Czy w Polsce zdrożeją samochody? Ciąg dalszy skutków decyzji Trumpa
Na skutek zawirowań wokół cen aut USA testują próg bólu - mówi w rozmowie z money.pl Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Skok cen samochodów na świecie - jak słyszymy - przełoży się na stawki w Polsce. Ale nie bez znaczenia będzie odpowiedź Brukseli.
Donald Trump ogłosił w środę pakiet ceł, jakie USA nałożą na państwa z całego świata, które - w ocenie jego administracji - nieuczciwie korzystały na bilansie handlowym ze Stanami Zjednoczonymi. Punktem wyjścia do decyzji z 2 kwietnia były zapowiadane przez Trumpa i Biały Dom 25-proc. cła na importowane do USA samochody i ciężarówki.
Cła Trumpa wpłyną na ceny aut w Polsce?
Zapytaliśmy ekspertów z branży samochodowej, czy i jak decyzja Trumpa o cłach nałożonych na całą Unię Europejską (w tym Polskę) odbije się na cenach aut nad Wisłą. W ocenie Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), najpierw skutki ceł - zarówno w cenach, jak i w wyborze samochodów - odczują sami Amerykanie.
- U podstaw decyzji o nałożeniu ceł leży to, że jest nierównowaga w bilansie handlowym USA m.in. z Europą. W przypadku Europy jest to mniej niż milion aut (dostarczanych do USA rocznie - red.). To spowoduje, że konsument amerykański będzie miał mniejszy wybór, bo część producentów pewnie zrezygnuje, część te ceny przejmie, a część przerzuci na tamtejszych klientów. W USA będą więc droższe auta i mniejszy wybór - komentuje dla money.pl szef PZPM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koncert mocarstw USA i Rosji. "Ukraina jest przedmiotem gry"
W Europie - jeśli popatrzymy na chłodno na wyniki handlowe - z niecałym milionem aut dostarczanych do USA nie spowoduje to jakiegoś dramatu. Polska dostarcza właściwie tylko części i podzespoły, wstępne rachunki to ok. 300-350 mln dolarów - mówi nam Faryś.
Ekspert zaznacza przy tym, że europejska branża motoryzacyjna jest po kryzysie covidowym, półprzewodnikowym, do tego po wzroście cen z powodu wojny w Ukrainie i wycofaniu się z rynków wschodnich. Czynników, które wpływają i będą wpływać w Europie na skok cen aut, jest więcej. - Do tego dochodzi przechodzenie na zeroemisyjność i ekspansja chińskich firm. Jakiekolwiek zawirowania na światowym rynku, wzrost cen któregokolwiek producenta, w tym wypadku w USA, będzie powodem chęci odrobienia tego w innym rejonie świata - ocenia Faryś.
Według szefa PZPM może się okazać, że na skutek zawirowań wokół cen aut Amerykanie zaczną testować "próg bólu". - Ceny aut mogą zaczną rosnąć na świecie, bo trzeba będzie odrabiać straty amerykańskie. Jest poważne ryzyko. Może się do tego dojść w przeciągu najbliższych miesięcy - dodaje.
W ocenie Farysia, jeżeli samochody będą drożały wszędzie w świecie, to siłą rzeczy zdrożeją również w Europie i Polsce. - Wszelkie zawirowania w branży motoryzacyjnej powodują, że to się odbija na cenach i wyborach klientów. Jest prawdopodobne, że wskutek tej "awantury" wzrosną ceny samochodów. Jeśli eksperci mówią, że w USA pojawi się inflacja, że może się pojawić recesja, padają przywołania do sytuacji z lat 30., to jest możliwe, że poczucie biznesu światowego przełoży się na decyzje klientów o oszczędnościach - stwierdza Faryś.
"Musimy poczekać na odpowiedź UE"
Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego, przypomina z kolei, że od dłuższego czasu obserwuje się trend wzrostowy cen samochodów. - Pewnie to się utrzyma. Musimy poczekać na odpowiedź Unii Europejskiej. Mamy część aut z rynku amerykańskiego, może one będą obciążone cłami w Europie, ich ceny mogą pójść w górę szybciej niż w pozostałych przypadkach - komentuje prezes IBRM dla money.pl.
Podkreśla, że producenci będą starali się łagodzić skutki polityki taryfowej administracji amerykańskiej i rozprzestrzeniać koszty nie tylko na UE i USA, ale na rynek globalny. Tyczy się to również komponentów samochodowych.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz money.pl