot w Europie. Giganci chcą naśladować Chiny
Europejscy producenci samochodów zaczynają z zazdrością patrzeć na osiągnięcia swoich konkurentów z Chin. Choć branża moto jest jedną z najważniejszych w Unii, teraz chętnie podpatruje rozwiązania technologiczne stosowane w Państwie Środka i stara się uzyskać do nich dostęp - pisze "Financial Times".
Dwie dekady temu niemieccy inżynierowie z branży moto żartowali między sobą chińskich producentów samochodów, bo w swoich projektach kopiowali głównie europejskie rozwiązania. Jednak teraz role się odwróciły - podaje "Financial Times". Jak podaje dziennik, inżynier pracujący dla jednego z niemieckich gigantów motoryzacyjnych dostał od szefostwa wytyczne co do nowego systemu operacyjnego, który ma się pojawić w przyszłych samochodach tej firmy. Producent życzy sobie dokładnie takich samych rozwiązań, jakie stosują w swoich pojazdach Chińczycy.
- Zatoczyliśmy pełne koło - komentuje inżynier, który pragnie zachować anonimowość. "FT" zwraca uwagę, że unijna branża motoryzacyjna już dostała cios z Chin, bo subsydiowane przez chiński rząd firmy z przytupem weszły na rynek Unii Europejskiej ze swoimi samochodami elektrycznymi. Teraz zarówno Komisja Europejska, jak i poszczególni unijni producenci podejmują kroki, żeby nie zostać całkiem w tyle. Jak podaje brytyjski dziennik, europejskie firmy coraz częściej zawierają umowy z chińskimi rywalami w celu uzyskania dostępu do technologii. Na taki krok zdecydowały się już Volkswagen, Mercedes-Benz, Stellantis i BMW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder bez cenzury o analitykach biznesowych. "Niewiele w życiu widzieli"
Z kolei z opublikowanego w ubiegłym miesiącu przez Komisję Europejską planie działania dla branży wynika, że Komisja chce wymagać od chińskich firm wchodzących na rynek samochodowy UE, aby wchodziły w spółki joint venture z europejskimi firmami lub licencjonowały część ich technologii.
"Punkt zwrotny"
"Jeśli wysiłki te zakończą się sukcesem, będą one stanowić uderzający punkt zwrotny w najnowszej historii gospodarczej. Przez ostatnie cztery dekady Chiny próbowały wykorzystać obietnicę dostępu do swojego rynku jako sposób na skłonienie zagranicznych firm do transferu wiedzy i technologii do własnych przedsiębiorstw - często ku niezadowoleniu potencjalnych inwestorów. Teraz Europa próbuje wykorzystać niektóre z tych samych narzędzi, aby dogonić innowacje z Chin" - komentuje "Financial Times".
- Jest to zmiana w tym sensie, że z zadowoleniem przyjmuje inwestycje z zagranicy w sektorze, który był jedną z chlub europejskiego rozwoju przemysłowego - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Elisabetta Cornago z think-tanku Centre for European Reform. Dodaje także, że ta sytuacja potwierdza, że istnieje duża luka pomiędzy kompetencjami europejskich firm, a tym, jakie zdolności mają gracze z innych stron świata.
- Przeceniamy siebie i zdecydowanie nie doceniamy innych - kwituje Robert Falck, założyciel i szef szwedzkiego start-upu Einride. Podkreśla, że "pora obudzić się w rzeczywistości".