Trump narzucił na nich 25-procentowe cła. Tusk na spotkaniu z branżą motoryzacyjną
Od czwartku 3 kwietnia obowiązują amerykańskie 25-procentowe cła na importowane do USA samochody i lekkie ciężarówki. W maju mają też wejść cła na sprowadzane do Stanów części. We wtorek premier Donald Tusk, minister finansów Andrzej Domański, ministra przemysłu Marzena Czarnecka i minister rozwoju Krzysztof Paszyk spotkali się z przedstawicielami polskiej branży motoryzacyjnej.
Jak mówił Tusk na początku spotkania, celem działań rządu jest złagodzenie potencjalnych skutków, które te cła wywołają dla polskiej branży. Poinformował, że podczas wtorkowego posiedzenia rząd przyjął projekt ustawy o deregulacji inwestycji zw. z bezpieczeństwem. Podkreślił, że Amerykanie zapewnili, iż żołnierze wycofywani z Jasionki zostaną ulokowani w innych miejscach w Polsce i naszego kraju nie opuszczą.
Minister Andrzej Domański powiedział, że wpływ decyzji USA ws. ceł będzie dla gospodarki światowej z całą pewnością znaczący. - Dla Polski eksport do USA jest istotny, dlatego chcemy spotkać się z przedstawicielami sektorów, które stanowią silnik tego eksportu - stwierdził.
- Branża motoryzacyjna jest kluczowa dla polskiej gospodarki - podkreślał natomiast Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Wyliczał, że z krajów UE do USA jest wysyłany około milion samochodów rocznie. Jeśli przez cła ta liczba spadnie, to ucierpią również polscy producenci części, które są wykorzystywane w tych eksportowanych samochodach. Zwracał uwagę, że dla branży wyzwaniem są też narzucone przez Brukselę cele dotyczące redukcji emisji CO2.
- Branża motoryzacyjna prosi o wsparcie, byśmy nadal mogli być konkurencyjni, byśmy nadal mogli być taką perłą w koronie, i europejską, i polską - mówił. Zaproponował powstanie zespołu, który miałby się zająć wypracowaniem rozwiązań dla branży. - Wg naszych wewnętrznych szacunków cła spowodują pośrednio spadek PKB Polski o 0,45 proc. i utratę 13 tys. miejsc pracy w Polsce, głównie w sektorze dostawców motoryzacyjnych i producentów części - wyliczał natomiast Janusz Kobus, prezes Polskiej Izby Motoryzacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozwija biznesy od zera i zawsze wygrywa - Lech Kaniuk w Biznes Klasie
Jak tłumaczył Kobus, z EU do USA jest eksportowanych 749 tys. samochodów osobowych rocznie. - Ile nam z tego ubędzie? Prawdopodobnie bardzo dużo, 85-90 proc. Może jacyś fanatycy Ferrari i Porsche nadal będą je kupowali, mimo 25-procentowych ceł - stwierdził. Podkreślił, że są na świecie więksi eksporterzy do USA: Meksyk, Kanada, Japonia i Korea Południowa, które mogą mocniej od Europy "dostać po kościach". - Jest ryzyko, że w rezultacie nas zaleje jakaś sprzedaż z Meksyku czy Japonii. Trzeba by to monitorować i mieć jakieś bezpieczniki - dodał.
Donald Tusk już w ubiegły czwartek napisał na platformie X, że zaprosił do rozmów przedstawicieli branży. Jak podała Kancelaria Premiera na swoje stronie internetowej, Polska stała się "atrakcyjnym miejscem dla inwestorów z branży motoryzacyjnej", a sama branża odpowiada za ok. 8 proc. polskiego PKB i zatrudnia ok. 400 tys. osób. "Polska zajmuje 7. miejsce na świecie w eksporcie części samochodowych (a 2. miejsce w Unii Europejskiej)" - napisano w komunikacie na stronie internetowej KPRM.
Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś mówił wcześniej PAP, że branża oczywiście chce dyskutować o wpływie ceł, lecz ma też inne tematy do rozmów. Wymienił m.in. kwestie związane z obecną kondycją branży, działaniami Komisji Europejskiej ws. celów emisyjnych i o utrzymaniu miejsc pracy, które już teraz traci branża.
Faryś ocenił, że jeśli Polska nadal ma być "tak ważnym miejscem na europejskiej mapie motoryzacji", to istotnym zadaniem rządu będzie "zachęcanie do tego, żeby inwestorzy przychodzili do Polski".